W końcu znalazłem kobietę, która nie była łasa na pieniądze, a ona zmusiła mnie do mycia toalety. Zero romantyzmu!
Jestem romantykiem z natury, ale z kobietami nigdy mi się nie układało. Ja im wiersze, piosenki, piękne wyznania, a one tylko o pieniądzach i pieniądzach.
Jednej zerwałem kwiaty w czyimś ogrodzie, ryzykując życiem, można powiedzieć. No, co najmniej reputacją. A ona mnie wyśmiała, mówiąc, że przynajmniej róże mogłem podarować, a nie astry z warzywniaka. A róże, nawiasem mówiąc, kosztują niemało. A kobietom, zwłaszcza pięknym, trzeba wszystko najdroższe i najbardziej luksusowe. No i gdzie ja z moim romantyzmem?
I oto wreszcie spotkałem Marię. Po prostu cudowna dziewczyna. Nie ciągnęła mnie do kawiarni ani do kina, chętnie zgadzała się na spacery po parku. Zaproponowałem herbatę albo kawę, zgodziła się, ale deseru i nawet cukru odmówiła – jaka oszczędna.
I najważniejsze – wszystko między nami było takie romantyczne. Żadnych materialnych wymagań, tylko uczucia. Miała własny samochód, nie żądała, żebym ją woził taksówką. W ogóle lubiła chodzić pieszo, bo przecież w spacerach jest cały romantyzm.
Uznałem, że Maria jest dla mnie idealna, więc zaproponowałem jej wspólne mieszkanie. Powiedziała, że można spróbować. A co tu próbować? Przecież idealnie do siebie pasujemy!
Maria miała swoje mieszkanie, a ja swoje. Rozmawialiśmy, w którym zamieszkamy i czy drugie wynajmiemy.
– Po co wynajmować? – zdziwiła się Maria. – Nie chcę wpuszczać obcych ludzi do swojego domu, nawet za pieniądze. Mam ładny remont.
– No to będziemy mieszkać u ciebie – zgodziłem się od razu – u mnie remontu dawno nie było. A więc wynajmę swoje mieszkanie.
Maria po namyśle się zgodziła. Nawet się ucieszyłem, że nie chciała zarabiać na wynajmie. To tylko dowiodło, że pieniądze nie są dla niej tak ważne jak dla większości współczesnych kobiet.
Tylko że od pierwszego dnia wspólnego życia Maria zaczęła mnie rozczarowywać. Przyszła wieczorem z pracy i zamiast przygotować kolację, zabrała mnie na spacer. A mnie, nawiasem mówiąc, trzeba nakarmić. A na moje oburzenie odpowiedziała, że jeśli jestem głodny, to mogę sobie sam coś ugotować.
Śniadania też od niej nie dostałem, choć wydawało mi się, że to bardzo romantyczne – zjeść coś, co przygotowały ręce ukochanej. No i jej powinno być miło gotować dla mnie.
Ale najgorsze wydarzyło się w sobotę. Cieszyłem się na weekend – myślałem, że będziemy leniuchować w łóżku, a potem pójdziemy na spacer do parku. Będziemy trzymać się za ręce – przecież to takie przyjemne! A Maria wszystko zepsuła.
Zawołała mnie do łazienki. Wcisnęła mi w ręce jakąś szczotkę – mówi, że to szczotka do toalety. I jeszcze wskazała na środki czystości.
– Toaleta, swoją drogą, wymaga mycia – powiedziała i zostawiła mnie samego z tym koszmarem.
Obraziłem się bardzo, nawet się oburzyłem. Powiedziałem ukochanej, że tym gestem zabiła we mnie cały romantyzm. A ona patrzyła na mnie kpiąco i nie wydawała się w najmniejszym stopniu skruszona.
– Kochany, nigdy nie prosiłam cię o pieniądze, nie musiałeś mnie zabierać do restauracji, nie musiałeś mnie utrzymywać – powiedziała. – Nie dajesz mi żadnych przywilejów jako kobiecie.
– Jakich jeszcze przywilejów? – zdziwiłem się.
– No właśnie tych, związanych z kwiatami i czekoladkami – odpowiedziała Maria. – Mamy pełną równość, rozumiesz?
– Rozumiem – powiedziałem, ale nie mogłem pojąć, do czego zmierza.
– Więc skoro dorzucam się do wspólnego budżetu, to ty też musisz wziąć na siebie część obowiązków domowych. Gotowanie, mycie podłóg…
– Ale nie toalety! – wykrzyknąłem z oburzeniem. Bardzo nie podobała mi się ta rozmowa. I Maria już nie wydawała mi się delikatną i romantyczną dziewczyną.
– Jak to nie toalety? – zdziwiła się. – Brudzi się, więc też trzeba ją myć. Ja już myłam, teraz twoja kolej.
Chciałem jej powiedzieć, że w innych parach faceci nie myją toalet. Ale nagle przypomniałem sobie, że w tych innych parach żony są bardzo materialistyczne. Jedna chce nowego iPhone’a, druga koniecznie musi jeść kolacje w restauracji.
Westchnąłem, wziąłem tę szczotkę i zacząłem szorować toaletę. Było mi strasznie przykro, że Maria tak zniszczyła cały romantyzm naszej relacji. A jednak skończyłem to zadanie.
Tylko że kilka dni później ukochana i tak postanowiła się ze mną rozstać. Powiedziała wprost, że do siebie nie pasujemy.
Niepotrzebnie myłem tę toaletę!
