Żona po rozwodzie zwolniła się z pracy i zmusiła naszego 19-letniego syna-studenta, żeby poszedł do pracy. Postanowiłem do niej zadzwonić i powiedzieć jej, co o niej myślę.

Jakie to niektóre kobiety są interesowne i złośliwe! Wszystko jest zupełnie inaczej niż w bajce o królewnie-żabie, a wręcz przeciwnie. W wieku dwudziestu lat spotykasz miłą piękność, a w wieku 45 lat zamienia się w złośliwą żabę. I najbardziej denerwuje mnie to, że żony święcie wierzą, że mąż jest z nimi na zawsze i nigdzie nie ucieknie. Tak właśnie myślała moja Maria.

Tylko że znudziło mi się znosić jej wieczne krzyki – poczekałem, aż syn dorośnie, i odszedłem od niej.
– Wiedziałam, czułam, że znalazłeś sobie inną babę! – krzyczała mi w twarz żona, kiedy ogłosiłem jej swoją decyzję.

– Zrozum w końcu, że odchodzę nie do kogoś, tylko od ciebie! Nie jestem tu przywiązany na łańcuchu. Syn dorósł – to koniec, do widzenia! – odpowiedziałem.

Tutaj moje sumienie jest czyste – nie zdradzałem żony. Po prostu wyprowadziłem się do mieszkania rodziców – kilka lat temu przeprowadzili się na wieś. Dopiero teraz, po roku, pojawiła się w moim życiu kobieta – młodsza o 10 lat, która nie krzyczy i nie zrzędzi. Nawet sam poczułem się młodszy!

Z synem Wiktorem mam cały czas kontakt – w ogóle nie rozumiem mężczyzn, którzy porzucają swoje dzieci. Rozwodzisz się z żoną, a nie z dzieckiem!

U nas jest tak: jeśli Wiktor czegoś potrzebuje, ubrania, buty sportowe czy nowy telefon – dzwoni do mnie, a ja albo daję mu pieniądze, albo sam mu coś kupuję. A tu ostatnio zadzwonił i mówi:

– Tato, muszę z tobą porozmawiać. Nie przeszkadzam?

– Nie, oczywiście, synku. Co się stało? – odpowiedziałem.

– Chciałem poprosić, czy mógłbyś mi miesięcznie dawać tysiąc złotych?

– Na co to? – zdziwiłem się.

Pierwsza myśl była taka, że syn wpadł w jakieś długi! Serce zabiło mi z niepokoju.

– No, bo sprawa jest taka… Mama zwolniła się z pracy. Powiedziała, że wystarczy, napracowała się – przecież w rodzinie jest mężczyzna. Miała na myśli mnie. Oczywiście, zatrudniłem się jako kelner, ale na razie zarobki nie są zbyt duże. Trzeba tam przepracować co najmniej rok, żeby dostać lepsze wynagrodzenie. A ja jeszcze się uczę… – wyjaśnił syn.

Poczułem, jak kręci mi się w głowie.

– Jaka praca? O czym ty mówisz? I od kiedy to trwa? – zapytałem.

– Już od trzech miesięcy. Myślałem, że sobie poradzę, ale na razie nie bardzo mi wychodzi – odpowiedział Wiktor.

– Dobrze, synu. Nie martw się, zajmę się tym – obiecałem.

Ale jak mnie trzęsło w środku, kiedy wybierałem numer do byłej żony!

– Halo. Czego chcesz? – odezwała się chrapliwie do słuchawki.

– Co ty wyprawiasz? Czy twój syn jest adoptowany, czy co? Jaka praca? Przecież on jest studentem! Jak zawali naukę, to co potem? Czy nie za wcześnie przechodzisz na emeryturę? Masz sumienie? – krzyczałem do telefonu.

– Och, w końcu się odezwałeś! Myślałeś, że podrzucisz mi dorosłego syna, a ja się na to zgodzę? Pracowałam na tę rodzinę przez dwadzieścia lat i co z tego miałam? Od ciebie alimentów już się nie doczekam, więc niech synek sam się utrzymuje, nie jestem zobowiązana! – wrzasnęła była żona.

– Ale przecież on na siebie ma wystarczająco – ja mu pomagam! A teraz ma jeszcze ciebie utrzymywać? – oburzyłem się.

– A co mu szkodzi – młody, zdrowy, poradzi sobie! No, skoro jego tata zostawił rodzinę, ktoś musi ciągnąć ten wózek. Wychowywałam go przez prawie dwadzieścia lat, teraz niech on zadba o matkę! – nie ustępowała Maria.

– Myślisz, że jesteś taka sprytna, co? Mało ci było zniszczyć moje życie, to jeszcze chcesz zniszczyć życie synowi? Nie pozwolę na to. Wiktor zbierze rzeczy i przeprowadzi się do mnie. A ty radź sobie, jak chcesz. Co, na to nie wpadłaś? – warknąłem.

– Jak to? – zdziwiła się była żona.

– Właśnie tak! I u mnie nie będzie pracować, dopóki nie skończy studiów i nie stanie na nogi! Po to przecież poszedł na studia – odparłem i rzuciłem słuchawką.

Wiktor pewnie się sprzeciwi, ale wiem, że będę w stanie go przekonać. Niech zamieszka ze mną! Jestem w stanie utrzymać i jego, i moją kobietę.

A Maria może jeszcze pracować, nie zginie – to zdrowa kobieta, pełna sił! Znalazła sposób, żeby przez syna sięgnąć po moje pieniądze. Nie na tego trafiła! Niech poczuje, jak to jest żyć samotnie, jak miliony kobiet. A to słowa dobrego od niej przez lata nie usłyszałem, ale pieniądze mam płacić? Trzeba było doceniać to, co miała: męża, rodzinę, dobre relacje. Ale ona nie jest taką osobą. Szkoda, że zrozumiałem to tak późno.

Spread the love