Natalia zabrała matkę męża do siebie na wieś. Dzieci się rozjechały, więc teraz mieszkają we dwie. Mądra teściowa ma dobrą synową
O relacjach między synowymi a teściowymi można mówić bez końca, ale na własne oczy zobaczyłam, że bywa i tak, że synowa staje się bliższa niż syn. Wszystko zależy od ludzi.
Zeszłego lata trafiłam do szpitala rejonowego. Miałam problemy ze wzrokiem, a opiekowała się mną sąsiadka z sali. Podawała mi wodę, a ja słyszałam tylko jej przyjemny głos. Zobaczyć ją mogłam dopiero trzeciego dnia. Rozmawiałyśmy, słowo po słowie, aż nagle wydawało mi się, że skądś ją znam. W pewnej chwili przypomniały mi się lata dziewięćdziesiąte.
To były trudne czasy, każdy radził sobie, jak umiał. My kręciłyśmy się po bazarach – zawsze to były jakieś pieniądze.
— A czy pani nie jeździła do Warszawy na targ? — zapytałam swoją pomocniczkę.
— Jeździłam, nosiłam torby mojej teściowej. Handlowała. Ciężko było wtedy przeżyć.
I w mojej pamięci pojawił się obraz z tamtych dni.
…Przyjechałam do miasta, żeby sprzedać warzywa i usiadłam ze swoim towarem obok starszej kobiety w czarnej chuście. Nie zdążyłyśmy się dobrze poznać, gdy podeszła do niej ładna młoda kobieta:
— Mamo, tu zostawię torby — powiedziała i pobiegła dalej.
— Córka? — zapytałam.
— Synowa — odpowiedziała ciepło kobieta. — Pojechała do pracy. Ciężko jej samej z dwójką dzieci, więc pomagam.
— Syn nie żyje…? — spytałam ostrożnie, choć domyślałam się odpowiedzi.
— Tak — cicho szepnęła kobieta i otarła łzę.
— Chorował? Był jeszcze młody — dodałam po chwili.
— Koledzy wmówili mu, że synowa ma innego, że gdzieś z nim wyjechała. Wsiadł za kierownicę… Ale to nieprawda. Natalia wyjeżdżała służbowo. Jest bardzo dobrą osobą — opowiadała wzruszona kobieta.
Nie wiedziałam, co powiedzieć, zabrakło mi słów ze zdziwienia. Czy można spotkać taką teściową, która w takiej sytuacji staje w obronie synowej? Ile razy słyszałam narzekania teściowych na synowe tylko dlatego, że ich syn był pijakiem. A tu matka nie broniła jedynego syna, lecz obcą dziewczynę. I jeszcze jej pomagała w trudnej chwili.
Nasza rozmowa co jakiś czas wracała do mnie, zwłaszcza gdy słyszałam, jak teściowe źle mówiły o swoich synowych…
— Czy pani teściowa jeszcze żyje? — zapytałam Natalię, gdy już ustaliłyśmy, że spotkałyśmy się kiedyś na bazarze w stolicy.
— Żyje. Zabrałam ją do siebie. Mieszkamy razem. Dzieci się rozjechały.
— Ma pani złotą teściową — powiedziałam.
— Tak — przyznała Natalia. — Gdy zmarł mój mąż, w sąsiedniej wsi plotkowano, że od razu znalazłam sobie innego. A mama wysłuchała plotkarki i powiedziała: „Jeśli moja synowa kogoś znalazła, to tylko się ucieszę. Dam jej jeszcze posag”.
Po tym już nikt nie śmiał donosić jej złych rzeczy na mój temat. A ja pomyślałam, że mądra teściowa ma dobrą synową. A że jest dobrą osobą, przekonałam się na własnej skórze.
Okazuje się, że teściowa może stać się prawdziwą matką, a synowa – dzieckiem… Wystarczy tylko zachować ludzką przyzwoitość.
