Kiedyś teściowa spakowała rzeczy męża, które jeszcze miała u siebie – stare zdjęcia, dyplomy, jakieś pamiątki – i przywiozła je do nas. A mój mąż, niestety, popełnił błąd, mówiąc przy niej, że jedziemy na wakacje. W efekcie… to on poleciał za granicę z własną mamą, a ja właśnie szykuję papiery rozwodowe
Na te wymarzone wakacje zbieraliśmy z mężem przez cały rok. Rok był ciężki, więc bardzo marzyliśmy, żeby gdzieś odpocząć, tylko we dwoje. Dzieci mieli zostać z babcią. Ale moje plany szybko legły w gruzach – w ostatniej chwili zorientowałam się, że nie mam paszportu.
Niedawno teściowa rozstała się z partnerem, z którym była przez ostatnie lata, więc najwyraźniej zapragnęła oderwać się od codzienności. Przyjechała do nas z pudłami wspomnień męża, usiadła w kuchni i przy herbacie dowiedziała się o planowanym urlopie. No i się zaczęło:
– Ja nigdy w życiu nigdzie nie byłam! W młodości nie było okazji – bo opiekowałam się twoim ojcem i tobą. Teraz twoim braciszkiem się zajmuję. Nigdy świata nie zobaczę. A twoja żona to ma szczęście – mąż ją zabiera na urlopy, kupuje jej co chce… A ja? Komu ja potrzebna?
– Mamo, jeszcze wszystko przed tobą – próbował ją uspokoić mój mąż.
– A kupiliście już wycieczkę? – dopytywała dalej. – Mam znajomą w biurze podróży, może załatwi rabat…
Zgoda na „pomoc” teściowej zawsze kończy się problemami. Ale mój mąż miał inne zdanie. Od razu podchwycił pomysł, że można zaoszczędzić. Kilka dni później, teściowa znów zjawiła się w naszym domu – co samo w sobie już było nietypowe. Wypiła herbatę i szybko się zmyła. Jak się potem okazało – nie bez powodu.
Paszport zniknął. A wycieczka – przecież już opłacona. Co miał zrobić mąż? Pojechał z matką. Po prostu zmienili nazwisko na rezerwacji, a teściowa była w siódmym niebie.
Jakby tego było mało, zostawiła mi swojego synka – trzynastoletniego. Mówiąc:
– Ja się twoim starszym zajmowałam, jak rodziłaś młodszego. Teraz twoja kolej.
Mamy dwójkę dzieci, własnych. A ja miałam jeszcze przez dwa tygodnie siedzieć z nastoletnim bratem mojego męża – bo przecież ja w domu „i tak nic nie robię”. O zdanie nikt mnie nie pytał.
Rozpakowując jego rzeczy, w kieszeni spodni znalazłam swój paszport. Spytałam chłopaka skąd go ma. A on zupełnie naturalnie powiedział, że mama mu dała i kazała „gdzieś odłożyć”.
Zadzwoniłam do męża, wszystko mu opowiedziałam i zażądałam, żeby natychmiast wracali.
– Kochanie, no co teraz zrobimy? Już zapłacone, odpoczniemy i wrócimy. Pogadam z mamą, nie martw się – próbował mnie udobruchać.
Ale ja się nie dawałam. Aż usłyszałam, jak jego mama mówi:
– Synku, ona cię szantażuje! Ona cię nie kocha, ja jestem twoją rodziną! Ja cię urodziłam, wychowałam! A ona co? Leży tylko na kanapie, nic nie robi. I jeszcze jej wczasy sponsorować?
Rozłączyłam się. Skoro on nie chce wracać, to już nie ma po co wracać! Nie będę niańką dla dziecka jego matki.
Zadzwoniłam do ojca chłopaka – byłego partnera teściowej – i powiedziałam, żeby go odebrał. Wyłączyłam telefon, spakowałam rzeczy męża. Niech sobie wypoczywa z mamusią, a ja pojadę odpocząć – za alimenty, które będzie płacił na dwójkę dzieci.
Mieszkanie jest moje, więc podziału majątku nie będzie.
