Opiekowałam się moją rodzoną ciotką, a ona obiecywała mi mieszkanie. Ale kiedy jej zabrakło, okazało się, że już dwa lata temu sporządziła testament, zgodnie z którym obiecane mieszkanie przeszło na własność jej rodzonej córki. Tak oszukała mnie bliska osoba.
Po tym, jak zmarła moja mama dziesięć lat temu, jedyną bliską osobą dla mnie była jej siostra, czyli moja ciotka. Mieszkała jednak w innym mieście, ale to mnie nie zniechęcało. Zawsze, jak mówiła mama, była nam bliska i pomagała, ale w pewnym momencie przeprowadziła się do swojego męża.
Teraz została sama, tak jak ja. Dlatego zawsze byłam gotowa zostawić wszystko i przyjechać do niej, żeby pomóc i wspierać ją w trudnych chwilach.
Siedem lat temu poważnie uszkodziła nogę. Od tego czasu prawie nie była w stanie sama się poruszać, żeby zejść ze swojego mieszkania na trzecim piętrze i pójść do sklepu, apteki, banku czy gdziekolwiek indziej.
Zdecydowałam, że jej nie zostawię. Raz w tygodniu przyjeżdżałam do niej, na szczęście miałam swój samochód. Kupowałam jej jedzenie, chodziłam do banku, odbierałam pocztę, opłacałam rachunki. Zawsze mnie ciepło witała, gotowała coś smacznego i dziękowała ze łzami w oczach.
Cztery lata temu ciotka powiedziała mi, że zostawi mi w spadku swoje mieszkanie. Twierdziła, że zawsze jestem blisko i uważa mnie prawie za rodzoną córkę, której jej zawsze brakowało.
Warto zaznaczyć, że miała rodzoną córkę, ale ta dawno temu wyjechała pracować do Hiszpanii. Przez cały ten czas ani razu nie odwiedziła swojej matki, nie przesyłała pieniędzy ani nie chciała utrzymywać kontaktu. Kilka razy pisałam do niej, informując o stanie zdrowia matki.
Niezależnie od tego, dalej bym jej pomagała, bo przecież jesteśmy rodziną. Niestety, niedawno moja ciotka zmarła.
Okazało się, że dwa lata wcześniej sporządziła testament, czyli wtedy, gdy obiecywała mi mieszkanie. Okazało się, że obiecane mieszkanie przeszło na własność jej rodzonej córki.
Najsmutniejsze jest to, że ciotka przez ostatnie dwa lata bezustannie mnie okłamywała. Co więcej, jej córka nawet nie przyjechała na pogrzeb matki, a całą organizację zajęłam się sama. To nie tak, że brakowało mi pieniędzy czy mieszkania. Miałam dobre życie i na nic nie narzekałam. Ale dlaczego tak długo mnie oszukiwała?
To smutne, że bliska osoba, której nikt oprócz mnie samej nie chciał przez tyle lat pomagać, mnie wykorzystała, a ja z dobroci serca dałam się nabrać na taki przykre oszustwo.
