– No czemu się obraziłaś? To decyzja mamy. Co ja mam z tym wspólnego? – mówi mi, jakby nigdy nic, moja własna siostra Anna. A ja jestem tak rozżalona z powodu tego, co się stało, że nawet nie chciałam z nią rozmawiać ani jej widzieć. Jak to możliwe? Mama obiecała swoje mieszkanie mojemu starszemu synowi, nawet sporządziła testament, a teraz, pod wpływem siostry, wszystko zmieniła
Powiedzieć, że jestem rozczarowana, to nic nie powiedzieć. Mój syn również. Właśnie planował się ożenić, a młoda para potrzebuje mieszkania, które w ostatniej chwili nam się wymknęło z rąk.
Nie rozumiem też mamy. Nawet nie przypuszczałam, że można tak po prostu zmienić testament. Moja siostra jest bardziej sprytna, od razu powiedziała mamie, żeby napisała na nią darowiznę.
Mama ma nas dwie: mnie i moją młodszą siostrę Annę. Mam dwoje dzieci: syna i córkę. A Anna jest matką czwórki dzieci, wszystkie to dziewczynki.
Siostra zawsze była przebiegła, mówi się o takich, że nigdzie się nie zgubią. Ale nawet nie pomyślałam, że jest zdolna do tak podłego czynu.
Nasza mama wyjechała do Wielkiej Brytanii, kiedy my z siostrą właśnie skończyłyśmy szkołę, to było 23 lata temu.
Między mną a Anną jest tylko rok różnicy, ona jest młodsza ode mnie. Zawsze musiałam jej we wszystkim pomagać. Kiedy mama stała się emigrantką, na mnie spadła opieka nad siostrą, domem i babcią.
Mama mamy całe życie chorowała i potrzebowała opieki. Mieszkaliśmy razem z nią, a mama mówiła, że wierzy, że sobie poradzę.
Mama nie przysyłała nam pieniędzy, odkładała je, bo chciała kupić mieszkanie. Po 7 latach mama spełniła swoje marzenie – kupiła luksusowe trzypokojowe mieszkanie w ekskluzywnej dzielnicy.
Zrobiła tam bardzo drogi remont, kupiła meble i zamknęła mieszkanie na klucz. Pogodziliśmy się z tym – jej pieniądze, jej decyzje.
Poza tym, ja i Anna byłyśmy już wtedy zamężne (wyszłyśmy za mąż zaraz po szkole) i mieszkałyśmy z naszymi mężami.
Opieka nad babcią spadła na mnie, bo Anna zawsze narzekała, że ma małe dzieci i nie daje rady.
Na początku mieszkałam z teściową, potem zaczęliśmy z mężem budowę domu. Mama nie pomagała nam wcale. Dopiero gdy mieliśmy się przeprowadzać i trzeba było kupić meble, a nie mieliśmy za co, mama po raz pierwszy i jedyny pomogła – dała mi 5 tysięcy funtów.
Cieszyłam się, ale krótko. Bo niemal od razu dowiedziałam się, że mama przepisała nasz dom na wsi na moją siostrę.
– Wszystko jest uczciwe – tobie pieniądze, siostrze dom – tłumaczyła mama.
Choć daleko było do sprawiedliwości, to przemilczałam to, bo cieszyłam się, że chociaż tak. Siostra co prawda otrzymała dom, ale nadal nie chciała opiekować się babcią. To ja robiłam to do samego końca.
Mój syn dorósł, mama coś sobie przemyślała i zgodziła się, że zostałam skrzywdzona, więc powiedziała, że w ramach rekompensaty za to, że opiekowałam się babcią do końca, przepisze swoje mieszkanie na mojego syna.
Mateusz się ucieszył i od razu tam zamieszkał. Mieszkał tam sam przez dwa lata, a teraz postanowił się ożenić. Jest jeszcze młody, ale nie sprzeciwiam się, skoro znalazł sobie dobrą dziewczynę, to po co czekać.
Ale wtedy babcia zrobiła nam niespodziankę. Niedawno była u nas w gościnie i mówiła, że ma pewne sprawy. Często jeździła do miasta. Okazało się, że podczas swojej ostatniej wizyty zmieniła swoje postanowienie w sprawie spadku.
Mama wyjechała, a siostra przyszła do mojego syna i zaczęła machać mu dokumentami przed nosem, mówiąc: “Wynoś się, siostrzeńcze, to teraz moje mieszkanie”.
Syn dzwoni do mnie, pytając, co robić. Dzwonię do mamy, żeby wyjaśnić sytuację, a ona spokojnie mówi, że tak, teraz to mieszkanie należy do Anny.
Na moje pytanie, dlaczego to zrobiła, mama odpowiedziała, że Annie jest bardziej potrzebne, bo ma czwórkę dzieci!
Okazuje się, że siostra ma dom na wsi, mieszkanie w mieście i pomoc przez 20 lat, a ja – nic. Czy to sprawiedliwe?
A teraz siostra udaje, że nic się nie stało. Anna nadal chce się ze mną kontaktować. A ja nie mam najmniejszej ochoty ani jej widzieć, ani mamy, po tym, co mi zrobiły.
Co mam teraz zrobić, jak budować z nimi relacje? Taka to rodzina, pożal się Boże…
