Przypadkowo dowiedziałam się, że mój mąż ma inną kobietę już od ponad pół roku. Zbliżały się jego urodziny, zaprosiłam wszystkich krewnych i przyjaciół. To była wspaniała zemsta, chociaż było mi szkoda teściowej

Przez przypadek dowiedziałam się, że mój mąż ma kochankę. Jest jego współpracownicą i kiedy musiałam wyjeżdżać służbowo, spotykali się u nas w domu. Sąsiadka kiedyś mi o tym powiedziała.

Ze względu na charakter mojej pracy często wyjeżdżam w delegacje – jestem projektantką w firmie architektonicznej i mam dużo zleceń na dekorację domów na przedmieściach.

Mimo że mąż próbował to ukrywać – przychodzili osobno, sąsiadka kilka razy widziała, jak wysadzał ją dwa kwartały dalej, sam wracał do domu, a ona po 10-15 minutach wchodziła. Sąsiadka mi to powiedziała, więc postanowiłam to sprawdzić – i faktycznie, zobaczyłam to na własne oczy.

Początkowo byłam bardzo zła, ale zapanowałam nad sobą. Rozwód był nieunikniony – zdrady nie mogę wybaczyć. Jednak postanowiłam zrobić to w spektakularny sposób – tak, żeby mąż zapamiętał to na całe życie.

Pomysł przyszedł szybko – akurat za sześć dni były jego urodziny.

Powiedziałam mu, że cały dzień nie będzie mnie w mieście, więc będziemy mogli świętować dopiero późnym wieczorem. A sama postanowiłam zrobić mu niespodziankę.

Ostatecznie ugruntowała się w swojej decyzji, gdy przypadkiem w jego samochodzie znalazłam schowaną w bagażniku torbę z szampanem, czekoladkami i kompletem pięknej, drogiej damskiej bielizny, która zupełnie nie była w moim rozmiarze. Zrozumiałam, z kim i jak zamierzał spędzić swoje urodziny.

Zadzwoniłam więc do jego rodziców, siostry z mężem i naszych przyjaciół, proponując, żebyśmy zrobili mu niespodziankę – wpadniemy do domu z tortem, fajerwerkami i innymi zabawnymi rzeczami. Poprosiłam, żeby trzymali to w tajemnicy, aby niespodzianka się udała. A siostra miała wszystko nagrywać na wideo.

Kiedy nadszedł odpowiedni moment, zebraliśmy się cicho na klatce schodowej, otworzyłam drzwi swoim kluczem i wpuściłam do środka krewnych i przyjaciół.

Weszliśmy do pokoju w najbardziej pikantnym momencie – z okrzykami „Wszystkiego najlepszego!”, zimnymi ogniami, świeczkami na torcie i fajerwerkami…

Potem po prostu spokojnie wyszłam.

Przyjaciele później opowiadali, że kochanka schowała się w szafie, a wściekła matka dała im wszystkim niezły wycisk.

Złożyłam pozew o rozwód, mimo wszystkich jego próśb i obietnic rodziców, że to już nigdy, przenigdy się nie powtórzy. Stał się dla mnie po prostu odpychający.

Spread the love