«Nie pozwolę, aby rodzice twoi podeszli nawet na metr do naszego dziecka! Pamiętaj moje słowo!»

Kiedy ja i Piotr pobraliśmy się, postanowiliśmy odkładać wszystkie zarobione pieniądze na własne mieszkanie. Przez kilka lat odmawialiśmy sobie wszystkiego, ale oszczędzonych pieniędzy i tak było mało. Wtedy Piotr postanowił subtelnie poprosić o pomoc swoich bogatych rodziców, ale…

Oni udawali, że w ogóle nie rozumieją, o jakie mieszkanie chodzi.

Przed naszym ślubem nie wyobrażałam sobie, jak zamożni są jego rodzice. Piotr nigdy nie nosił zbyt drogich rzeczy, głównie chodził pieszo lub jeździł komunikacją miejską, nie wydawał pieniędzy na prawo i lewo. Zaślubiłam się tylko z miłości.

Po ślubie wiedziałam już o dobrym stanie finansowym rodziców męża, ale nie poprosiliśmy ich o ani grosza. Obaj mieliśmy niezłą pracę i przeprowadziliśmy się do wynajmowanego mieszkania. Ja i Piotr marzyliśmy o wzięciu kredytu hipotecznego, ale nawet po kilku latach nie udało nam się zaoszczędzić na pierwszy wkład. Życie w dużym mieście nie pozwalało na wiele oszczędności, a przy tym nie pozwalaliśmy sobie na nic zbędnego.

Niedawno odwiedzili nas rodzice Piotra. Już od progu teść powiedział, że przydałoby się nam przeprowadzić do większego mieszkania. Uśmiechnęłam się tylko w myślach, ponieważ odebrałam to jako aluzję. Później, gdy już siedzieliśmy przy stole, teściowa zapytała, czy nie myśleliśmy jeszcze o dzieciach i odpowiedziałam: «Och, najbardziej na świecie chcielibyśmy was uszczęśliwić wnukami. Jednak wy sami wiecie, jak drogo jest zapewnić dziecku wszystko, co najlepsze. Z takimi wydatkami spędzimy całe życie w wynajmowanym mieszkaniu. Gdyby ktoś mógł nam trochę pomóc…» Ale nasi goście udawali, że nawet nie wyobrażają sobie, jak mogą pomóc.

Miesiąc temu nas z mężem czekała niespodziewana wiadomość — będziemy mieli dziecko. Oczywiście cieszyliśmy się i nawet nie myśleliśmy o przerwaniu ciąży. Dlaczegoś nam się wydawało, że bogate babcia i dziadek na pewno nie pozwolą swojemu przyszłemu wnukowi lub wnuczce mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu.

Drugiego dnia pochodziliśmy, aby ogłosić radosną nowinę. Najpierw oni naprawdę bardzo się cieszyli, ale uśmiech szybko zniknął z ich twarzy, kiedy Piotr poprosił o pomoc w opłaceniu pierwszego wkładu na mieszkanie. A teściowa powiedziała: «Nie mamy dodatkowych pieniędzy, żeby utrzymać waszą rodzinę. Nie zatrudnialiśmy się jako wolontariusze!»

Do dziś to, co usłyszałam, nie układa się w mojej głowie. Czy naprawdę żałują pieniędzy na własnego syna? Do tego mają tyle pieniędzy, że kury im nie kołaczą. Jeszcze kilka tygodni temu teść sam opowiadał, że planuje uzupełnić swoją kolekcję samochodów o kolejny, który kosztuje jak połowa mieszkania w nowym domu.

Nie postanowiliśmy robić sceny i cicho wyszliśmy z ich domu, ale taka postawa rodziców męża mnie bardzo zraniła.

Całą ciążę miałam nadzieję, że rodzice Piotra jednak zmienią zdanie, ale nawet nie zadzwonili. I teraz nie jestem pewna, czy w ogóle chcę pokazywać im naszego syna. Oni już dokonali wyboru na korzyść drogiego auta, a nie własnego wnuka.

Wkrótce na świat przyjdzie nasz syn i nie mogę sobie wytłumaczyć, jak teściowa mogła tak lekceważyć swojego własnego syna i wnuka dla samochodu!

Czy po tym uważają się za dobrych rodziców?

A kto Twoim zdaniem ma rację?

Spread the love