Każdego dnia młodszy brat męża z żoną wpadają do nas na kolację i zostawiają górę brudnych naczyń
Wspólne mieszkanie z rodziną prędzej czy później prowadzi do konfliktów. Różnice pokoleniowe, inne wartości i sposób myślenia sprawiają, że nawet najlepsi krewni potrafią wejść sobie w drogę. Zwłaszcza gdy pod jednym dachem mieszka teściowa, a dom regularnie odwiedzają krewni męża — domowa harmonia szybko może zamienić się w przeszłość.
Życie pod jednym dachem
Anna i Marek po raz kolejny żegnali rodzinę i brali się za zmywanie naczyń. Prawie codziennie do ich mieszkania wpada młodszy brat Marka, Tomek, ze swoją żoną Olą. Dzieli ich zaledwie jedno piętro w bloku, więc dla gości droga do kolacji jest wyjątkowo prosta.
Anna już dawno przestała cieszyć się z takich odwiedzin. Prawie każdego dnia ta młoda para przychodzi na gotowe — oczywiście zawsze na zaproszenie teściowej, pani Haliny, która również mieszka z Anną i Markiem. Halina czuje się odpowiedzialna za to, by obaj synowie byli najedzeni, nawet jeśli to nie ona ponosi koszty tych posiłków.
Wszystkie rachunki i zakupy do kuchni od dawna opłacają Anna z Markiem. Nigdy nie żądali od pani Haliny pieniędzy. Niech cieszy się spokojną emeryturą. Jednak odkąd Tomek zamieszkał z żoną w tym samym bloku, sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Goście każdego dnia
Wygląda na to, że w oczach pani Haliny jej młodszy syn nie jest w stanie zadbać o siebie i swoją żonę. Może na początku rzeczywiście było im ciężko, więc Anna sama zapraszała ich na obiad czy kolację. Ale minęły lata, sytuacja młodych się poprawiła, a oni wciąż przychodzą — jakby nigdy nic.
Z czasem wyszło na jaw, że Tomek z Olą praktycznie nie kupują jedzenia. Nie muszą — śniadanie jedzą w pracy, lunch w barze, a kolację… u starszego brata i bratowej. Oszczędzają na wszystkim, inwestując w nowy sprzęt elektroniczny i rozrywki.
Granice cierpliwości
Dla Anny stało się to niesprawiedliwe. Poprosiła Halinę, by przestała zapraszać Tomka z Olą na kolacje. W końcu to ona i Marek finansują zakupy do kuchni. Takie wspólne życie kosztuje — nie tylko pieniądze, ale i spokój. Anna czuła się zmęczona ciągłym przyjmowaniem gości. Jednak Halina odpowiedziała krótko:
— To moi synowie! Karmią ich, kiedy chcę!
Szukając rozwiązania
Marek również miał dosyć tej sytuacji. Najbardziej przeszkadzało mu, że po pracy nie mógł w domu odpocząć. Zamiast relaksu — ciągłe sprzątanie, rozmowy i udawana gościnność. Gdy dowiedział się o rozmowie Anny z matką, zaproponował ograniczenie finansowego wsparcia dla Haliny. Uznał, że to jedyny sposób, by zrozumiała, na czym polega problem. Obiecał też szczerą rozmowę z Tomkiem — jeśli sam nie widzi, że sprawia kłopot, trzeba mu to powiedzieć wprost.
Oczywiście Anna obawiała się reakcji teściowej, brata i jego żony. Ale Marek tylko się uśmiechnął:
— Jeśli mamie będzie tak źle, dwa piętra niżej jest przecież wolne mieszkanie.
Wspólne mieszkanie — podsumowanie
Czy Anna i Marek powinni postąpić zgodnie z planem? Jak jeszcze można dać rodzinie do zrozumienia, że nie są mile widzianymi gośćmi codziennie przy stole? I czy młodszy brat nie powinien wreszcie poczuć wstydu za to, że tak nadużywa dobroci bliskich?
