Pracuję na dwa etaty, a mój mąż nie potrafi nawet ruszyć się z kanapy
Tak, dobrze czytacie. Haruję za nas dwoje, bo mój „partner życiowy” nie umie zarabiać. I wiecie, co jest najlepsze? Narzeka, że stukam w klawiaturę po nocach i mu przeszkadzam spać. A ja wtedy PRACUJĘ, a nie przeglądam Instagram!
Z Wojtkiem jesteśmy małżeństwem od trzech lat. Poznaliśmy się przypadkiem. Miałam wtedy 39 lat i bałam się, że jeśli teraz nie zaryzykuję, zostanę sama na zawsze. Wszystkie moje koleżanki były już po ślubach, niektóre nawet po rozwodach. Ja ciągle stawiałam na karierę… aż poczułam, że pora się ustatkować. Wojtek wydawał się „inny niż wszyscy”.
Zamieszkaliśmy u mnie, bo on — mając 42 lata — wciąż mieszkał z mamusią. Tam też siedziała jego siostra z bliźniakami. Ja mam własną kawalerkę, kupioną za ciężko zarobione pieniądze — bez żadnej pomocy z domu.
Rachunki? Moje. Zakupy? Moje.
Wojtek cały czas obiecuje, że „zaraz dostanie wypłatę”, ale tej wypłaty nie widziałam nigdy. Dwa miesiące po ślubie oznajmił, że go zwolnili. Nowej pracy nie szuka do dziś. Albo siedzi u mamy, albo wgapiony w telewizor.
Znoszę jego lenistwo i wieczne wymówki, ale ja też mam granice!
Ostatnio miał pretensje, że obiadu nie zdążyłam zrobić — i podniósł na mnie rękę.
💔 Co mam robić?
