Historia matki, która wychowała egoistycznego syna i teraz nie może sobie z nim poradzić
Współczesna literatura i modni psychologowie jednogłośnie twierdzą, że istotą egoizmu jest bycie człowiekiem sukcesu, który myśli wyłącznie o sobie. Według nich takie zachowanie z pewnością prowadzi do bogactwa, sławy i triumfu. Trzeba być drapieżnikiem, rekinem, dążyć do celu i nie żałować nikogo po drodze.
Kolorowe magazyny są pełne zdjęć takich “samców alfa” i promują właśnie taki model zachowania. Jednak w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej. Zostać egoistą w dorosłym wieku można jedynie z wielkim wysiłkiem. Normalny człowiek zawsze będzie okazywał empatię. Ale wychowanie egoisty to prosta sprawa. Tylko do czego to prowadzi?
Bycie późnym dzieckiem w rodzinie i brak rozpieszczania – to niemal niemożliwe. Każdy rodzic, który doczekał się dziecka po czterdziestce, to potwierdzi. My z mężem również nie mogliśmy inaczej. Przez wiele lat staraliśmy się o dziecko, więc nie było mowy o żadnych ograniczeniach.
Już w przedszkolu nauczycielki zarzucały nam, że Paweł był bardzo rozpieszczony. Chciał mieć wszystkie zabawki dla siebie, nie chciał się dzielić. Próbował zabierać rzeczy innych dzieci do domu i płakał. Myśleliśmy, że to tylko dziecko, że z czasem się zmieni.
Jednak w szkole problem się pogłębił. Staraliśmy się zapewnić Pawłowi wszystko, co najlepsze – korepetycje, markowe ubrania, kieszonkowe. Był przeciętnym uczniem, ale często był wzywany do dyrektora. Nie był agresywny, ale potrafił zakłócić lekcję z powodu drobnostki.
Koledzy oszukali go na sprawdzianie? Od razu robił aferę. Nauczyciel postawił mu słabą ocenę? Lekcja nie mogła się odbyć, dopóki problem nie został rozwiązany. Nie chodziło nawet o same stopnie, ale o jego poczucie sprawiedliwości.
Mieliśmy nadzieję, że ta ambicja pomoże mu w dorosłym życiu. Ambicja jest potrzebna, jeśli nie chcesz całe życie pracować na produkcji, prawda? Ale jego rówieśnicy myśleli inaczej i często wdawał się w bójki, by bronić swoich przekonań.
Niestety nie dostał się na studia na uczelnię państwową. Oceny były zbyt niskie, a egzaminy za trudne. Musieliśmy zapłacić za studia prywatne. Nie zmotywowało go to jednak do nauki, a po trzecim roku został wyrzucony z uczelni za nieobecności i brak postępów.
Nie chciał pracować. Próbował inwestować pieniądze w internetowe schematy, ale szybko się okazało, że to oszustwo i wielu ludzi straciło pieniądze.
Później spróbował swoich sił w marketingu, rozdając ulotki reklamowe chińskich produktów. Jednak konkurencja była zbyt duża i firma szybko upadła. Pracownicy nie dostali wypłat, a właściciele zniknęli.
Paweł został bez pracy. Nie mieliśmy serca go wyrzucić, więc nadal mieszkał z nami. Obawiałam się, że uzależni się od komputera i przestanie wychodzić z domu. Przez pewien czas tak było, dopóki nie poznał Justyny.
Justyna to skomplikowana osoba. Nie pracuje, nosi wyzywający makijaż. Ale dla Pawła jest ideałem. Jako matka cieszę się, że ma partnerkę, ale wiem, że oboje nie są gotowi na dorosłe życie.
Mój mąż nadal pracuje i dorabia na emeryturze. Ja też czasem sprzątam biura, żeby dorobić. Zarobki znikają jednak w mgnieniu oka, kiedy trzeba robić zakupy dla całej rodziny. Młodzi nie pomagają nam finansowo.
Justyna już się do nas przeprowadziła. Nie przeszkadza mi to, bo przesiadują w swoim pokoju, ale irytuje mnie jej brak uprzejmości. Nie wita się, nie zapyta, jak się czuję. Często godzinami okupuje łazienkę i w nocy szpera w lodówce.
Paweł uważa, że powinniśmy zaakceptować Justynę jako część rodziny. Ale ja nawet nie znam jej rodziców. Jedynie znajomych, którzy często nas odwiedzają i robią sporo hałasu.
Z mężem policzyliśmy, że nie stać nas na kupno mieszkania dla syna. Możemy pomóc z wkładem własnym, ale nie mamy pewności, czy będą płacić kredyt. Jesteśmy zmęczeni i potrzebujemy spokoju. Rozważamy zamianę mieszkania na dwa mniejsze.
Nie widzimy innego wyjścia, a żyć jakoś trzeba. Mamy nadzieję, że Paweł weźmie się w garść, zanim sam zostanie ojcem, bo nie damy rady utrzymywać wnuka. Póki co wszystko jest w zawieszeniu i pozostaje nam tylko nadzieja na lepsze czasy.
