Mojej mamy już dawno nie ma, wychowywał mnie tata. Zastąpił mi cały świat. Rodzina nam nie pomagała, tata radził sobie sam, jak tylko mógł. Wyszłam za mąż i zostawiłam go samego. Odwiedzałam rzadko. Aż pewnego razu, kiedy przyjechaliśmy z mężem do niego z wizytą, zobaczyłam, że jest szczęśliwy – nawet fryzurę zmienił. Bardzo mnie to zmartwiło, gdy dowiedziałam się, że odwiedza go sąsiadka
Kiedy ludzie mówią, że ojciec nie potrafi dobrze wychować dziecka, wiem z własnego doświadczenia, że to nieprawda. Zostałam bez mamy, gdy miałam dziesięć lat. Tata został sam, bez żony, bez wsparcia. Musiałam szybciej dorosnąć. Ale razem pokonaliśmy wszystko. Tata z twardego, zapracowanego mężczyzny stał się troskliwym i ciepłym ojcem, jakiego mogłaby mi pozazdrościć niejedna dziewczynka. Zastąpił mi cały świat i jestem mu za to nieskończenie wdzięczna.
Na studniówkę i na rozdanie dyplomu poszłam pod rękę właśnie z nim. To były emocje, których nic nie zastąpi. Był dla mnie i ojcem, i matką. Kiedy poznałam mojego chłopaka i przyprowadziłam go do taty, bardzo się denerwowałam – chciałam, by go zaakceptował. Na szczęście spotkanie przebiegło dobrze, a niedługo potem w białej sukni tańczyłam na własnym weselu.
Przeprowadziłam się do męża i czułam ogromną pustkę – zostawiłam tatę samego. Choć nigdy nie narzekał, wiedziałam, że też mu trudno. Odwiedzałam go często, ale nie mogłam wypełnić tej pustki całkiem.
I nagle, podczas jednej z wizyt, zauważyłam, że tata jest inny – radosny, zadbany, uśmiechnięty. Nawet fryzurę zmienił! Zapytałam, co się dzieje, a on przyznał, że spotyka się z kobietą. Byłam zaskoczona – przecież to nie tylko mój tata, ale też wciąż jeszcze młody mężczyzna. Okazało się, że to sąsiadka z drugiego piętra. Zawsze była miła i uśmiechnięta, ale nic nie wskazywało na to, że coś ich łączy. A jednak… teraz są razem.
Nie byłam z tego powodu zachwycona. Mam wrażenie, że ta kobieta może mieć wobec niego nie do końca szczere intencje. Mój tata jest dobrym, ufającym ludziom człowiekiem, a ona może zwyczajnie chcieć jego pieniędzy. On dzwoni do mnie, pyta, co jej kupić, jakie kwiaty, dokąd ją zaprosić. A ja nie mogę się pozbyć uczucia, że ona go wykorzystuje.
Mój mąż mówi, że przesadzam, że to zwykła zazdrość córki, która nie potrafi oddać ojca innej kobiecie. Ale ja wiem, że nie o to chodzi. Przecież chcę, żeby był szczęśliwy. Nie mam nic przeciwko temu, że się zakochał, że próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Ale ta konkretna kobieta nie budzi mojego zaufania. Jak mu to powiedzieć, żeby go nie zranić? Nie chcę, żeby cierpiał, jeśli to wszystko się źle skończy…
