A ja myślałam, że się ucieszysz – mówię do mojego męża. – To przecież nie byle co, to mieszkanie. Nie rozumiem, co jest nie tak? – Powinnaś była się ze mną skonsultować, zanim podjęłaś tak poważną decyzję – burknął niezadowolony Stanisław. – Wybacz, ale to były moje pieniądze i myślałam, że mam prawo sama decydować, na co je przeznaczyć. Kupiłam to mieszkanie dla nas, żeby nie przeszkadzać twojej mamie i żeby nie płacić obcym ludziom za wynajem. – Kupiłaś dla nas, mówisz? To dlaczego zapisałaś je na swoją mamę? – mąż nie mógł się uspokoić
– Mówisz, że kupiłaś mieszkanie dla nas? A dlaczego przepisałaś je na swoją mamę? – mój mąż nie mógł się uspokoić.
Na to pytanie nie mogłam mu odpowiedzieć. Z jednej strony rzeczywiście wygląda to źle, bo jesteśmy małżeństwem już od trzech lat, a ja nawet nie zapisałam mieszkania na siebie, tylko na mamę. Z drugiej strony, mój mąż zachowuje się tak dziwnie, że wydawało mi się to ryzykowne, by zrobić inaczej.
Zaraz po naszym ślubie zadzwonił do mnie jego brat i powiedział, że mój mąż jest mu winien dziesięć tysięcy, a ponieważ teraz jesteśmy rodziną, powinnam ten dług spłacić.
Od razu zapytałam męża, o co chodzi, a on potwierdził, że to prawda, i poprosił, żebym mu pomogła.
– Weź pieniądze ze swoich kopert i oddaj dług Andrzejowi, a my jakoś potem się rozliczymy, bo przecież mamy przed sobą całe życie – mówił Stanisław.
– A dlaczego ty nie możesz oddać tych pieniędzy ze swoich kopert? – zapytałam zdziwiona.
– Bo moja mama wzięła kredyt na wesele i chce go spłacić z tych pieniędzy – wyjaśnił Stanisław.
Ja, naiwna, posłuchałam i zrobiłam wszystko, o co prosił. Dopiero gdy zaczęliśmy razem mieszkać, zrozumiałam, że Stanisław jest bardzo nieodpowiedzialny w kwestiach finansowych.
Kilka miesięcy temu udało mi się sprzedać dom, który odziedziczyłam na wsi i który od dawna należał do mnie, ale jakoś wcześniej nie było poważnych kupców, a oddać go za bezcen sąsiadom nie chciałam.
Nagle znaleźli się kupcy i zapłacili całkiem dobrze. Mój mąż, uradowany, zaczął planować, na co wydamy te pieniądze.
– Zrobimy gruntowny remont w mieszkaniu mamy, kupimy jej nową lodówkę i pralkę, a ja sobie kupię samochód… Już znalazłem taki, jaki chcę – głośno rozważał swoje plany dotyczące moich pieniędzy.
Słuchałam go i rozumiałam, że nie mogę dopuścić, by miał dostęp do moich pieniędzy. Gdyby mu dać wolną rękę, wydałby wszystko w jeden dzień, nie pamiętając nawet, że ja też mogę mieć własne plany i marzenia.
A ja miałam swój plan, już dawno marzyłam o własnym mieszkaniu, a teraz wreszcie miałam okazję, by spełnić to marzenie.
Moi rodzice, tak samo jak ja, rozumieli, że najpierw potrzebujemy własnego mieszkania. Dlatego pomogli mi znaleźć odpowiednią ofertę, którą mogłam kupić za pieniądze ze sprzedaży domu.
Mieszkanie nie jest nowe, wymaga remontu, ale to i tak lepsze, niż całe życie mieszkać z teściową na jej zasadach.
Myślałam, że mąż się ucieszy, bo teraz nie musimy mieszkać z jego mamą ani tułać się po wynajmowanych mieszkaniach.
Jednak mąż nieprzyjemnie mnie zaskoczył swoją reakcją.
– Jak to, kupiłaś mieszkanie? Po co?
– Jak to po co? Żebyśmy mieli swój kąt.
– Dlaczego nie skonsultowałaś tego ze mną?
– Bo wiedziałam, że będziesz przeciwny. Cały czas tylko marzyłeś o wydaniu tych pieniędzy na różne głupoty, a ja znalazłam dla nich bardziej rozsądne zastosowanie.
– Oczywiście, kupiłaś sobie mieszkanie jak egoistka, a ja zostałem z niczym. Czy tak postępuje żona, która kocha swojego męża? Innymi słowy, sprzedaj to mieszkanie i zwróć pieniądze. Już wybrałem samochód, a mamie zamówimy pralkę i lodówkę.
– Stanisławie, nie zrobię tego, nawet nie myślę o tym – oświadczyłam.
– W takim razie złożę pozew o rozwód. Tego chcesz? Zrujnować nasze małżeństwo przez swoją chciwość? – mówił mąż, mając nadzieję, że to jakoś wpłynie na moją decyzję.
Jednak powiedziałam mu wprost, że to on od dawna wszystko zniszczył i to nie bez pomocy swojej mamy.
Dlaczego za swoje pieniądze miałabym robić remont w jej mieszkaniu? Czy to rozsądne? Skoro wystarczyło mi na własne mieszkanie? Uważam, że podjęłam bardzo rozsądną decyzję – wydałam pieniądze na to, co było nam najbardziej potrzebne. Po co całe życie mieszkać u teściowej, skoro można mieszkać we własnym mieszkaniu?
A to, że mieszkanie zapisałam na mamę, może i wygląda nieco podejrzanie, ale chciałam się zabezpieczyć. Jestem pewna, że jeśli mąż postanowi się ze mną rozwieść, to jest jednym z tych ludzi, którzy bez wahania zażądają połowy majątku.
Mąż ze mną nie rozmawia i wciąż domaga się, żebym sprzedała mieszkanie, a potem razem zdecydujemy, co zrobić z pieniędzmi.
Uważam, że to bardzo nierozsądne. Po co te dodatkowe działania? To moje pieniądze, wydałam je na coś, co jest nam bardzo potrzebne – na mieszkanie. Nie mogę zrozumieć, dlaczego mąż jest tak niewdzięczny i zachowuje się tak nierozsądnie.
Teraz moi rodzice kończą remont w tym mieszkaniu i planuję się tam wprowadzić na Nowy Rok. Tylko co zrobić z mężem, który nie może się z tym pogodzić.
Jakie jest wasze zdanie? Kto z nas ma rację?
