Z żoną jesteśmy małżeństwem od 10 lat. Jednak ostatnio zacząłem zauważać, że coś przede mną ukrywa. Kilka razy w tygodniu ktoś do niej dzwoni, po czym wychodzi z domu, nie tłumacząc mi niczego. Dzień przed moimi urodzinami przyszła do niej wiadomość od nieznajomego mężczyzny i szybko ją przeczytałem, gdy była pod prysznicem
Żyję z moją żoną od ponad 10 lat. Bardzo ją kocham, a ona mnie. Wszystko układa się dobrze, rzadko się kłócimy i wychowujemy sześcioletniego syna. Przyjaciele mówią, że mamy bardzo dobrą i szczęśliwą rodzinę.
Ale ostatnio zacząłem zauważać, że żona jakby coś przede mną ukrywa. Kilka razy w tygodniu ktoś do niej dzwonił, po czym wychodziła z domu, nie tłumacząc mi, dokąd idzie. Na telefony rzadko odpowiada od razu i unika rozmów, gdy jestem w pobliżu.
Zauważyłem też, że poprawiła się jej sylwetka, stała się szczuplejsza i bardziej zgrabna. Innego mężczyznę powinno to cieszyć, ale mnie zaczęło to niepokoić.
Zaczęły mi przychodzić do głowy niezbyt przyjemne myśli. Już myślałem, że mnie zdradza, bo gdy wracała do domu, od razu szła pod prysznic, a potem przez cały dzień promieniała szczęściem.
W takich chwilach miałem ochotę poradzić jej, żeby poszła do kuchni i zjadła cytrynę, by nie musieć oglądać jej zadowolonej twarzy. Kiedy pytałem ją, skąd ta radość, unikała odpowiedzi i umiejętnie zmieniała temat.
Zbliżały się moje urodziny, a żona nadal wychodziła w niewyjaśnionych sprawach. Nawet syn zaczął mnie pytać, dokąd idzie mama, a ja wymyślałem, że spotyka się z kolegami z pracy albo po prostu wychodzi na spacer.
Byłem przygnębiony i chciałem z nią porozmawiać, ale brakowało mi odwagi, bo nie rozumiałem, co się dzieje w naszym związku.
Dzień przed moimi urodzinami przyszła do niej wiadomość od nieznajomego mężczyzny. Moja ciekawość zmusiła mnie do przeczytania jej, bo żona była wtedy pod prysznicem. W wiadomości napisał godzinę ich spotkania.
Gdy tylko to przeczytałem, nie wytrzymałem, wpadłem do łazienki i zażądałem wyjaśnień.
Żona przestraszyła się, ale gdy zrozumiała, o kim mówię, wyjaśniła, że zapisała się na kurs tańca kilka tygodni wcześniej, by zatańczyć dla mnie na urodziny, a mężczyzna z wiadomości to jej instruktor.
Na początku nie bardzo w to wierzyłem, ale żona zaproponowała, bym poznał tego człowieka następnego dnia. Okazał się być bardzo sympatycznym człowiekiem, a taniec, którego nauczył moją żonę, był wspaniały.
Przeprosiłem ich za swoje podejrzenia i teraz mamy z żoną wspaniałe relacje. Wciąż chodzi na zajęcia, a ja cieszę się, że sprawia jej to tyle radości.
Kilka miesięcy później zdecydowaliśmy się zapisać naszego syna na taniec. Oczywiście było mu ciężko, bo jest energiczny i nieposłuszny. Ale opowiedzieliśmy mu, co osiągają dobrzy tancerze, staraliśmy się go zachęcić.
I tak teraz mieszkam w rodzinie tancerzy, a żona próbuje wciągnąć do tańca również mnie, ale niestety mam dużo pracy, a wolny czas spędzam z ukochaną i synem.
Wniosek: Ludzie, przestańcie wymyślać niestworzone rzeczy w swoich myślach. Rozwiązujcie problemy i podejmujcie decyzje tu i teraz.
