„Córki chcą podzielić nasz dom na dwie części i przeprowadzić się z rodzinami”: To nie jest miłe z ich strony. Nie zgadzamy się na to

„Nie było łatwo wychować troje dzieci i jednocześnie budować dom. Ale z mężem pocieszaliśmy się, że po przejściu na emeryturę wreszcie będziemy mogli odpocząć. Aby spełnić to marzenie, ciągle oszczędzaliśmy i ciężko pracowaliśmy. Myślę, że możemy być z siebie dumni. Nasze dzieci dorosły, mają własne rodziny, a my zbudowaliśmy przytulny dom” – pisze Liliana.

Oczywiście chcielibyśmy pomóc dzieciom w zakupie mieszkania, a może nawet domu. Ale to było poza naszymi możliwościami. Zawsze polegaliśmy tylko na sobie. Dlaczego więc dzieci nie mogą poradzić sobie bez naszej pomocy?

Najmłodszy syn i jego żona nie mają żadnych roszczeń. Nie planują dziecka, ponieważ ciężko pracują i oszczędzają na własne mieszkanie. Ale córki ciągle oskarżają mnie i męża, że o nich nie myślimy, że w żaden sposób im nie pomagamy.

Jedna mieszka z mężem i dzieckiem w wynajmowanym mieszkaniu. Druga przeprowadziła się do teściów, z którymi nie może znaleźć wspólnego języka. Oczywiste jest, że córki nie są zadowolone z tych warunków i każda chce mieć własne mieszkanie.

Ale nie chcą brać kredytu na mieszkanie, nawet jeśli pomoglibyśmy go spłacić. I starsza, i średnia nie mają nic przeciwko temu, żeby przeprowadzić się do naszego domu. W końcu mamy piękną działkę, a w pobliżu są przedszkola i szkoły.

Więc chcą podzielić dom na dwie części i przeprowadzić się tam ze swoimi rodzinami. A jeśli chodzi o nas, zaproponowano nam wzięcie kredytu na kawalerkę. To naprawdę nie jest miłe z ich strony…

Jasne, że z mężem czujemy się winni, że nie mogliśmy pomóc naszym córkom kupić mieszkania. Ale nie możemy zrezygnować z naszego marzenia. Zwłaszcza że obie córki mają mężów, a ci mężowie również mają rodziców. Niech sami nauczą się rozwiązywać swoje problemy.

Jeśli przyjdzie im do głowy, by zwrócić się do nas o pomoc, niech zaproponują coś rozsądnego. Wtedy im pomożemy. Syn zgadza się z naszym rozwiązaniem. Nie chce, żebyśmy oddali dom i przeprowadzili się do mieszkania. Ale córki są samolubne.

Z tego powodu pokłóciliśmy się z nimi i od kilku tygodni nie rozmawiamy. Z mężem mieliśmy nadzieję spokojnie się zestarzeć, ale okazało się, że nasze plany legły w gruzach. Teraz myślimy, jak pomóc nie tylko córkom, ale także sobie, żebyśmy mieli dach nad głową” – opowiada ze smutkiem emerytka.

Wygląda na to, że córki nie potrafiły się usamodzielnić, bo wciąż liczą na pomoc rodziców. Mówiąc o pomyśle podzielenia domu rodziców, wydaje się on zarówno przerażający, jak i głupi. W końcu, czy nie jest przerażające, że dwoje starszych ludzi, którzy zbudowali swój wymarzony dom, ma z niego zrezygnować na starość?

Poza tym, jak dwie rodziny z dziećmi, nawet jeśli są spokrewnione, będą się dogadywać w jednym domu? Prędzej czy później zaczną się kłócić między sobą. Dlatego ten pomysł naprawdę jest głupi. Jeśli rodzicom udało się zbudować wymarzony dom, dlaczego ich dzieci nie mogłyby tego zrobić?

Spread the love