Babci znudziło się, że córka każdego ranka przywozi jej wnuki. Pewnego dnia po prostu nie otworzyła drzwi!

Pani Zofia miała już ponad sześćdziesiąt lat i zdecydowanie nie należała do energicznych seniorek, które twierdzą, że życie na emeryturze dopiero się zaczyna. Jej zdrowie nie było najlepsze, a codzienna opieka nad dwójką żywiołowych wnuków dodatkowo pogarszała jej samopoczucie.

Jej córka Agnieszka miała dwóch synów: Bartka (4 lata) oraz Jasia (3 lata). Agnieszka i jej mąż Piotr pracowali na kilku etatach jednocześnie, aby zapewnić rodzinie byt. Mimo wysiłków finansowych ciągle brakowało im pieniędzy, więc musieli brać kredyty. Z tego powodu codziennie rano przed pracą Agnieszka przywoziła chłopców do babci, twierdząc, że przecież Zofia i tak jest cały dzień w domu i może im pomóc.

Babcia wielokrotnie próbowała tłumaczyć córce, że chłopcy są bardzo żywiołowi i trudno jej sobie z nimi poradzić. Ze względu na swój wiek i słabe zdrowie nie miała siły na opiekę nad wnukami, których wybryki często przyprawiały ją o wysokie ciśnienie i pogorszenie zdrowia. Agnieszka jednak ignorowała te argumenty.

Pewnego dnia Zofia postanowiła coś zmienić. Kiedy Agnieszka jak zwykle przyjechała rano z dziećmi, Zofia zdecydowała się nie otwierać drzwi. Zaczęła obserwować sytuację przez wizjer. Po chwili Agnieszka, nie mogąc się doczekać, po prostu zostawiła Bartka i Kubę pod drzwiami mieszkania i pojechała do pracy.

Zofia czekała pół godziny, mając nadzieję, że córka jednak wróci po dzieci. Gdy to się nie stało, westchnęła głęboko, otworzyła drzwi i wpuściła chłopców do środka.

Wtedy Zofia zrozumiała, że dłużej nie może tolerować tej sytuacji. Choć bardzo kochała swoich wnuków, miała poczucie, że Agnieszka zaczęła wykorzystywać jej dobroć i cierpliwość. Tego dnia postanowiła poważnie porozmawiać z córką, aby uświadomić jej, że opieka nad dziećmi nie może odbywać się kosztem zdrowia i spokoju starszej osoby.

Spread the love