Mama oszalała i postanowiła wyjść za młodego kolegę. Zabroniłam jej to zrobić i schowałam dokumenty tożsamości
Mama urodziła mnie zaraz po skończeniu szkoły. Wielka miłość nie skończyła się ślubem, tylko płaczącym noworodkiem, pieluchami i smoczkami.
Dziękuję dziadkom, rodzicom mamy. Pomogli jej zdobyć wykształcenie i zawód, a mnie dorosnąć.
Mama nigdy nie wyszła za mąż. Owszem, miała jakichś adoratorów, ale nikogo nie wprowadziła do naszej rodziny.
Zawsze z uśmiechem powtarzała, że we dwie też jest nam dobrze.
– Jak dorośniesz, wtedy pomyślę o swoim szczęściu osobistym – mawiała mama łagodnie.
Naprawdę było nam dobrze razem. Byłam dumna z tego, że z mamą nadajemy na tych samych falach.
W szkole koleżanki narzekały na swoje matki, które zabraniały im się malować i nosić krótkie spódniczki.
A my z mamą ubierałyśmy się w tych samych sklepach i często pożyczałyśmy sobie ubrania.
W okresie dojrzewania miałam i niebieskie włosy, i różne nieformalne łańcuchy, i inne „piękności” młodzieńczego buntu.
Teraz mam 20 lat. Zaczyna się moje samodzielne życie i zawsze myślałam, że proces separacji będzie dla mamy szczególnie trudny.
W końcu przez tyle lat przywykła do tego, że jestem zawsze obok i spędzam z nią cały wolny czas.
Ale wygląda na to, że mama tylko się cieszy, że wracam późno do domu i coraz częściej spędzam czas z przyjaciółmi. Ku mojemu przerażeniu, mama się zakochała.
Jak to zauważyłam? Bardzo prosto.
Mama pracuje w szkole jako nauczycielka historii. Jej zespół składał się głównie z kobiet, co często zdarza się w naszych placówkach edukacyjnych.
Ostatnio jednak zaczęłam zauważać, że w opowieściach mamy o pracy coraz częściej pojawia się imię Ignas. Zainteresowałam się i wypytałam o szczegóły.
Okazało się, że do ich szkoły przyszedł nowy nauczyciel informatyki i matematyki, Ignas Antanaitis.
Albo po prostu „Igniukas”, jak zaczęła go nazywać mama.
Wszystko zaczęło się od tego, że poproszono mamę, aby wprowadziła nowicjusza w grafik i opowiedziała mu, jak wszystko działa w szkole.
Mama z zapałem zabrała się do pracy. Układała temu informatykowi plany lekcji, sprawdzała jego konspekty, a nawet pomagała w sprawdzaniu zeszytów.
Potem sięgnęła po cięższą artylerię – zaczęła przygotowywać jedzenie dla Ignasa.
Podobno chłopak mieszka sam i nie ma czasu gotować.
– Ma specjalną dietę, nie może jeść w szkolnej stołówce. Nie zostawię przecież męskiego organizmu bez obiadu – śmiała się mama, widząc moje zdziwione spojrzenie.
Zdziwiłam się, bo dla mnie mama nigdy nie przygotowywała pojemników z jedzeniem do pracy. Wydawało się nawet, że nie interesuje jej, co jem na obiad.
Następnie mama zaczęła stroić się do pracy. Dosłownie. Wymieniła garderobę, mówiąc, że poprzednie ubrania są już „moralnie przestarzałe”.
Zaczęła malować się bardziej wyraziście, a nawet przefarbowała włosy na intensywnie brązowe! Rzekomo Ignas uważa, że przypomina mu w ten sposób jakąś francuską piosenkarkę.
W nowym wyglądzie mama rzeczywiście wyglądała młodziej i atrakcyjniej. I wszystko byłoby w porządku, gdyby niedawno nie wyszło na jaw, że Ignas, którym mama tak się opiekuje, ma zaledwie 20 lat!
Wyobrażacie to sobie? Jest prawie dwa razy młodszy od niej. Co więcej, jest przyjezdnym – w mieście nie ma nikogo poza wynajmowanym mieszkaniem.
Wszystko to przekazały mi zaniepokojone koleżanki mamy. Prosiły, żebym wpłynęła na nią, zanim zrobi coś głupiego.
Sama widzę, że mamie coś odbiło. Coraz częściej sugeruje, że jestem już dorosła i powinnam mieszkać osobno.
Już nie wspomnę o tym, że w weekendy nie wraca na noc do domu! Uważam, że to już się nie mieści w żadnych granicach!
Po moich uporczywych prośbach mama w końcu zdecydowała się przedstawić mi Ignasa. Chłopak rzeczywiście jest sympatyczny, ale wyraźnie wygląda na młodszego od mamy.
Choć patrzy na nią z zachwytem, czuję, że jego intencje są nieczyste. Prawdopodobnie chce się ożenić i przejąć połowę naszego mieszkania.
Kiedy podzieliłam się moimi podejrzeniami z zakochaną mamą, wpadła w histerię. „Sama mówiłaś, że czas, żebym ułożyła sobie życie. Czego teraz jesteś niezadowolona?”
– To prawda – odpowiedziałam. – Ale miałaś znaleźć mężczyznę w swoim wieku, a nie zabierać dziecko z przedszkola.
Mama się obraziła. Mówi, że Ignas nie jest dzieckiem, tylko dorosłym mężczyzną. Twierdzi, że rozumie ją jak nikt inny. Nawet z moim ojcem nie czuła się tak szczęśliwa.
Zapytałam, czy planują ślub. Mama przytaknęła: tak, myślą o tym.
„No i masz, mamo,” mówię, „to potwierdza moje słowa. Jest z tobą tylko dla mieszkania. Może jeszcze liczy, że pomożesz mu w pracy.”
Po raz pierwszy w życiu pokłóciłyśmy się tak, że aż dach się trząsł. Ale tej nieszczęsnej Julii nie da się nic wytłumaczyć. Twierdzi, że on ją kocha.
Na początku chciałam poprosić dyrektora szkoły o pomoc w rozdzieleniu tej słodkiej pary. Ale potem zdecydowałam się nie wszczynać awantury i nie niszczyć reputacji mamy.
Wzięłam i schowałam jej dokumenty tożsamości, żeby zakochane gołąbki nie mogły złożyć wniosku o ślub.
Zobaczymy, jak zachowa się narzeczony.
