– Maria, postanowiłam złożyć ci życzenia jako pierwsza – powiedziała teściowa, gdy rano przyszła do synowej. Maria bardzo się ucieszyła, ponieważ teściowa podarowała jej złoty łańcuszek. – Mario, ale muszę ci coś powiedzieć – wzięłam go na raty, sama zapłaciłam tylko pierwszą wpłatę

Teściowa Marii zawsze słynęła wśród krewnych z tego, że lubiła robić dość drogie prezenty. Anna bardzo się cieszyła, widząc radosne reakcje ludzi na swoje podarunki.

Obserwując te momenty dość często, Maria zaczęła się zastanawiać, dlaczego przez dwa lata małżeństwa matka jej męża nie podarowała jej nic wyjątkowego. Nie mogło to nie budzić podejrzeń.

A raczej podarowała, ale nic szczególnego, jak innym.

Zazwyczaj były to albo tanie zestawy naczyń, które po dwóch miesiącach zaczynały pękać, albo jakieś niedrogie kuchenne ręczniki, które szybko traciły kolor i jakość.

Na początku Maria czuła się urażona takim podejściem teściowej, ale później po prostu się do tego przyzwyczaiła i przestała zwracać na to uwagę.

Jednak na jubileusz czekała na nią niespodzianka.

Rano, o dziesiątej, na progu mieszkania stała Anna – elegancka kobieta w wieku sześćdziesięciu pięciu lat, ubrana w drogi kostium, z idealnie ułożoną fryzurą.

W rękach trzymała małe, kolorowe pudełeczko, które traktowała z niezwykłą ostrożnością.

– Dzień dobry, Mario! – Anna zaczęła obejmować zaskoczoną synową. – Pewnie się dziwisz, dlaczego przyszłam tak wcześnie?

– Tak, dzień dobry! – kiwnęła głową Maria, lekko zdziwiona zachowaniem teściowej.

– Postanowiłam, że będę pierwszą osobą, która ci złoży życzenia – uśmiechnęła się Anna, a Maria od razu poczuła, że czeka ją jakaś niespodzianka. – I nie przyszłam z pustymi rękami.

Maria odwzajemniła uśmiech, choć w środku czuła niepokój.

– Dziękuję – odpowiedziała, starając się ukryć swoje zdenerwowanie. – Proszę, wejdź, zaprowadzę cię do salonu.

Anna weszła do środka i ostrożnie postawiła jaskrawe pudełeczko na stoliku przed kanapą.

Maria usiadła obok teściowej, czekając, aż ta wręczy jej obiecany prezent.

– No i proszę – powiedziała Anna, biorąc do rąk podarunek. – To dla ciebie, Mario! – dodała i otworzyła pudełeczko.

Maria aż oniemiała na widok złotego łańcuszka. Jej zdziwienie szybko zmieniło się w radość, a potem w podejrzenia.

„Czyżby teściowa nagle postanowiła podarować mi coś tak drogiego?” – pomyślała z niedowierzaniem.

Jednak jej radość nie trwała długo.

– Muszę ci jeszcze coś powiedzieć – zaczęła teściowa. – Łańcuszek został kupiony na raty i co miesiąc trzeba za niego wpłacać niewielką sumę. Więc, Mario, ja zapłaciłam pierwszą ratę, a reszta jest na ciebie.

Maria zamarła. Przez chwilę myślała, że się przesłyszała. Jednak wyraz twarzy teściowej mówił jasno, że dobrze wszystko zrozumiała.

– Co? – wydusiła z siebie. – Chcesz, żebym sama płaciła za twój prezent?

– Oczywiście! Robię to dla ciebie, żebyś mogła się cieszyć tak piękną biżuterią. Wybrałam ci ładną rzecz, zapłaciłam pierwszą ratę z własnych pieniędzy. Czy to nie jest uczciwe? – Anna wzruszyła ramionami.

Maria nie wiedziała, co odpowiedzieć, była kompletnie zaskoczona.

Odmówić teściowej wprost było niezręcznie, ale zaakceptować taki „prezent” też nie wydawało się właściwe.

– Przykro mi – powiedziała w końcu – ale nie mogę przyjąć takiej propozycji. Lepiej zatrzymaj ten łańcuszek dla siebie, skoro jest dla ciebie tak cenny. Nie potrzebuję takiego prezentu.

Twarz Anny momentalnie spochmurniała. Obrażona, powiedziała:

– Jak chcesz – rzuciła chłodno teściowa i powoli wstała z fotela. – Mam nadzieję, że rozumiesz, jak bardzo mnie rozczarowałaś tym swoim zachowaniem. Teraz zostanę z ogromnym długiem.

Maria milcząco obserwowała, jak teściowa wychodzi, zamykając za sobą drzwi.

W jej wnętrzu kotłowały się różne emocje: żal, złość, rozczarowanie. Nie chciała już więcej myśleć ani o łańcuszku, ani o matce swojego męża.

Wszystko, czego teraz pragnęła, to zapomnieć o tym, co się wydarzyło, i wrócić do swojego zwyczajnego życia.

Po wyjściu teściowej Maria jeszcze długo siedziała w salonie, zastanawiając się nad tym, co się stało.

W jej głowie krążyły wciąż te same pytania: „Dlaczego teściowa zachowuje się w tak dziwny sposób?”, „Co naprawdę kryje się za tymi prezentami?”

Jednak im dłużej o tym myślała, tym bardziej zdawała sobie sprawę, że nigdy nie znajdzie na nie prawdziwych odpowiedzi.

Minęło kilka dni, zanim Maria zdecydowała się porozmawiać o tym z mężem.

Jak zwykle wrócił późnym wieczorem z pracy. Był bardzo zmęczony, ale szczerze się do niej uśmiechnął, widząc, że coś ją martwi.

– Co się stało, Mario? – zapytał, siadając obok niej na kanapie.

Maria od razu opowiedziała mu całą historię z prezentem i warunkami, które postawiła jego matka.

Mężczyzna słuchał w milczeniu, od czasu do czasu marszcząc brwi, ale nie przerywał jej. Kiedy skończyła, westchnął głęboko i powiedział:

– Mama rzeczywiście czasami potrafi być… specyficzna. Nie przejmuj się tym tak bardzo. To jedyne, co mogę ci powiedzieć.

– Łatwo ci mówić – westchnęła Maria. – Ale czy to normalne, żeby dawać prezent z takimi warunkami? I jeszcze żądać za niego pieniędzy?

Mąż zamyślił się na chwilę, po czym westchnął ciężko i odpowiedział:

– Wiesz, mama zawsze taka była. Może po prostu boi się stracić kontrolę nad tym, co uważa za swoje. Porozmawiam z nią, spróbuję wyjaśnić, że tak nie można robić.

Maria spojrzała na niego z wdzięcznością.

Chociaż miała wątpliwości, czy rozmowa z matką coś zmieni, wsparcie męża wiele dla niej znaczyło.

Następnego dnia mąż poszedł do matki, mając nadzieję przekonać ją do zmiany podejścia do prezentów.

Jednak spotkanie było bardziej napięte, niż się spodziewał. Matka przywitała go chłodnym spojrzeniem i od razu zaczęła ze złością:

– Dlaczego stajesz po stronie swojej żony? Zachowała się skrajnie niewdzięcznie! – oburzyła się. – Zrobiłam jej piękny prezent, a ona nawet nie chciała za niego zapłacić!

Syn próbował wyjaśnić, że warunki tego „prezentu” wydawały się Marii niesprawiedliwe, ale matka nie chciała go słuchać:

– Powinna docenić moje starania! – upierała się.

– A dlaczego innym członkom rodziny nie stawiasz takich warunków? – zapytał syn, ale matka całkowicie zignorowała jego słowa.

Rozmowa ciągnęła się długo, aż w końcu mężczyzna zrozumiał, że zmiana zdania matki jest praktycznie niemożliwa.

Wrócił do domu rozczarowany, ale postanowił nie opowiadać żonie o szczegółach rozmowy.

Od tamtej pory Anna zaczęła unikać swoich dzieci, a gdy dzwonili do niej, nie odbierała telefonu. Była obrażona, że nie docenili jej „troski”.

Ale czy to naprawdę normalne, żeby dawać drogi prezent i oczekiwać, że synowa za niego zapłaci, zwłaszcza jeśli nawet nie miała możliwości go wybrać?

Spread the love