Przestałem kontaktować się z kobietą, kiedy dowiedziałem się, że w swoich 37 latach mieszka z mamą

Wiecie, nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy mieszkają z rodzicami, zależą od nich dłużej niż osiemnaście – dwadzieścia lat. Tym bardziej nie mogłem zrozumieć, kiedy tak żyje kobieta, która ma już ponad trzydzieści lat.

Nie mam nic przeciwko kontaktom z rodzicami, bo to w końcu ludzie, którzy dali ci życie. Jednak utrzymywanie kontaktu na odległość to jedno, a mieszkanie z nimi i zależność od ich opinii i życzeń to już zupełnie inna sprawa.

Uważam, że jeśli dziewczyna już dawno przekroczyła próg trzydziestki, to powinna mieszkać osobno, jak odpowiedzialny, zdrowy człowiek z zdrowymi relacjami z rodzicami – po prostu jest to obowiązek. Jeśli w ogóle słucha się absolutnie wszystkiego, jak w przypadku, o którym wam teraz opowiem, to przez całe życie można być poddańczym. I tak, tutaj mamy prawie bezpośrednią zależność. Myślę, że mam prawo o tym mówić, ponieważ mieszkam osobno od rodziców już od dwudziestu lat, a teraz mam czterdzieści.

A więc historia, którą chcę wam opowiedzieć. Około dwa tygodnie temu poznałem kobietę, która ma trzydzieści siedem lat, mieszka ze swoją mamą i właśnie dlatego przestaliśmy się kontaktować. Nie myślcie, że tylko z tego powodu zakończyliśmy naszą znajomość. Problem nie tkwi w samym zamieszkaniu córki z mamą, ponieważ w życiu mogą być różne sytuacje, ale w wpływie matki na córkę. Mama tej kobiety cały czas wchodziła w życie osobiste córki. Wiedziała o niej dosłownie wszystko.

Nie rozumiem, po co to robić. Być może chciała w ten sposób przywiązać córkę do siebie na całe życie? Albo szukała dla niej bardziej perspektywicznego rozwiązania. Ale niezależnie od powodów, każdy człowiek powinien mieć życie osobiste, bez udziału krewnych. A rodzice i dorosłe dzieci powinny mieszkać osobno. Raczej tylko wtedy, gdy rodzice potrzebują opieki, jeśli są ciężko chorzy. Wtedy już zrozumiem.

Jeśli chodzi o kobietę, z którą mieliśmy dosłownie dwie randki. Jest piękna, wesoła, inteligentna, wykształcona i ogólnie bardzo ciekawa rozmówca. Jestem przekonany, że przyciągnie uwagę każdego mężczyzny nie tylko swoim wyglądem, ale także wewnętrznym światem i intelektem. Ale jej mama… To po prostu coś innego. Kontrolowała każdy jej krok. Dowiadywała się, gdzie jest, z kim, w czym się ubiera, kiedy wróci do domu, a nawet po której ulicy dokładnie się przemieszcza. Przypomnę, że córce tej „troskliwej” mamy ma trzydzieści siedem lat.

Poszliśmy na randkę. Jej telefon dzwonił bez przerwy. Mama dzwoniła do niej dosłownie co pięć – siedem minut. Liczyłem to. Wyobraźcie sobie, siedzimy w kawiarni, pijemy kawę i jemy to, co zamówiliśmy, równocześnie rozmawiamy. A przez godzinę mama dzwoniła do niej około dwudziestu razy. Niemożliwe było prowadzenie rozmowy. To po prostu za dużo.

Ale wiecie, moja towarzyszka też ma swoje zalety, ponieważ poddaje się wszelkim manipulacjom matki i bezwzględnie jej słucha. Choć już dawno mogła się od niej wyprowadzić i oddzielić od matki, bo to powinny zrobić wszystkie dorosłe dzieci. A rodzice powinni to zaakceptować, normalnie puścić człowieka i przestać traktować go jak małe dziecko.

Wiecie, jestem prostym i bezpośrednim człowiekiem, dlatego powiedziałem jej wszystko, co myślę o tej sytuacji, wprost. Ona tylko naiwie się uśmiechnęła i powiedziała, że nie ma przed matką żadnych sekretów i tajemnic, ponieważ to ona ją wychowała. A potem okazało się, że wszystkie znajomości i randki omawia z matką. I to mnie nie byle jak zaskoczyło. Masz trzydzieści siedem lat – zacznij szanować siebie i weź swoje życie w swoje ręce.

Ale najciekawsze wydarzyło się na drugiej randce, kiedy jej mama zadzwoniła po około dwudziestu minutach i powiedziała, żeby wracała do domu, ponieważ sąsiadka dała jej grzyby, które trzeba pilnie oczyścić i zakonserwować. I wiecie, co zrobiła kobieta? Wstała i odeszła. Naprawdę porzuciła wszystkie sprawy dla rzeczy, które można odłożyć na kilka godzin.

Po tym już się z nią nie kontaktowałem i się nie widziałem. Bardzo szkoda, że taka interesująca, taka piękna kobieta pozostanie sama do końca swoich dni. Wątpię, żeby jakikolwiek człowiek chciał poślubić kobietę, która rzuca wszystko i ucieka do mamy na pierwsze, nawet głupie wezwanie.

Spread the love