„Nowa koleżanka z pracy okazała się… żoną dyrektora” – a wszystko wyszło dopiero na firmowej imprezie

Dwa miesiące temu w moim biurze pojawiła się nowa pracownica – Alicja, 29 lat, cicha, skromna i bardzo pracowita. Od razu zrobiła dobre wrażenie: zawsze punktualna, świetnie zorganizowana i wyjątkowo uprzejma. Ale niestety – nasz kobiecy zespół to nie miejsce dla wrażliwych dusz.

Biuro pełne jadu

Nasze biuro – choć pozornie profesjonalne – ma swoje „królowe dramy”. Nazwijmy je Luiza i Iwona. Zawsze wystylizowane, zawsze głośne, zawsze złośliwe. Pracują przeciętnie, ale mają „układy” i potrafią obrócić wszystko na swoją korzyść. Słyną z tego, że każdą nową osobę traktują jak intruza – szczególnie jeśli ta nie nosi szpilek i nie opowiada o weekendach w spa.

Alicja była idealnym celem – zbyt skromna, zbyt cicha, zbyt dobrze wychowana, żeby wdać się w konflikt.

Kawa, drukarka i „przypadkowe” złośliwości

Już pierwszego tygodnia zaczęły się „dziwne przypadki”.
📄 Zaginął raport, który Alicja zostawiła Luizie.
🖨️ Drukarka odmówiła posłuszeństwa dokładnie wtedy, gdy miała oddać dokumenty.
☕ Iwona „przypadkiem” oblała nową białą bluzkę Alicji kawą tuż przed spotkaniem z kierownictwem.

Alicja znosiła to wszystko z klasą. Czasem uśmiechnęła się z przekąsem, czasem puściła uwagę mimo uszu. Myślałam, że po prostu nie chce się wciągać w konflikt. Myliłam się.

Wielkie odkrycie na firmowej imprezie

Wszystko się zmieniło podczas naszego jesiennego spotkania integracyjnego. Przyjechał dyrektor generalny, pan Witold Maj, którego widujemy tylko na większych zebraniach.

Trzymając kieliszek szampana, wygłosił toast:

– Moi drodzy, nasza firma rośnie! Otworzyliśmy nowe oddziały, a ja nie dam rady prowadzić wszystkiego sam. Dlatego od jutra kierownikiem tego oddziału zostaje… moja żona!

I wtedy… na środek sali wyszła Alicja – w eleganckiej sukni, z perfekcyjnym makijażem, jak z katalogu.
Szok? Mało powiedziane. Twarze Luizy i Iwony przypominały sceny z komedii – szeroko otwarte oczy, opadnięte szczęki. Nie wiedziały, gdzie się schować.

Sprawiedliwość (i karma) przyszła następnego dnia

W poniedziałek Alicja – już oficjalnie nasza przełożona – przeprowadziła kilka rozmów dyscyplinarnych. Luiza i Iwona straciły pracę, nie dlatego, że były niemiłe, ale dlatego, że nie pracowały dobrze. Po prostu.

Nie było krzyków, nie było zemsty – była spokojna konsekwencja.


🔸 Wnioski?
Nie oceniaj książki po okładce.
Nie obrażaj ludzi tylko dlatego, że wydają się cisi.
Bo czasem ta „szara myszka” okaże się kimś, kto może o tobie zadecydować.

Spread the love