Mąż zaproponował, żebyśmy prowadzili osobne budżety. Nie spodobało mi się to, więc kupiłam własną lodówkę

Dopiero z wiekiem człowiek rozumie, jak skomplikowane potrafi być życie wielu kobiet. Młoda dziewczyna wierzy w dobre rzeczy, wychodzi za mąż, rodzi dziecko, a po piętnastu latach dochodzi do wniosku – że jednak nie tego człowieka wybrała na męża.

Tak było i ze mną. Pierwszego męża poznałam jeszcze na studiach, a sama właśnie zaczęłam pracę po technikum. Przez prawie pięć lat żyliśmy dobrze, urodziła się córka.

A potem mąż oznajmił mi, że zmęczyło go bycie przykładnym ojcem rodziny i że w wieku trzydziestu lat jeszcze się nie wybawił. Andrzej zaczął chodzić na imprezy, a po kilku miesiącach wrócił na kolanach, prosząc o wybaczenie.

Nie wybaczyłam. Po pół roku się rozwiedliśmy.

Myślałam, że zamknę już temat życia osobistego – trzeba było przecież wychować córkę Alę. Ale trzy lata temu, kiedy Ala była już na pierwszym roku studiów w Warszawie, poznałam Grzegorza.

Dla Grzesia to też było drugie małżeństwo. Z tą różnicą, że on cały czas wspierał swojego syna – i moralnie, i finansowo. To właśnie fakt posiadania dzieci powstrzymał nas przed zawarciem formalnego małżeństwa. Po co komplikować życie?

Teraz wiem, że związki nie zawsze się układają. A potem – nie daj Boże – trzeba jeszcze dzielić mieszkanie!

Wtedy jeszcze pracowałam w filii fabryki dzianin i zarabiałam mniej od Grzegorza. Kiedy zamieszkaliśmy razem, postawił warunek, że każdy będzie prowadził własny budżet. Że ja kupuję produkty spożywcze, a on – coś innego.

Trochę mnie to zdziwiło, ale pomyślałam: facet jest dobry, może z czasem dogadamy się co do pieniędzy.

W efekcie prawie cała moja pensja szła na jedzenie, a nową kanapę Grzegorz zaproponował kupić na spółkę. Jeśli szliśmy razem do kawiarni czy pizzerii, każdy płacił za siebie.

Najbardziej zabolało mnie to, że po półtora roku wspólnego życia Grzegorz zimą pojechał na urlop beze mnie.

– Anka, jadę z kolegą. To ośrodek narciarski, trzeba za wszystko płacić. To nie na twoją kieszeń. Latem pojedziemy razem samochodem gdzieś niedaleko – uspokajał mnie mój partner.

Kilka miesięcy później, już latem, dostałam awans w pracy – zostałam kierowniczką działu jakości. Najdłużej ze wszystkich dziewczyn pracowałam w tej filii, więc na kogo innego mieli stawiać?

Pojechałam na dwumiesięczne szkolenie do Warszawy i spędziłam tam trochę czasu z Alą.

Kiedy dostałam pierwszą wypłatę, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W teorii obiecywali podwyżkę, ale teraz zarabiałam dwa razy więcej! Co najważniejsze – nawet więcej niż Grzegorz!

Na początku w ogóle mu o tym nie mówiłam. Bałam się zapeszyć – a nuż nie przejdę okresu próbnego? Ale po dwóch miesiącach powiedziałam o nowej funkcji. Grzesio zamiast się cieszyć, był wręcz zakłopotany. Nie spodziewał się mojej niezależności finansowej!

Gdy tylko pojawiły się pieniądze, przypomniałam sobie o różnych pilnych potrzebach. Na przykład o wymianie starej lodówki. A Grzegorz konsekwentnie odmawiał samodzielnego sfinansowania tego zakupu.

Przeczytałam trochę w internecie, zamówiłam dużą, nowoczesną lodówkę online. Starą obiecała zabrać firma zajmująca się utylizacją.

I pewnego wieczoru witałam Grzesia z nową lodówką w kuchni.

– Oho, skąd to? Wzięłaś kredyt? – zdziwił się.

– Nie, Grzesiu, kupiłam za własne, uczciwie zarobione pieniądze. I wiesz co? Postanowiłam, że będę korzystać z niej tylko ja. Mieszkamy w moim mieszkaniu, jedzenie kupuję ja, rachunki opłacam też ja. A ty, zimą to i śniegu od ciebie nie wyprosić! Dość tego! – odpowiedziałam.

Grzegorz się obraził i nazwał mnie niewdzięczną. Ale niby za co mam mu być wdzięczna?

Od kilku dni nie rozmawiamy. Myślę, że Grzegorz liczy, że się uspokoję i wszystko wróci do normy.

Mężczyźni często sądzą, że kobieta po czterdziestce i tak nigdzie nie odejdzie. Że oni są kawalerami do emerytury, a my – jakbyśmy już przegapiły swój czas.

Ale nie! Nie tym razem! Niech się wyprowadza. Jeśli nadal będzie udawał głupiego, powiem mu to wprost. Życie jest jedno – czas trochę pożyć dla siebie, skoro i drugie małżeństwo się nie udało.

Spread the love