Po prostu pomogłam babci, a ona zapłakała z powodu mojego czynu

Dwa razy w tygodniu odwożę swoją córkę na zajęcia plastyczne, jej szkoła znajduje się daleko od naszego domu. Kiedy córka maluje, spędzam czas w kawiarni. Uwielbiam herbatę, kawę, gorącą czekoladę, a czasem kupuję sobie ulubione desery. Co robić w tym czasie? Czytam interesującą książkę lub przeglądam internet.

Pewnego dnia, jak zwykle spędzając czas w kawiarni, podeszła do mnie mała, chuda, skulona babcia z dużymi torbami i niepewnym głosem poprosiła, żebym coś dla niej kupiła. Była ubrana w starą, skromną, ale czystą odzież. Sprzedawała mnóstwo małych, błyszczących breloków, długopisów, a dlaczegoś – cytryny.

Zaskoczona, najpierw uprzejmie odmówiłam babci.

Babcia nie zdenerwowała się, tylko cicho usiadła przy pustym stoliku. Nawet było jej niewygodnie spojrzeć na mnie. Złościłam się na siebie, że nic jej nie kupiłam. Dlatego wyciągnęłam z portfela ostatnie 100 złotych i przekazałam babci.

W jej rękach zauważyłam tani karmelowy cukierek. Babcia poprosiła, żebym go połamiała, bo jej się to nie udawało. Kawałki, na które udało mi się go rozbić, były jednak zbyt duże, więc starsza pani poprosiła mnie, żebym spróbowała jeszcze raz, używając zębów.

Znalazłam inny sposób. Poprosiłam kelnerkę o pomoc i podzieliłyśmy cukierek nożem, aby babcia mogła go zjeść. Po tym wręczyłam cukierek babci, a ona nie mogła powstrzymać łez i poprosiła, żebym w ramach podziękowania wzięła od niej cytrynę.

 

Spread the love