Pewnego wieczoru do mojego mieszkania wparowała Maria, synowa nawet nie poczekała na zaproszenie do środka, weszła do mojej kuchni, otworzyła lodówkę i zamrażarkę i zabrała wszystko, co dał mi Michał. – Proszę mieć trochę przyzwoitości, nie tylko okrada pani swojego syna, ale i wnuka – powiedziała z wyrzutem synowa

Uważam, że dzieci powinny pomagać swoim rodzicom, gdy ci się zestarzeją. Dla swojego syna nigdy niczego nie żałowałam, zawsze dostawał to, co najlepsze. Często odmawiałam sobie różnych rzeczy, by jemu żyło się lepiej. Wychowywałam syna sama. Męża już dawno nie było, zmarł, gdy Michał miał pięć lat.

Teraz mam 65 lat, jestem na emeryturze i oczekuję od syna pewnej wdzięczności. Moja emerytura jest przeciętna, ale z racji tego, że wcześniej dobrze zarabiałam, jest w miarę przyzwoita. Jednak pieniądze jakoś szybko się kończą. Lubię kupować sobie smaczną gotową żywność w supermarketach albo zamawiać jedzenie z restauracji. Nie lubię gotować, a poza tym nie mam już do tego zdrowia.

Szczerze mówiąc, cieszę się, że jestem na emeryturze, bo wreszcie mogę odpocząć. Zasłużyłam na to jak mało kto.

Kiedy kończą mi się pieniądze, idę do Michała. Mieszka w tym samym bloku co ja. Tak się złożyło, że ożenił się z naszą sąsiadką i przeniósł do niej. Cieszę się, że trafiła mu się kobieta z własnym mieszkaniem. Mają już dziecko.

Michał nigdy nie odmawia mi pomocy. Raz da pieniądze, raz jedzenie. Tak przecież powinno być. Synowa, Maria, w przeciwieństwie do mnie, lubi gotować i zarabia tym na życie. W domu często przygotowuje wiele potraw, które można zamrozić, a potem po prostu wyjąć z zamrażarki i odgrzać: kotlety, gołąbki, naleśniki, pierogi. Najbardziej lubię jej kotlety.

Pewnego razu znów skończyły mi się pieniądze i poszłam do syna. Michał powiedział, że nie ma gotówki i zaproponował przelanie pieniędzy na kartę. Nie umiem obsługiwać kart, więc jej nie mam. Wtedy Michał dał mi trochę mrożonych produktów i obiecał później przynieść gotówkę. Ucieszyłam się, bo miałam co jeść.

Wróciłam do domu, a wieczorem do mojego mieszkania wparowała Maria. Nawet nie czekając, aż zaproszę ją do środka, ruszyła do kuchni, otworzyła lodówkę i zamrażarkę i zabrała wszystko, co Michał mi dał.

– Niech się pani opanuje, przecież nie tylko syna pani okrada, ale i wnuka – powiedziała synowa z wyrzutem.

– Ale przecież Michał sam mi to dał – powiedziałam zdezorientowana.

– Nie wstyd pani, w tym wieku prosić syna o jedzenie? Ma pani dobrą emeryturę, jeśli pani nie starcza pieniędzy, to niech pani znajdzie sobie pracę – usłyszałam w odpowiedzi.

Było to bardzo nieuprzejme ze strony synowej. Jak mogła tak powiedzieć? Kompletny brak szacunku do starszych.

Następnego dnia przyszedł Michał, przeprosił za zachowanie żony, dał mi pieniądze na resztę miesiąca i powiedział, żebym odtąd polegała tylko na swojej emeryturze. Od następnego miesiąca Maria weźmie pod kontrolę wszystkie ich dochody i wydatki, a on już nie będzie mógł mi pomagać finansowo.

Zachowanie synowej bardzo mnie zdziwiło. Ciekawe, czy do swoich rodziców też tak się odzywa? Czy nie rozumie, że starsi ludzie też potrzebują pomocy? Oni mają dużo produktów, a Maria ma siłę gotować, a ja już nie jestem w stanie. To wszystko jest takie smutne…

Spread the love