Mąż powiedział, że nie chce nic na urodziny — a ostatecznie świętował z mamą i byłą żoną

Z Markiem wzięliśmy ślub kilka miesięcy temu. Dla nas obojga to był drugi związek. Ja rozwiodłam się z pierwszym mężem ponad dziesięć lat temu. Mamy dorosłą córkę, która mieszka już na swoim.

Marek był świeżo po rozwodzie, minął dopiero rok. Kiedy się poznaliśmy, był właściwie jeszcze „w trakcie”. Trochę mnie to niepokoiło — zastanawiałam się, czy warto zaczynać coś z kimś, kto tak naprawdę jeszcze nie domknął poprzedniego rozdziału.

Ale on zapewniał, że to już przeszłość. Że z byłą żoną łączy go tylko syn — wtedy siedmioletni Franek — a uczucia między nimi wygasły dawno.

I w sumie wszystko układało się dobrze. Starałam się rozumieć, że musi utrzymywać kontakt z byłą żoną ze względu na dziecko. Sama kiedyś byłam w podobnej sytuacji. I nie miałam nic przeciwko jego kontaktom z synem.

Problemem była tylko jego mama — pani Jadwiga. Od początku za mną nie przepadała. Początkowo nawet próbowała porównywać mnie do byłej synowej, ale Marek stanowczo to uciął. Mimo to, kiedy tylko jego nie było w pobliżu, potrafiła mi dogadywać. Przestałam reagować, po prostu przyjęłam, że mnie nie lubi.

I tak nadszedł dzień urodzin Marka. Chciałam, żebyśmy gdzieś wyszli razem — do restauracji, na spacer, po prostu we dwoje. Powiedziałam mu o tym.

— Oj, przepraszam, nie dam rady — westchnął Marek. — Szef wysłał mnie na pilny wyjazd służbowy.

— W dzień twoich urodzin? — zdziwiłam się. — I to w sobotę?

— No właśnie — potwierdził. — Bardzo nalegali, nie mogłem odmówić.

Widząc moją minę, dodał:

— Nadrobimy za rok.

Westchnęłam, ale się zgodziłam. Wieczorem, dzień przed jego „wyjazdem”, wręczyłam mu prezent i życzyłam bezpiecznej drogi. Wrócił w niedzielę wieczorem i powiedział, że wszystko poszło świetnie.

— Szef był zadowolony, że pojechałem w urodziny — powiedział. — Obiecał premię.

— No to chociaż tyle — odparłam.

Kilka dni później zadzwoniła do mnie znajoma.

— Czy ty wiesz, że Marek świętował urodziny z byłą żoną?

— Co?! — nie zrozumiałam. — Przecież był wtedy w delegacji.

Okazało się, że nie. Znajoma obserwowała profil jego byłej żony na Facebooku. Ta wstawiła zdjęcia — Marek, jego była, ich syn Franek i… pani Jadwiga.

Byłam w szoku. Pokazałam zdjęcia Markowi i zażądałam wyjaśnień.

— Kurczę, przepraszam… Nie sądziłem, że się dowiesz — powiedział tylko.

— No to już wiem. Może wytłumaczysz, o co tu chodzi?

— To wszystko pomysł mamy — westchnął.

Jak się okazało, pani Jadwiga postanowiła zorganizować urodziny Marka u niego w domu. Uprzedziła wcześniej Franka i jego mamę. Markowi powiedziała o wszystkim w ostatniej chwili.

— Chciałem odwołać, ale mama nalegała — tłumaczył Marek. — Powiedziała, że Franek się załamie. Że już przygotował prezent i bardzo czekał, a rzadko widuje ojca, więc to dla niego ważne.

— Przecież dobrze wiesz, że nie mam nic przeciwko twojemu synowi — powiedziałam. — Ale dlaczego nie mogłam być tam razem z wami?

— Mama uważa, że Franek jeszcze nie jest gotowy, żeby widzieć, że mam nową rodzinę. To by go mogło zranić.

— A mnie nie zraniło to, że wymyśliłeś służbowy wyjazd, żeby świętować z byłą i matką, która mnie nie znosi? — zapytałam.

Marek przepraszał, mówił, że sam czuje się idiotycznie i że już nigdy tak nie zrobi. Wiem, że to najpewniej była intryga jego matki — chciała znów zbliżyć go do byłej żony. Chciałabym wierzyć, że Marek mnie nie okłamywał. Ale niesmak i żal pozostały.

Spread the love