Brat po ślubie całkowicie zależy od zdania żony, a ona obraża naszych rodziców

Mam wspaniałego starszego brata. Ja i Michał zawsze mieliśmy bliskie relacje. Nawet w dzieciństwie prawie się nie kłóciliśmy, zawsze dzieliliśmy się swoimi tajemnicami.

Wszystko było dobrze aż do niedawna. Dopóki Michał nie poznał swojej Ireny! Kiedy brat po raz pierwszy przedstawił nam swoją dziewczynę, nikomu z naszej rodziny się nie spodobała.

Jesteśmy prostymi ludźmi, nie zarabiamy milionów, nasi rodzice nie mają wyższego wykształcenia – przez całe życie ciężką pracą zarabiali na każdy grosz. A Irena swoim zachowaniem i postawą zawsze pokazuje, że nie jesteśmy jej równi. Kiedy mama proponuje jej coś do spróbowania przy świątecznym stole, Irena zawsze krzywi nos:

– Tego nie jem. I tego też nie. Jedzcie to sami, o mnie się nie martwcie! – niby nie obraża, ale siedzi z wyprostowanymi plecami i znudzonym spojrzeniem, całym ciałem pokazując, że nie jest jej z tym wszystkim po drodze.

Ja i mama lubimy rozmawiać, a tata zawsze ma coś do powiedzenia. Michał też zawsze był duszą towarzystwa, wesołym i gadatliwym człowiekiem. Ale jego Irena to milczek. Jeśli zada się jej pytanie, odpowie, ale żeby sama coś opowiedziała albo zapytała – przez trzy lata nigdy się to nie zdarzyło.

Mieszkanie, w którym teraz mieszkają brat z żoną, należy do Ireny. Rodzicom od razu nie podobało się to, że ich syn będzie mieszkał jak lokator na cudzym terenie. Jakoś to nie wypada. Ale Irena nie chciała słuchać naszych argumentów. Podczas rozmowy po raz pierwszy zachowała się niegrzecznie wobec naszych rodziców. Powiedziała krótko: „Sami o tym zdecydujemy, nie wtrącajcie się”.

Musieliśmy pogodzić się z tym, że Michał mieszka u Ireny. Ale do swojego mieszkania nikogo nie wpuszcza! Dopiero kilka miesięcy po ślubie udało nam się odwiedzić brata!

Irena ma dziwaczne przyzwyczajenia. Odmawiała wpuszczenia nas do mieszkania, gdy była w pracy. Ale jej grafik jest zmienny, a moje dni wolne rzadko z nią się pokrywają. Potem wymyśliła, że jeśli chcę odwiedzić brata, muszę dać jej znać z kilkudniowym wyprzedzeniem!

– Nie mogę tak. Muszę przynajmniej posprzątać mieszkanie i upiec ciasto do herbaty – mówiła Irena, ale dobrze wiedziałam, że to tylko wymówki.

Ostatnio brat poprosił mojego męża o pomoc w wniesieniu do mieszkania nowej lodówki. Takiej okazji nie mogłam przegapić! Oczywiście pojechałam z nimi.

Brat mówił, że niedawno kupili nowy żyrandol i szafkę pod telewizor, więc chciałam zobaczyć te nowości. Kiedy mężczyźni wniesli lodówkę, mój mąż przeszedł korytarzem w butach. Z lodówką w rękach nie było wygodnie się rozbierać, a miał sznurowane buty. Bratu było łatwiej, bo zdjął kapcie.

Irena zobaczyła, że mój mąż wszedł do kuchni w butach, i zaczęła krzyczeć. Zaczęła karcić dorosłego faceta jak dziecko.

– Co z was za ludzie?! Dlaczego nie szanujecie cudzej pracy? Jeszcze muszę po was sprzątać? – wybuchła Irena.

Mąż zdjął buty, a Michał poprosił Irenę, żeby zaparzyła herbatę, aby podziękować nam za pomoc. Ale Irena była już tak zdenerwowana, że odpowiedziała, że nie będzie częstować herbatą ludzi, którzy jej nie szanują.

Postanowiliśmy szybko opuścić takie „gościnne” miejsce. W korytarzu Michał cicho przeprosił za zachowanie żony.

Ten incydent przełknęliśmy. Ale to, co wydarzyło się ostatnio, nie zamierzam wybaczać Irenie!

Irena nie wpuściła naszych rodziców, kiedy przyjechali w odwiedziny, żeby pogratulować młodej parze rocznicy ślubu.

Mama mówiła mi wcześniej, że choć Irena nie bardzo jej się podoba, chciałaby spróbować poprawić z nią relacje dla dobra Michała.

Przez trzy lata małżeństwa Irena i Michał ani razu nie zaprosili rodziny na wspólny obiad. A teraz, gdy była rocznica ślubu, wydawało się to idealną okazją, by się spotkać i porozmawiać.

Rodzice przyjechali, ale Irena ich nie wpuściła! Dzwonili dzwonkiem, pukali, dzwonili na telefon, ale nikt im nie otworzył. Czekali dwadzieścia minut, ale wszystko na darmo.

Jestem pewna, że Irena była w domu! Miała tego dnia wolne. Później mama dzwoniła do mnie z płaczem, pytając, czym sobie na to zasłużyła – przecież zawsze chciała dobrze.

Później dodzwoniłam się do brata i powiedziałam mu wszystko, co myślę o nim i jego żonie. Powiedziałam, że dopóki nie przeproszą naszych rodziców, nikt z rodziny nie będzie z nimi rozmawiać!

Zobaczymy, jak się zachowają, gdy cała rodzina zerwie z nimi kontakt!

Spread the love