Córka oznajmiła: „Tato, wychodzę za Krzysia!”

Dziś córka oznajmiła, że zamierza wyjść za mąż i że już ma narzeczonego – Krzysia. Zacząłem wypytywać o przyszłego zięcia – czy ma mieszkanie, samochód.

Basia powiedziała, że swojego mieszkania Krzysiu nie ma, ale to żaden problem, bo w naszej trzypokojowej kawalerce wszyscy się pomieścimy. Samochodu też nie ma, ale to też żaden kłopot – w końcu ja mam auto i zawsze mogę ich podwieźć.

Zastanawiałem się, po co jej taki narzeczony, który ani domu, ani samochodu nie ma, a do tego jeszcze będę musiał ich wozić. Zapytałem Basię, czy może nie powinna jeszcze chwilę się zastanowić, zanim wyjdzie za mąż. Ale ona uparcie twierdziła, że Krzysiu jest wspaniały i będzie idealnym mężem. Co takiego wyjątkowego w tym Krzysiu?

Okazało się, że Krzysiu buja moją córkę na huśtawce. Tę radosną nowinę postanowiłem przekazać żonie – w końcu będziemy mieli wspaniałego zięcia, choć rzeczywiście przyjdzie nam z nim mieszkać. Wiemy o nim tylko tyle, że buja Basię na huśtawkach, ale przecież to argument nie do przebicia.

Żonę informacja o planach ślubnych córki specjalnie nie zaskoczyła. Bardziej zdziwiło ją imię przyszłego narzeczonego. Okazało się, że jeszcze w zeszłym tygodniu Basia planowała ślub z Jankiem. Powód zerwania zaręczyn okazał się bardzo prozaiczny – Janek nie chciał jej ustąpić miejsca na huśtawce, a Krzysiu, jak prawdziwy dżentelmen, nie tylko ją przepuścił, ale jeszcze sam pobujał.

Rozmawialiśmy z Basią bardzo poważnie o jej planach ślubnych – w końcu to już dorosła dziewczynka, przedszkole niedługo się kończy, więc najwyższy czas planować wesele. Nawet przyszła teściowa zmiany narzeczonego poparła – po co nam w rodzinie skąpiec, niech już będzie Krzysiu. Basia była bardzo zadowolona z naszej jednomyślności, ale dalsze planowanie wesela postanowiliśmy odłożyć na następny dzień. W końcu było już późno, a nasza panna młoda musiała się wyspać przed przedszkolem – bo jak tu iść na spotkanie z Krzysiem zaspana i w złym humorze?

Ten argument przekonał Basię. Szybko wskoczyła do łóżka i zasnęła, a my z żoną poszliśmy na herbatę, ciesząc się, że nasza mała dziewczynka ma jeszcze takie niewielkie problemy. Rano w przedszkolu postanowiliśmy poznać Krzysia – w końcu skoro ma się do nas wprowadzić, wypadałoby wiedzieć o nim coś więcej niż tylko to, że buja Basię na huśtawce.

Spread the love