Pamiętam ten dzień, kiedy odszedłem od pierwszej żony. Zamieniłem ją na młodziutką Annę. Pewnego razu wszedłem do mieszkania Ireny, jak zwykle zdjąłem buty, poszedłem do kuchni, zrobiłem sobie herbatę. I tam zobaczyłem jego, jej nowego męża. Wychodził z mojego pokoju, spał na moim łóżku. Powiedziałem, że nie chcę, żeby przyprowadzała tu mężczyzn, bo tutaj mieszka mój syn. – Chcesz, żebym jeździła do niego z synem? A może przed każdą wizytą Arka mam ci go przysyłać razem z twoją żoną? Jestem żonaty po raz drugi, ale kocham swoją pierwszą żonę
Pamiętam dzień, kiedy odszedłem. Wtedy wydawało mi się, że podejmuję właściwą decyzję. Nie rozumieliśmy się z żoną. Zawsze znajdowała powody do kłótni. Tak, nie byłem ideałem, ale ciągłe pretensje z jej strony stawały się nie do zniesienia.
Nie było zdrad, po prostu nie zgadzaliśmy się charakterami. Czasami byłem winny nawet tego, że byłem zmęczony i chciałem spać. Irena liczyła czas, który spędzałem z synem na nauce. Robiła smutną minę, jeśli zabierałem go na fajne zajęcia, gdzie sam też się dobrze bawiłem. Jej pretensja polegała na tym, że ja tylko się z nim bawiłem, a ona musiała pełnić rolę głównego wychowawcy.
Arek miał już 9 lat, więc odbyłem z nim poważną rozmowę, tłumacząc, że to nie jego wina i że zawsze będziemy jego rodzicami.
Wyprowadziłem się. Nie dzieliłem majątku. Po prostu odszedłem. Wynająłem mieszkanie w tej samej okolicy, żeby Arek mógł mnie odwiedzać, kiedy tylko zechce. Irena złożyła pozew o rozwód po około trzech miesiącach. Przez pewien czas po prostu odpoczywałem od hałasu, krzyków, pretensji, ograniczeń i zakazów.
Czułem się, jakbym był w sanatorium. Tak minęło pół roku. I wtedy syn powiedział, że mama spotyka się z jakimś mężczyzną. Miałem mieszane uczucia – z jednej strony było mi to obojętne, a z drugiej coś mnie dotknęło. Pomyślałem, że nadszedł czas, żebym również zaczął nowe życie. Kobiety były po rozwodzie, ale na jedną, dwie noce. Pragnąłem czegoś stabilniejszego.
W ten sposób w moje życie wkroczyła Anna. Młoda i piękna. Nie czepiała się o drobiazgi, więc wciągnąłem się w to nowe życie. Dlatego oświadczyłem się Annie, ponieważ podobało mi się spokojne życie z nią. Nawet myślałem o dzieciach. Może miejscami chciałem pokazać byłej żonie, jak szybko znalazłem sobie spokojną zastępczynię.
Pewnego dnia zadzwoniła była żona:
– Arek dostał krążkiem w nos podczas treningu, powiedziała i pojechałem do nich.
Wtedy po dłuższym czasie zobaczyłem Irenę, głównie pisaliśmy do siebie. Irena wyglądała dobrze, jak za czasów naszego poznania. Rozmawiała ze mną spokojnie. Moje auto znowu pachniało jej perfumami.
Pewnego razu wszedłem do mieszkania, jak zwykle zdjąłem buty, poszedłem do kuchni, zrobiłem sobie herbatę. Dopiero potem zorientowałem się, kiedy nie mogłem znaleźć swojego kubka, że tylko ich odwiozłem.
Anna różniła się od Ireny. Była spokojna, ale miejscami chłodna. Czasami trudno było zrozumieć, co jej się podoba, a co nie. Prawie nie zwracała uwagi na emocje. Była pedantyczna, w domu zawsze czysto, jedzenie gotowe. Nie miałem do czego się przyczepić, jeśli chodzi o codzienne życie czy intymność. Ale brakowało w niej figlarności, nie śmiała się ze mną, nie lubiła moich seriali. Zdałem sobie sprawę, że mój nowy związek przypomina te pokazowe mieszkania w nowych blokach, które pokazuje się kupującym. Niby wszystko ładnie, ale brakowało czegoś prawdziwego.
Zauważyłem, że coraz częściej pisałem do Ireny, oczywiście tłumacząc się synem. Tęskniłem. Właśnie tak mogę opisać swój stan. Zacząłem tęsknić za byłą żoną. Nie pamiętałem już kłótni, a na powierzchnię wychodziło to, co było dobre w naszym wspólnym życiu. Irena miała świetne poczucie humoru, rozumiała mój sarkazm, lubiła żartować.
Kiedy odwiedzałem syna i Irenę, zupełnie zapomniałem, że podobno z kimś się spotyka. I wtedy, podchodząc do mieszkania, zobaczyłem tego jej nowego partnera. Starszy ode mnie o jakieś 5 lat, niższy o dwie głowy, mięśnie wyrzeźbił, ale brzucha nie zdążył zrzucić. Krótko mówiąc, zdenerwował mnie.
Oczywiście powiedziałem mu „dzień dobry”, ale jego obecność mnie irytowała. Wychodził z mojego mieszkania, spał na moim łóżku. Zrobiłem Irenie awanturę, że nie chcę, aby przyprowadzała mężczyzn do domu, gdzie mieszka mój syn.
Irena odpowiedziała:
– Chcesz, żebym jeździła z synem do niego? A może mam go przed każdą wizytą Arka wysyłać do ciebie, żeby spał między tobą a twoją Anną? Kup synowi kanapę do mieszkania, a potem mi mów, z kim i gdzie mam być.
Kłóciła się ze mną, jakbyśmy nigdy się nie rozwiedli. Arek po prostu podszedł do drzwi swojego pokoju i zamknął je za sobą. Zostawił nas samych. Irena poszła do kuchni, nalała sobie herbaty i zaczęła coś mamrotać pod nosem. Podszedłem do niej i próbowałem ją uspokoić. Lekko zmiękła, potem odwróciła się do mnie:
– Co ty robisz? Po co? Idź! Idź do swojej żony.
Poszedłem. Wróciłem do siebie. I zrozumiałem, że popełniłem błąd. W domu była żona, która niczego złego mi nie zrobiła, nie kłóciła się ze mną. A jednak tęskniłem za Ireną, która doprowadzała mnie do szału swoim charakterem. Jeszcze ten jej nowy partner.
Myślałem, że to minie. Unikałem Ireny celowo, sam tego chciałem. Dlaczego więc tak mnie do niej ciągnie? Dlaczego chcę znowu widzieć ją rano w mojej koszulce, jak podjada słodycze? Chcę po prostu wrócić do domu. Do prawdziwego domu.
