Córka sama pozbawiła syna ojca, a teraz nie wie, co robić. Nowy mąż nie pali się do wychowywania pasierba
Córka wpędziła siebie, mnie i dziecko w bardzo niekorzystną sytuację. Najbardziej żal mi oczywiście wnuka. Mieszka ze mną, choć ma zarówno ojca, jak i matkę. Ale chłopiec jest niemal sierotą przy żyjących rodzicach.
Po rozwodzie córka zachowywała się bardzo nieładnie. Zięć, oczywiście, też nie był święty, sam doprowadził do rozwodu – żona przyłapała go na gorącym uczynku, jak w jakimś dowcipie. Ale dziecka się nie wyrzekł, to córka odcięła mu wszelkie kontakty. Każde ich spotkanie kończyło się awanturą, czasem nawet groziło wezwaniem policji.
Zięć prosił mnie, żebym z nią porozmawiała, groził, że pójdzie do sądu, ale na nic się to zdało. Moje słowa nie robiły na córce żadnego wrażenia. Do sądu zięć nigdy nie dotarł, a policja, którą raz po raz wzywali albo córka, albo on, nic nie mogła zdziałać – wszystko musiałoby zostać rozstrzygnięte drogą sądową.
W końcu zięć się poddał. Przelewał wysokie alimenty, ale przestał widywać syna. Córka się cieszyła, a ja miałam ochotę jej przemówić do rozumu. Co za głupota! Pozbawiła syna ojca. Mąż może nie był idealny, ale ojcem był dobrym – i tego nie da się podważyć. Ale teraz to już przeszłość.
Córka z wnukiem zamieszkała u mnie. Mieszkanie mamy dwupokojowe, wnuk był jeszcze mały, więc wszyscy się pomieściliśmy. Chorobami dziecka zajmowałyśmy się na zmianę, gdy chodził do przedszkola. Mimo wysokich alimentów ledwo wiązałyśmy koniec z końcem. Ale kiedy chłopiec poszedł do szkoły, zrobiło się trochę lżej.
Córka też odetchnęła. Syn chorował rzadziej, stał się bardziej samodzielny i już nie wymagał tyle jej czasu. Wreszcie miała chwilę dla siebie. Nie powiem, że wcześniej była całkiem zaniedbana, ale nie miała za bardzo czasu na życie towarzyskie.
Teraz zaczęła rozkwitać. Nie zdziwiłam się, kiedy zauważyłam, że ma adoratora. Była jeszcze młoda – w tamtym momencie miała zaledwie 32 lata.
Nie zaniedbywała wychowania syna, ale coraz częściej wychodziła na randki, wyjeżdżała na weekendy i spędzała czas ze swoim nowym mężczyzną. Czasem zabierała ze sobą syna, choć ten pomysł mi się nie podobał. Po co wciągać dziecko w życie prywatne, skoro ten mężczyzna nawet jeszcze nie był jej narzeczonym?
Ale wyglądało na to, że wnuk i adorator córki dobrze się dogadują. W każdym razie zaczęła go częściej zabierać na wspólne wyjścia. Wnukowi też się to podobało. W końcu dla chłopca bardzo ważne jest, by miał w życiu ojca. A że go nie miał, to szukał oparcia w innych dorosłych mężczyznach.
Kiedy córka oznajmiła, że Michał jej się oświadczył, miałam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyłam się dla niej, ale z drugiej martwiłam się o wnuka. Co z nim? Córka szybko mnie uspokoiła – mówiła, że syn świetnie dogaduje się z Michałem, a on również go polubił.
Od razu przeprowadziła się do swojego narzeczonego, ale wnuka zostawiła u mnie. Powiedziała, że w mieszkaniu Michała trzeba jeszcze zrobić remont, a potem zabierze syna. Wydało mi się to dziwne, ale co mogłam zrobić?
Remont zrobili, ślub się odbył, a wnuk nadal był u mnie. Tym razem młodzi chcieli trochę prywatności – miesiąc miodowy. Nie wiem, w jaki sposób dziecko mogło im przeszkadzać w dwupokojowym mieszkaniu, ale fakty są takie, że wnuk został ze mną.
Potem znajdowali kolejne wymówki. W końcu straciłam cierpliwość i postawiłam córkę pod ścianą, żądając wyjaśnień. Co to za sytuacja – matka wyszła za mąż, żyje sobie z nowym mężem, a dziecko oddała jak niepotrzebny balast? Tak nie może być!
Córka zaczęła kręcić, a potem przyznała, że Michał wcale nie chce wychowywać jej syna z pierwszego małżeństwa. Niby się dogadują, ale mąż nie chce, by chłopiec mieszkał z nimi na stałe. Poza tym, liczy na to, że wkrótce będą mieli własne dzieci, a mieszkanie nie jest z gumy.
Byłam oburzona. Jak to? Michał wiedział, kogo bierze za żonę, że ma małe dziecko, a teraz nie chce z nim mieszkać? I co ona zamierza zrobić? Zostawić syna u mnie na zawsze?
Były zięć ma już własną rodzinę, swoje dzieci, syna nie widział od dawna. Córka ma męża, który nie chce pasierba. Piękna sytuacja!
Córka spuszcza wzrok, mówi, że spróbuje przekonać męża, ale potrzebuje trochę czasu. Czas nie jest problemem, ale wątpię, że uda jej się go namówić. Skoro już się podporządkowała, to teraz on dyktuje warunki. Po co mu cudze dziecko, skoro może mieć własne?
Żal mi wnuka, aż brak mi słów. On wszystko doskonale widzi i rozumie. Ojca już słabo pamięta, ale za matką bardzo tęskni.
Córka sama wpędziła się w tę sytuację. I teraz nie wiadomo, jak to odkręcić. Jeśli urodzi kolejne dzieci, to starszy syn zejdzie na drugi, a potem na trzeci plan.
Mnie wnuk nie przeszkadza – na razie. Ale ja nie młodnieję, a on nie chce mieszkać z babcią, tylko ze swoją mamą.
