I nagle z szafy wypadła moja teściowa
Od samego początku nie mogłam znaleźć wspólnego języka z mamą mojego męża. A ponieważ mieszkaliśmy w moim mieszkaniu, zabroniłam teściowej przychodzić do mojego domu. Ja też do niej nie jeździłam – nie potrzebowałam dodatkowych stresów.
Zanim zabroniłam jej odwiedzin, teściowa bez skrupułów przeszukiwała nasz dom i próbowała wprowadzać swoje porządki. Według niej nie potrafiłam ani gotować, ani sprzątać, a do tego byłam leniwa od stóp do głów. Pewnie nawet męża nie umiem zadowolić!
Przez jakiś czas starałam się nie zwracać uwagi na jej dziwactwa. Próbowałam rozmawiać z nią spokojnie, tłumaczyć. Wydawało się, że rozumie, kiwała głową, ale później znów zaczynała mnie krytykować.
Moje nerwy nie wytrzymały, gdy teściowa oznajmiła, że obok portretów moich zmarłych rodziców powinien zawisnąć także jej portret. Byłam zszokowana. Wtedy powiedziałam jej:
– Więcej nie chcę widzieć pani w tym domu! Proszę wyjść.
Od tamtego dnia mogłam wreszcie odetchnąć. Nie musiałam już podskakiwać na dźwięk dzwonka do drzwi ani bać się, że nagle pojawi się nieproszony gość. Teściowa więcej nie przychodziła, co mi bardzo odpowiadało.
Aż do wczoraj…
Wróciłam z pracy wcześniej niż zwykle. Mieliśmy z mężem wyjątkowy dzień – pierwszą rocznicę ślubu. Postanowiłam to uczcić i przygotować niespodziankę: kupiłam prezent, smakołyki i szampana. Gdy próbowałam otworzyć drzwi do mieszkania, klucz nie chciał wejść – ktoś z drugiej strony zostawił swój w zamku.
„Cóż, niespodzianka nie wyjdzie. Może mąż wrócił wcześniej i też coś przygotowuje?” – pomyślałam. Ale to, co mnie czekało, przeszło moje najśmielsze wyobrażenia.
Mąż wpuścił mnie do środka, ale wyglądał na wystraszonego. Uznałam, że nie będę zwracać na to uwagi. Zaczęłam nakrywać stół w naszej sypialni, zapaliliśmy nawet świece, by było romantycznie. Po kolacji zaczęliśmy się przytulać i całować, gdy nagle… z szafy wypadła moja teściowa!
Powoli, jakby nic się nie stało, zaczęła kierować się w stronę drzwi. Nie od razu zrozumiałam, co się dzieje. Szybko narzuciłam szlafrok (bo już zaczęliśmy się rozbierać) i krzyknęłam:
– Stój! Co to miało być? Jakim cudem znalazła się pani w naszej szafie?!
– Przyszłam tylko sprawdzić, jak żyje mój synuś. Musiałam zobaczyć, czy wszystko u niego w porządku. Jak zwykle – straszny bałagan, czego innego można się spodziewać po takiej bałaganiarze jak ty? Synku, muszę już iść. Zadzwonię później.
– Po co siedzieć w szafie i podglądać?! Nie można było po prostu powiedzieć, że pani tu jest? Proszę wyjść i nigdy więcej się tu nie pojawiać!
Odwróciłam się do męża i powiedziałam:
– Co z tobą nie tak? Wiedziałeś, że twoja matka jest w naszym pokoju, i nic mi nie powiedziałeś?!
– Ona by nawet nie zauważyła, co robimy. A potem, gdybyś wyszła wziąć prysznic, szybko bym ją wypuścił. Nie chciałem cię denerwować w taki dzień jak dziś. Co miałem zrobić?
Czy uważacie, że to normalne? Moim zdaniem to już przekracza granice zdrowego rozsądku. Wściekłam się i wyrzuciłam go za mamusią. Co myślicie o tej sytuacji?
