Na swoje urodziny myślałam, że mąż podaruje mi te złote kolczyki, których tak bardzo chciałam, ale rano wręczył mi trzy róże i na tym wszystko się skończyło. Kiedy zapytałam Andrzeja o prezent, w ogóle nie spodziewałam się takiej odpowiedzi od niego
Poznałam Andrzeja, kiedy studiowaliśmy na uniwersytecie. To były bardzo szczęśliwe i dobre czasy. Jeździliśmy do różnych miast na wypoczynek, prowadziliśmy aktywny tryb życia, uczestniczyliśmy w różnych wydarzeniach. Jednym słowem, nigdy nie siedzieliśmy w jednym miejscu. Oboje to lubiliśmy i staraliśmy się korzystać z życia, póki byliśmy młodzi i pełni energii.
Po ukończeniu uniwersytetu postanowiliśmy się ożenić i zaczęliśmy mieszkać razem. Andrzej jest bardzo odpowiedzialnym człowiekiem, więc zaczął myśleć o naszej dalszej przyszłości. Znalazł dobrą pracę i stał się spokojnym domatorem, chociaż to nie było typowe dla jego charakteru. Dla mnie takie jego zachowanie było trochę dziwne, ale mnie to satysfakcjonowało.
Ja również znalazłam pracę. Trochę później urodziłam syna. Andrzej był bardzo szczęśliwym ojcem. Zawsze spacerował z synem, poświęcał mu cały wolny czas. Zaczęłam nawet trochę zazdrościć. Zrezygnowałam z pracy i zaczęłam zajmować się dzieckiem oraz domowym spokojem. Ta nowa ja była całkowitą przeciwieństwem mojej poprzedniej, aktywnej ja. Trudno mi to przychodziło, ale potem jakoś weszłam w rolę gospodyni domowej.
Trzy lata po pierwszym dziecku urodziłam jeszcze córkę. Nie miałam siły ani czasu na dbanie o siebie. Po drugim dziecku przytyłam o osiem kilogramów. To mi pasowało, ale mężowi chyba nie. Andrzej coraz częściej zaczynał robić mi uwagi na temat mojego wyglądu.
Nie rozumiałam, co go nie satysfakcjonuje. Urodziłam mu dwoje wspaniałych dzieci, dbam o domowy spokój. On sam mnie prosił, żebym rzuciła pracę i zajmowała się dziećmi. A teraz okazuje się, że nie odpowiadam mu takim wyglądem.
Dziś są moje urodziny. Myślałam, że Andrzej podaruje mi te złote kolczyki, których tak bardzo chciałam, ale się to nie udało. Rano wręczył mi trzy róże i na tym wszystko się skończyło. Kiedy zapytałam go o prezent, odpowiedział mi, że dostanę go, kiedy zadbam o swój wygląd i w końcu się uporządkuję.
Byłam bardzo zraniona jego słowami. I za wszystkie lata starań, by być dobrą matką i żoną. Nie wyglądałam tak źle, jak sobie wyobrażał, tylko przytyłam kilka kilogramów po porodach i nie chodzę do salonów piękności. Nie wydłużałam paznokci ani rzęs, nie chodziłam na siłownię. Nie miałam na to czasu.
Ale Andrzej pewnie za dużo patrzył na swoje biurowe sekretarki i chciał mieć w domu taką. Postanowiłam, że jeśli mój wygląd nie odpowiada mu i jest on dla niego ważniejszy niż moje starania, to niech poszuka sobie innej, nadętej „lalki Barbie”.
