O tym, że mój mąż daje pieniądze swoim rodzicom, dowiedziałam się przypadkiem. Zimą chciałam nowe futro, Aleksander obiecał, że mi je kupi, a potem poinformował, że futro będzie później. Za to u teściów w domu wyrósł kolejny poziom. Nie zwróciłam na to uwagi, tak samo jak na nowy płot wokół domu, w czasie gdy prosiłam męża o wymianę samochodu. Później zestawiłam te fakty i zrozumiałam, że mój mąż praktycznie utrzymuje swoich rodziców. Kiedy zapytałam Aleksandra wprost o to, po prostu potwierdził moje przypuszczenia. Szczerze mówiąc, ta sytuacja nie jest dla mnie do końca zrozumiała

Jestem w małżeństwie od ośmiu lat. Kiedy wychodziłam za mąż, uważałam, że mam ogromne szczęście. Aleksander w wieku trzydziestu lat miał mały biznes, mieszkanie i rozumiałam, że z nim nie będą mi straszne żadne życiowe burze. Dodatkowym plusem było to, że jego rodzice mieszkali osobno, w swoim domu na wsi. Więc relacje z teściową układały się całkiem dobrze, ponieważ rzadko się widywałyśmy.

Zaraz po ślubie przeprowadziłam się do mieszkania męża, gdzie staram się stworzyć komfort i przytulność. Aleksander nie żałuje na to pieniędzy, a ja mam dużo wolnego czasu. Pracuje tylko on, a ja zajmuję się domem. Dzieci na razie nie mamy, jeszcze nie jestem gotowa o tym myśleć. Mąż zarabia dobrze, na to nie mogę narzekać – mamy wystarczająco na wygodne życie.

Ponieważ Aleksander jest dobrze sytuowanym człowiekiem, postanowił pomagać swoim rodzicom. Teściowie mieszkają poza miastem, oboje pracują, ale ich sytuacja finansowa jest przeciętna. Mąż uważa, że jego obowiązkiem jest pomagać im i zapewnić im godny poziom życia. Według niego to właśnie rodzicom zawdzięcza wszystko, co ma teraz. Dali mu wszystko, co tylko mogli, i poświęcili mu całe swoje życie. Nie uznał za konieczne, by się ze mną skonsultować w tej sprawie, i sam podjął decyzję.

O tym, że mąż przekazuje pieniądze rodzicom, dowiedziałam się przypadkiem. Zimą chciałam nowe futro, Aleksander obiecał mi je kupić, a potem powiedział, że z powodu trudności finansowych musi to odłożyć. Za to u teściów wyrósł kolejny poziom w domu. Nie zwróciłam na to uwagi, podobnie jak na nowy płot, w czasie gdy prosiłam męża o wymianę samochodu. Później zestawiłam fakty i zrozumiałam, że mąż praktycznie utrzymuje swoich rodziców. Kiedy zapytałam go wprost, po prostu potwierdził moje przypuszczenia.

Szczerze mówiąc, nie rozumiem tej sytuacji. Rodzice męża żyją dobrze, jak miliony innych ludzi. Nie biedują, ich dochody są wystarczające. Nie rozumiem, po co dawać im dodatkowe pieniądze, jeśli już teraz im wystarcza. Ale mąż uważa, że jego pomoc nie jest zbędna. Dzięki niej mogą pozwolić sobie na więcej, a on uważa, że na to zasługują. Zgadzam się, że można pomagać rodzinie, ale nie kosztem siebie i swojej rodziny.

We wrześniu mam urodziny. Już teraz uprzedziłam męża, że chcę je spędzić we Francji. Podróż do tego kraju to moje dawne marzenie. W swoje święto chciałabym czegoś niezwykłego. Nie rozważam żadnych innych kierunków. Ale mój mąż powiedział, że do tego czasu nie uda nam się odłożyć wystarczającej kwoty. Okazało się, że teściowie kupują nowy samochód – oczywiście nie bez pomocy mojego męża.

A ja nie chcę z tego rezygnować i uważam, że zasługuję na taki prezent. Nie zamierzam ustępować. I w ogóle, gdyby mąż nie przekazywał pieniędzy rodzicom, miałabym wszystko – i futro, i samochód, i podróż. Uważam, że to pieniądze naszej rodziny i to my powinniśmy z nich korzystać.

Nie wiem, jak przekonać męża, by przestał pomagać rodzicom. Przecież te pieniądze są teraz potrzebne nam. Może powinnam porozmawiać z jego rodzicami i wszystko im wyjaśnić? Poprosić, by zrezygnowali z pomocy syna, dzięki czemu te pieniądze zostałyby w naszej rodzinie? Kiedyś próbowałam porozmawiać o tym z Aleksandrem. Powiedział mi wtedy: „Chcesz futro, samochód i podróż – idź do pracy. A rodzicom pomagałem i będę pomagać”.

Spread the love