Romantyczne spotkanie czy finansowe kalkulacje? Dlaczego współczesne randki tracą magię?
Czy mężczyzna powinien płacić za kolację na randce? W Polsce to pytanie nadal budzi emocje. Wielu ludzi uważa, że to właśnie mężczyzna powinien wziąć na siebie koszty pierwszego spotkania, tworząc atmosferę romantycznego wieczoru. Tymczasem w innych krajach coraz częściej spotyka się praktykę dzielenia rachunku na pół. Ale czy taki model sprawdziłby się w polskich realiach?
Z wiekiem zaczęłam bardziej świadomie patrzeć na randki. Kiedyś nie zwracałam uwagi na szczegóły – jak wyglądał mężczyzna, czym przyjechał, ani co mógłby zaoferować w przyszłości. Liczyły się emocje i wspólne chwile. Teraz jednak zdaję sobie sprawę, że oczekuję od partnera więcej niż tylko miłego towarzystwa. Trzy ostatnie randki szczególnie zapadły mi w pamięć i każda z nich uświadomiła mi coś innego.
Pierwsza randka była obiecująca. Mężczyzna, którego poznałam, wyglądał schludnie, był rozmowny i wydawał się zainteresowany. Po krótkim spacerze zaproponował, byśmy usiedli gdzieś na coś do jedzenia. Niestety, zamiast przytulnej restauracji wybrał miejsce z plastikowymi stolikami i tanim piwem. Na początku próbowałam się dopasować do sytuacji, ale szybko zrozumiałam, że jego wybór nie wynikał z braku możliwości, a raczej z braku chęci zrobienia dobrego wrażenia.
Druga randka była jeszcze bardziej rozczarowująca. Spotkanie odbyło się w przyjemnej restauracji, a rozmowa toczyła się całkiem dobrze. Kiedy jednak przyszedł czas na opłacenie rachunku, mój towarzysz wyraźnie się zmieszał. Postanowiłam wyciągnąć go z tej niezręcznej sytuacji i zaproponowałam, że zapłacimy po połowie. Zgodził się bez większego oporu, ale cała sytuacja pozostawiła niesmak. Czy mężczyzna, który nie potrafi z klasą zapłacić za wspólną kolację, poradzi sobie w życiu z większymi wyzwaniami?
Trzecia randka różniła się od poprzednich. Tym razem moim towarzyszem był starszy, doświadczony mężczyzna, który zaprosił mnie na elegancki wieczór w stylowej restauracji. Opłacił rachunek, zostawił napiwek i odprowadził mnie do domu. Choć całość przebiegła bardzo dobrze, różnica wieku i brak wspólnych tematów sprawiły, że nie widziałam tej znajomości jako czegoś, co mogłoby trwać dłużej.
Te doświadczenia pokazują, jak różne podejście do randek mają współcześni mężczyźni. Czy to oznaka zmieniających się czasów, czy może tylko ja trafiam na osoby, które nie rozumieją, jak ważne są gesty i starania na początku znajomości? Trudno powiedzieć. Ale jedno wiem na pewno – czasem nawet najmniejszy gest może znaczyć więcej niż wszystkie słowa świata. A co Wy sądzicie o tym, kto powinien płacić na randce? Napiszcie w komentarzach!
