Gdy byłam młodą dziewczyną, marzyłam o opuszczeniu rodzinnego domu i rozpoczęciu samodzielnego życia. Po wyprowadzce zaczęłam pragnąć małżeństwa. Wyszłam za mąż za dobrego człowieka. Po ślubie zapragnęłam mieć dzieci. Kiedy zostałam matką, czekałam, aż dzieci pójdą do przedszkola, potem do szkoły, a następnie aż dorosną. Dzieci dorosły, wyprowadziły się i założyły własne rodziny. I oto nadeszła długo oczekiwana wolność, ale nie zauważyłam, kiedy zbliżyła się moja emerytura
Życie bywa nieprzewidywalne. Gdy jesteśmy młodzi, często nie doceniamy tego, co mamy. Marzymy o dorosłości, nie zdając sobie sprawy z jej wyzwań. Ja również tak miałam. Chciałam być niezależna i prowadzić dorosłe życie. Później poczułam się samotna i zaczęłam marzyć o szczęśliwym małżeństwie. Po ślubie zapragnęłam dzieci. Kiedy zostałam matką, czekałam, aż dzieci pójdą do przedszkola, potem do szkoły, a następnie aż dorosną. Dzieci dorosły, wyprowadziły się i założyły własne rodziny. I oto nadeszła długo oczekiwana wolność, ale nie zauważyłam, kiedy zbliżyła się moja emerytura, a wolności stało się zbyt wiele.
Przez większość życia pracowałam jako zastępca dyrektora dużej fabryki. Byłam szanowaną osobą. Potem uroczyście pożegnano mnie na emeryturę. Nastała cisza. Cisza wszędzie: nie muszę już nigdzie iść, nikt do mnie nie dzwoni.Wszystko, co niedawno mnie przytłaczało, zniknęło, a moje życie stało się cichą, smutną starością. Dopiero teraz, siedząc w pustym mieszkaniu, zrozumiałam, jak nie doceniałam tego, co miałam.
Gdy przestałam chodzić do pracy, koledzy przestali dzwonić i interesować się moimi sprawami. Dzieci mają własne życie i obowiązki, nie mają czasu mnie odwiedzać. Telewizor stał się moim stałym towarzyszem, przynajmniej ktoś mówi obok, już nie tak samotnie w pustym mieszkaniu. Wieczorami wyciągam stary album ze zdjęciami, przeglądam fotografie i wspominam szczęśliwe dni. Nie wiem, jak inni emeryci radzą sobie z tęsknotą i smutkiem, ale ja jestem na emeryturze dopiero rok, a czuję się, jakbym nagle stała się starą, nikomu niepotrzebną babcią, choć w duszy jestem jeszcze młodą kobietą.
Na moje skargi córka poradziła mi więcej wychodzić do ludzi i spotykać się z innymi emerytami. Pewnego razu rozmawiałam z sąsiadką, która zaprosiła mnie na spotkanie emerytów w lokalnym parku, gdzie śpiewają piosenki i tańczą. Ale taki pomysł mi się nie spodobał, nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak to wygląda – w naszym wieku tańczyć na oczach wszystkich.
Niedawno rozmawiałam przez telefon z kuzynką, która założyła sobie mały ogródek na wsi i tam pracuje: uprawia ogórki i pomidory. Pomyślałam, że może też posadzić pomidory na balkonie, ale nie mogę się zebrać, żeby pójść na rynek po sadzonki. Jednym słowem, wszędzie smutek. Może ktoś poradzi, jak cieszyć się życiem na emeryturze? A młodym radzę kochać i doceniać to, co mają: swoją pracę i młodość. Bo starość to podstępna rzecz: zakradnie się, i nie zauważysz, kiedy już jesteś na emeryturze. A na emeryturze brak rozrywek i radości życia, tylko siedź i wspominaj minione szczęśliwe dni.
Doceniajcie teraz swoje rodziny, bliskich i kochane, hałaśliwe, nieposłuszne dzieci. Bo to jest prawdziwe szczęście i radość w życiu.
