Mama chce mi odebrać obiecanie mieszkanie po babci i przekazać je mojej siostrze
Zaraz po maturze dostałam się na studia w Krakowie. Tam mieszkała moja babcia – pani Helena, wtedy już 77-letnia kobieta.
Mama powiedziała mi, że najlepiej będzie, jeśli zamieszkam u babci i się nią zaopiekuję, bo sama już sobie nie radzi. W zamian obiecano mi mieszkanie po niej, to samo, w którym razem mieszkałyśmy.
Mama jest jedyną córką babci i jedyną spadkobierczynią. Mam też starszą siostrę, Kasię, ale ona wyszła za mąż i zamieszkała z mężem w jego mieszkaniu. Nie było więc nikogo innego, kto by rościł sobie prawa do spadku.
Nikt inny nie chciał zajmować się babcią, ani tym bardziej zabrać jej do siebie. A ja, wiedząc, że na własne mieszkanie długo nie będę mogła sobie pozwolić, zgodziłam się. Poza tym — ktoś przecież musiał się nią zająć. Tak naprawdę nikomu na niej specjalnie nie zależało.
Studiowałam i jednocześnie prałam, gotowałam, sprzątałam i opiekowałam się babcią, której charakter z każdym miesiącem robił się trudniejszy. Zrozumie mnie tylko ten, kto opiekował się starszą osobą — to nie są spacery w parku.
Babcia stawała się coraz bardziej marudna, wszystko jej przeszkadzało, wszystko było nie tak. Ciągle zarzucała mi, że spędzam z nią za mało czasu, choć byłam przy niej niemal non stop.
Zaczęły się też kłopoty z pamięcią. Chowała pieniądze, a potem oskarżała mnie o kradzież. Myliła dzień z nocą. Ja byłam fizycznie i psychicznie wykończona, jak zużyta szmatka. A rodzice tylko przypominali: „No przecież mieszkanie będzie twoje, więc powinnaś się nią zająć”.
Żeby choć trochę odetchnąć, podjęłam pracę jako kelnerka i dorabiałam, pisząc prace zaliczeniowe na zlecenie. Dzięki temu udało mi się wynająć maleńkie mieszkanie w tym samym bloku. Choćby po to, by w nocy mieć chwilę ciszy.
Tak, dzieląc się między studia i babcię, skończyłam uczelnię. Znalazłam dobrą, porządną pracę. Dla babci zatrudniłam opiekunkę, która przychodzi w ciągu dnia.
Ale babcia staje się coraz trudniejsza. Bywa agresywna, rozsypuje śmieci po całym mieszkaniu, zostawia zużyte pampersy na stole. Czasem celowo zostawia włączony gaz. Albo ucieka, choć ledwo chodzi.
I wtedy pojawiła się Kasia – siostra. Przyjechała znikąd, kupuje babci wszystkie te „zakazane” produkty, bo babcia to lubi. Nosi ją na rękach. Babcia natomiast znalazła nowe „uszy” do narzekań. Kasia słucha i przytakuje, a potem razem mnie obgadują i ganią.
Od razu poczułam, że coś tu nie gra. I nie myliłam się.
Kilka dni później zadzwoniła mama. Powiedziała, że zmieniła zdanie i mieszkanie po babci dostanie Kasia. Bo ta właśnie się rozwiodła i nie ma gdzie mieszkać. A ja, skoro mam dobrą pracę — to przecież sobie poradzę.
Nie potrafię opisać, jak bardzo poczułam się zdradzona. Przez tyle lat nie miałam życia prywatnego. Ominęły mnie wszystkie najlepsze chwile studenckiego życia. A nagroda za te lata wyrzeczeń ma pójść do kogoś, kto nawet nie potrafił zadzwonić przez kilka lat do babci?
Ręce mi opadły. Płakałam z bezsilności i wściekłości. Postanowiłam odciąć się od całej tej „rodziny”. Nie mam już rodziny. Zdradzili mnie. Lepiej być samej niż z tymi, którzy tylko wykorzystują.
