„Odmówiłem pomocy teściowej i żona złożyła pozew o rozwód

Niedawno moja żona postanowiła się ze mną rozwieść, a powodem było „brak wspólnych zainteresowań”. Zainteresowania zniknęły niemal natychmiast po tym, jak powiedziałem, że nie pojadę na wieś do jej mamy, gdzie mieliśmy pomagać w ogrodzie.

Nie mogę powiedzieć, że jestem leniwy. Wręcz przeciwnie – jestem pracowity. Jednak cotygodniowe wyjazdy po ziemniaki stały się dla mnie uciążliwe. Chciałbym spędzać weekendy na własnych przyjemnościach: pojechać na ryby, przejechać się rowerem lub po prostu się wyspać. Ale nie – moja żona myśli inaczej.

Po co odpoczywać? Przecież w pracy nic nie robię, tylko siedzę w biurze.

Od 14. roku życia sam zarabiam na siebie. Żonę poznałem, gdy miała 16 lat. Ja byłem już wtedy pełnoletni. Wychowywała ją tylko matka, więc starałem się im pomagać: kupowałem książki do nauki, pomagałem w zakupie ubrań itp.

Pomagałem im również w domu. Wszystkie prace, którymi zwykle zajmują się mężczyźni, spoczywały na moich młodych barkach. I radziłem sobie całkiem nieźle.

Po śmierci babci mojej żony, jej wiejski domek przypadł mojej teściowej. Wtedy właśnie postanowiły, że zostaną rolniczkami. Moje plecy już bolą od pracy w ogrodzie, ale nikt mnie nie pyta, czy nadal chcę to robić. Przecież mogę mieć inne zainteresowania.

Najbardziej frustrujące jest to, że te wyjazdy wymagają dużych wydatków na paliwo, a ogród nie przynosi żadnych realnych zysków. Te 30-40 kg ziemniaków w porównaniu z kosztami benzyny wychodzą znacznie drożej niż zakup w sklepie.

Żaden z moich argumentów nie przemawia do żony i często mamy z tego powodu kłótnie. Jesteśmy małżeństwem od ponad 15 lat, a po tym wszystkim, co razem przeszliśmy, ona twierdzi, że nie mamy wspólnych zainteresowań.

Jak to rozumieć? A dwójka dzieci, koty i wspólny kredyt to nie są wspólne sprawy? Uważam, że to wystarczy, aby dalej żyć razem. Jednak żony to nie cieszy.

Jak wytłumaczyć żonie, aby zrozumiała, że to nie jest powód do rozwodu?”

Spread the love