Telefon dzwonił przez cały dzień, ale nie odebrałem. I będę tego żałować do końca życia

Są takie momenty, które na zawsze dzielą życie na „przed” i „po”. Dla Marcina z Wrocławia ten moment nadszedł pewnego letniego popołudnia. Z pozoru zwykły dzień, zwykłe sprawy, zwykły telefon. Którego nie odebrał. I którego dźwięk do dziś odbija się echem w jego sercu.


Miłość, której nie doceniłem

Zawsze byłem lubiany. Dziewczyny mnie adorowały, wykładowcy chwalili. W studenckim świecie czułem się jak ryba w wodzie. I właśnie wtedy pojawiła się Magda — cicha, skromna, wrażliwa. Całkowite przeciwieństwo mnie. Urodziła się w małej miejscowości na Podkarpaciu, pochodziła z niezamożnej rodziny, ale miała w sobie coś… prawdziwego.

Przez dwa lata byliśmy razem. Po studiach oboje zaczęliśmy pracować. Ja rzuciłem się w wir obowiązków, projektów, kariery. Dla Magdy coraz częściej brakowało czasu. A jednak ona trwała. Proponowała, byśmy zamieszkali razem. Mówiła o przyszłości. A ja? Ja unikałem tematu. Ślub? Rodzina? To wydawało mi się zbyt poważne.

Jedyne, co robiłem konsekwentnie, to opowiadałem o tym wszystkim mojemu najlepszemu przyjacielowi – Bartkowi. Kiedyś zapytał prosto z mostu:
– „Stary, czemu jej nie oświadczysz? Przecież ona jest świetna – gotuje, troszczy się, piękna jak z okładki!”

Westchnąłem i powiedziałem:
– „Bo już nie czuję tego samego. Zdobyłem ją. I teraz jest… nudno.”

I właśnie wtedy zadzwonił telefon.


Zwykły telefon. Niezwykła cisza

Nie odebrałem. Nie chciałem rozmawiać z nikim. Telefon dzwonił jeszcze kilkukrotnie. W końcu, wieczorem, spojrzałem na ekran. Wiadomość od Magdy:
„Twoja mama dzwoniła, mówiła, że źle się czuje i prosiła, żebym do niej przyjechała. Ty pewnie jesteś zajęty. Nie martw się, ja się wszystkim zajmę. Kocham cię.”

Zrobiło mi się głupio. I wobec mamy, i wobec Magdy. Chciałem zadzwonić, ale mama mnie uprzedziła.

Jej głos był załamany:
– „Marcin… czemu nie odbierałeś? Nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Poprosiłam Magdę… Ale ona miała wypadek. Taksówka, którą jechała, zderzyła się z autobusem. Nie przeżyła…”


Pustka

Przez chwilę myślałem, że to jakiś ponury żart. Że zaraz ktoś powie „to tylko eksperyment społeczny”. Ale nie. Otworzyłem ostatnią wiadomość. Magda była „ostatnio online” dwie godziny temu. I już nigdy więcej.

Minęło ponad pół roku. Pracuję z terapeutą. Staram się funkcjonować. Ale to już nie jestem ja. Magda przychodzi do mnie we śnie. Patrzy w moje oczy i cicho pyta:
– „Dlaczego?”

Nie mam odpowiedzi. Płaczę. I budzę się z poczuciem winy, którego nic nie potrafi zmyć.


Komentarz redakcji

Ta historia to przestroga. Czasem odkładamy rozmowy, decyzje, uczucia – sądząc, że „jeszcze zdążymy”. Ale życie nie zawsze daje drugą szansę.

Mówi się: „Nie doceniamy tego, co mamy – dopiero gdy stracimy, zaczynamy rozumieć.” Marcin już nigdy nie naprawi tego, co się stało. Ale może ta tragedia sprawi, że nauczy się lepiej żyć. I może ktoś, czytając jego historię, odbierze dziś telefon.

A Ty? Czy masz kogoś, komu powinieneś dziś powiedzieć: „Dziękuję. Przepraszam. Kocham”? Nie czekaj.

Spread the love