Kiedy mama nigdy nie odchodzi – o nadopiekuńczości i jej skutkach
Za obsesyjnym pragnieniem kontroli nad dzieckiem kryje się często głębokie poczucie własnej nieudolności i bezradności. W psychologii od lat badań dominują prace Jana Kowalskiego, który w latach pięćdziesiątych XX wieku wyróżnił cztery typy więzi między dzieckiem a rodzicem. Każdy z tych stylów przywiązania rzutuje na późniejsze relacje międzyludzkie. Szczegółowy opis teorii można znaleźć w książce Katarzyny Brzezińskiej „Terapia zaburzeń przywiązania”.
Cztery typy przywiązania a ciągła obecność
-
Przywiązanie bezpieczne
Dziecko eksploruje świat w obecności mamy, reaguje smutkiem na jej odejście, a powitanie przeżywa z radością. -
Lękowo-ambiwalentne
Przy odejściu mamy występują intensywne protesty, a powrót wywołuje u dziecka gniew i odrzucenie. -
Lękowo-unikowe
Zewnętrznie dziecko nie okazuje emocji przy odejściu i powrocie mamy, mimo że w głębi odczuwa znaczny stres. -
Zdezorganizowane
Łączy elementy poprzednich wzorców i często objawia się reakcjami psychosomatycznymi, np. napinaniem mięśni czy epizodami płaczu.
Badając zachowania maluchów, gdy mama odchodzi, Kowalski ukazał, jak ważne jest stopniowe wprowadzanie separacji.
Karmienie wiecznym strachem
Obecnie moda na „zawsze razem” sprawia, że wiele matek unika nawet krótkiej rozłąki. Dla nich kolejny moment oddalenia to wręcz kryzys. Brak wczesnych doświadczeń bezpiecznego separowania skutkuje wewnętrzną blokadą: „Nie przeżyję, jeśli nie będę przy nim ciagle”.
Aby powstrzymać naturalną ciekawość świata, matka może celowo zniechęcać dziecko do eksploracji:
-
„Tu jest niebezpiecznie, trzymaj się blisko mnie!”
-
„Nie odchodź, bo się zgubisz!”
Tak powstaje fałszywe poczucie bezpieczeństwa, które w rzeczywistości wzmacnia lęki.
Cena wiecznej dostępności
Na skutek nadopiekuńczości dziecko:
-
osłabia odporność, unikając kontaktu z rówieśnikami i środowiskiem;
-
traci samodzielność, bo każde „ja chcę” spotyka się z „nie możesz”;
-
podkopuje pewność siebie, słysząc, że bez mamy sobie nie poradzi.
Za pozorem troski kryje się strach mamy przed brakiem kontroli.
Więź czy więzienie?
Zamiast bezpiecznego przywiązania wykształca się zależność. Dziecko prędzej czy później będzie szukać ucieczki:
-
w kolejnej toksycznej relacji,
-
albo w nałogach, bo substancja wydaje się „zawsze dostępna” i nie wymaga odwagi.
W obydwu przypadkach brak umiejętności separacji skutkuje prawdziwą izolacją – lecz w klatce własnych lęków.
Jak wyhamować huśtawkę?
Aby odzyskać zdrową równowagę, warto:
-
Wprowadzać separację stopniowo – np. zaczynając od krótkich chwil osobno.
-
Wzmacniać zaufanie – pozwalać dziecku podejmować małe ryzyko i wspierać je w eksploracji.
-
Przepracować swoje lęki – rozpoznać, co w nas wywołuje strach przed samotnością.
Gdy wahadło wyhamuje, mama będzie blisko, ale nie przytłoczy swojego dziecka. Dziecko zyska szansę na rozwój odwagi, samodzielności i pozytywne doświadczenie separacji.
