„Weroniko, otwórz drzwi, oglądam telewizję” – oznajmił Igor żonie, leżąc na kanapie

Weronika stała przy oknie i obserwowała, jak podjeżdża kolejny kurier. To już trzeci tego dnia. Igor, jej mąż, w tym czasie leżał na kanapie w pokoju i przeglądał na telefonie jakieś filmiki, jak zwykle. Wiedziała, że za kilka minut znów poprosi ją o odebranie przesyłki, bo „nie chce mu się wstawać”.

Weronika westchnęła. To było nie do zniesienia.

— Weronika — rozległ się jego leniwy głos — przyszedł kurier. Możesz wyjść?

Zamknęła oczy i starała się nie wybuchnąć.

— Igor, dlaczego sam nie możesz odebrać kuriera? Przecież cały dzień jesteś w domu.

Nawet się do niej nie odwrócił:

— No, leżę tu z kotem, mam film na pauzie. Ty i tak jesteś na nogach.

Weronika zacisnęła zęby. Tak było każdego dnia. Nie pracował już od pół roku. Zwolnił się „za porozumieniem stron”, bo szef „mu nie odpowiadał”, i od tego czasu nawet nie próbował szukać nowej pracy. Siedział w domu, grał w gry, zamawiał jedzenie i prosił Weronikę o „pomoc”. Chociaż, prawdę mówiąc, od dawna przestał cokolwiek robić w domu.

Założyła kapcie i poszła do drzwi. Kurier już stał przy wejściu z paczką w rękach, podczas gdy Weronika w myślach powtarzała: „Jak długo to jeszcze będzie trwać?”

Wracając z pudełkiem pizzy, weszła do pokoju, gdzie Igor rozłożył się na kanapie jeszcze bardziej.

— Dzięki, Weroniko, jesteś najlepsza — powiedział, nie odrywając wzroku od telefonu.

— Igorze — Weronika stanęła przed nim, krzyżując ręce na piersi. — Musimy porozmawiać.

W końcu podniósł na nią oczy, ale od razu było widać, że go to nie interesuje.

— O czym znowu? — przeciągnął się, z trudem udając zainteresowanie.

— Nie pracujesz już od pół roku — zaczęła Weronika, starając się nie stracić panowania nad sobą. — Żyjemy z moich pieniędzy. Zamawiasz jedzenie codziennie, siedzisz w domu, nic nie robisz. Proszę cię o pomoc w sprzątaniu, żebyś chociaż raz w tygodniu coś ugotował, ale nawet to ignorujesz.

Igor spojrzał na nią z lekkim poirytowaniem:

— Przecież szukam pracy, po prostu teraz rynek jest słaby. Poza tym, jaka to różnica? Wszystko jest w porządku. Ty pracujesz, pieniądze są.

— Igorze, to nie jest normalne! — Weronika podniosła głos. — Nie mogę wszystkiego ciągnąć sama. To nie jest rodzina, to jakieś pasożytnictwo. Musisz zacząć szukać pracy albo chociaż pomóc mi w domu!

Przewrócił oczami.

— Przesadzasz. Nie głodujemy, nie jesteśmy bezdomni. Wszystko jest pod kontrolą.

— Pod kontrolą? — Weronika poczuła, jak narasta w niej złość. — Pod czyją kontrolą? Nawet nie wstajesz, żeby odebrać kuriera. Ani razu nie zaproponowałeś mi żadnej pomocy. Wszystko dźwigam sama!

Igor znowu wpatrzył się w telefon.

— Dobra, dobra, poszukam pracy jutro.

Te słowa były dla niej ostatnią kroplą. Wyszła z pokoju i usiadła w kuchni, czując, jak jej ramiona opadają pod ciężarem niekończącego się zmęczenia. „Jutro” mówi od kilku miesięcy. „Jutro” nigdy nie nadchodzi.

Minęło kilka tygodni, ale nic się nie zmieniło. Igor nadal leżał na kanapie, zamawiał jedzenie i grał w gry, a Weronika, jak zaharowany koń, biegała między pracą a domem. Czuła, jak opuszczają ją siły, jak jest jej coraz trudniej.

Pewnego wieczoru, wracając z pracy, spotkała Konrada. Był jej lekarzem i przypadkiem wpadli na siebie, gdy weszła do apteki.

— Weronika? — Konrad ją rozpoznał i serdecznie się uśmiechnął.

— O, dzień dobry, Konradzie — odpowiedziała, próbując się uśmiechnąć, ale nie mogła ukryć zmęczenia.

— Jak się masz? — zauważył jej wyczerpany wygląd. — Wyglądasz na bardzo zmęczoną.

Weronika nie wytrzymała i westchnęła:

— Tak… Wszystko jakoś się nawarstwiło. Praca, dom, mąż… — urwała, ale Konrad patrzył na nią uważnie.

— Chciałabyś porozmawiać? — zaproponował.

Weronika skinęła głową i poszli do pobliskiej kawiarni. Zaczęła opowiadać, jak Igor od miesięcy nie pracuje, jak jest zbyt leniwy, by nawet wstać i pomóc w domu. Konrad słuchał uważnie, nie przerywając, aż skończyła.

— Nie wiem, co robić — zakończyła. — Jestem wyczerpana.

Konrad zamyślił się.

— Weroniko, nie jestem psychologiem, ale to brzmi jak poważny problem w waszym związku. On w ogóle cię nie szanuje ani nie docenia twojej pracy. Próbowałaś z nim poważnie porozmawiać?

— Próbowałam. Za każdym razem obiecuje, że coś zmieni, ale nic się nie zmienia.

Konrad skinął głową.

— Weroniko, zasługujesz na o wiele więcej. Nie możesz pozwalać innym ludziom tak cię wykorzystywać.

Te proste słowa wstrząsnęły nią. Zasługuję na więcej? Od dawna tak o sobie nie myślała. Przez te wszystkie miesiące próbowała wszystko udźwignąć sama, nie zdając sobie sprawy, że sama potrzebuje wsparcia.

Gdy Weronika wróciła do domu, poczuła determinację. Nie mogła już dłużej tolerować takiego traktowania. Igor, jak zwykle, leżał na kanapie.

— Igorze — zaczęła stanowczo — musimy porozmawiać.

Oderwał wzrok od telefonu, zauważając zmianę w tonie jej głosu.

— Znowu? Co teraz jest nie tak? — jego irytacja rosła.

— Nie mogę już tak żyć. Nie pracujesz, nie pomagasz mi, ignorujesz moje prośby. Jestem zmęczona. Musisz albo coś zmienić, albo odchodzę.

Igor uśmiechnął się z niedowierzaniem, jakby nie traktował jej słów poważnie.

— A dokąd pójdziesz? Daj spokój, Weroniko, nie masz dokąd iść.

— To nie twoja sprawa. Już znalazłam miejsce, gdzie będę mieszkać — jej głos był spokojny, ale pełen determinacji.

Igor zamarł, uświadamiając sobie, że nie żartuje. Ale zamiast próbować naprawić sytuację, tylko machnął ręką:

— No przestań dramatyzować. I tak nie odejdziesz.

Te słowa przelały czarę goryczy. Weronika wzięła walizkę, która od dawna stała w przedpokoju, gotowa na ten moment.

— Żegnaj, Igorze. Mam nadzieję, że znajdziesz to, czego szukasz. Ja już nie będę częścią tego życia.

Wyszła, nie oglądając się, czując, jak ciężar spada z jej serca.

Minęło kilka miesięcy. Weronika wynajęła małe mieszkanie, ułożyła sobie życie i, co zaskakujące, zaczęła spotykać się z Konradem. To on pokazał jej, że może być silna i zasługuje na miłość oraz szacunek. Igor próbował wrócić, dzwonił, pisał, obiecywał, że się zmieni, ale Weronika wiedziała: to już nie jest jej życie.

Potem nastąpił bolesny proces rozwodowy, podczas którego Igor z rodzicami próbowali jeszcze uprzykrzyć Weronice życie, ale to już zupełnie inna historia.

Najważniejsze, że nasza bohaterka zrozumiała, że czasem trzeba podjąć trudne decyzje, by się uwolnić i zacząć naprawdę żyć.

Spread the love