Zobaczyłem jej rodziców i wszystko stało się jasne

Nie bez powodu mówi się: „Chcesz wiedzieć, jaka twoja dziewczyna będzie za 20–30 lat? Popatrz na jej mamę.” Kiedyś myślałem, że to tylko żart. Ale dziś wiem – to prawda.

W młodości wiele dziewczyn buntuje się przeciwko swoim matkom. Twierdzą, że są inne i „nigdy nie będą jak one”. Jednak życie pokazuje, że z wiekiem większość kobiet zaczyna przypominać swoje matki – nie tylko wyglądem, ale i charakterem. Oczywiście są wyjątki, ale naprawdę rzadko.

Przypomniała mi się historia sprzed lat – idealna do tej refleksji.

Po technikum w Rzeszowie poszedłem do wojska. Wróciłem po dwóch latach, mając 21 lat. Było lato, radość, wolność. Spędzaliśmy z paczką chłopaków niemal całe dnie nad Wisłokiem. Tam poznaliśmy dwie sympatyczne dziewczyny – obie miały po 18 lat. Jedna z nich, Justyna, od razu mi się spodobała. Skromna, uśmiechnięta, ciepła – taka jak lubię. Zaczęliśmy się spotykać i układało się świetnie.

Druga dziewczyna, Sylwia, najpierw spotykała się z jednym kolegą, potem z drugim, aż w końcu została sama, ale wciąż się z nami trzymała. I wtedy zrozumiałem, że coś jest z nią nie tak. Była bardzo wyniosła i złośliwa. Pewnego dnia powiedziała z dumą, że powiedziała swoim rodzicom: „Jeśli urodzicie drugie dziecko, nie macie już córki.” Rodzice zrezygnowali, a ona uważała to za swój sukces.

Dla mnie, chłopaka z wielodzietnej rodziny z Sanoka, to był szok. Egoizm w najczystszej postaci.

Któregoś dnia Sylwia namówiła Justynę, by poszły same na dyskotekę do parku w Rzeszowie – beze mnie. Justyna skłamała, że ma coś do zrobienia w domu. Nazajutrz zerwała ze mną bez słowa wyjaśnienia. Po tygodniu podeszła do mnie z przeprosinami – przyznała, że Sylwia ją zmanipulowała. Ale ja już nie mogłem tego wybaczyć.

Minęły lata. Ożeniłem się, a potem – po 13 latach – rozwiodłem. W końcu założyłem konto na portalu randkowym. Odezwała się do mnie jakaś kobieta: „Co ty tu robisz? Przecież jesteś żonaty.” Gdy wysłała zdjęcie, aż mnie zamurowało – to była Sylwia. Nadal atrakcyjna, ale z przeszłością.

Powiedziała, że chodzi do psychologa, że się zmienia. Spotkaliśmy się. Przez tydzień wydawało się, że naprawdę dojrzała. A potem znowu zaczęła przypominać tamtą Sylwię – złośliwą, chłodną, przekonaną o własnej wyższości.

Pojechaliśmy razem na rodzinny jubileusz z jej rodzicami do Przemyśla. W drodze powrotnej taksówką zrozumiałem wszystko. Cała trójka – ona, jej mama i tata – obgadywali wszystkich uczestników imprezy z pogardą i wyższością. „My jesteśmy najlepsi, a reszta to żenada.” Poczułem wstręt. Nie chciałem już mieć z nimi nic wspólnego.

Następnego dnia zadzwoniłem i powiedziałem, że to koniec. Że nie jest bohaterką mojego życia.

A teraz jestem z Leną. Jej rodzice mieszkają tuż obok, w Tarnobrzegu, ale nigdy się nie wtrącają. Cisi, serdeczni, życzliwi – jak moi rodzice. W ich domu panuje szacunek i ciepło. Kiedy ich widzę, wiem, że Lena też taka będzie za 20–30 lat. Ciepła, dobra, kochająca. I chcę, by tak właśnie wyglądała moja przyszłość.

A jak wyglądają Wasze relacje z rodzicami Waszej drugiej połówki?

Spread the love