Mój zięć jest bardzo bogaty, prowadzi własny biznes i dobrze zarabia. Oboje z moją córką mają własne samochody, ona nie pracuje, ale ma pomoc domową, która przychodzi codziennie, aby sprzątać, gotować i zajmować się domem. My z wnukiem też jeździmy na wakacje za granicę, zwiedziliśmy już wiele miejsc. Cała nasza rodzina nam zazdrości, a ja codziennie proszę moją córkę, żeby rozwiodła się z tym mężczyzną
Tak mi powiedziała moja własna córka: że już wystarczająco długo żyła w biedzie, że powinnam być zadowolona, że spędza wystarczająco dużo czasu z synem, że ja i on niczego nie potrzebujemy i powinniśmy jej oraz jej mężowi za to podziękować – opowiada Maria. – Wynika z tego, że zamieniła swoje dziecko na dobre, spokojne i bardzo dostatnie życie.
– No cóż, Mario, nie powinnaś narzekać na to wszystko – przekonują ją sąsiadki. – Nawet swojej emerytury nie pobierasz, wszystko zostaje na koncie, oszczędzasz i na niczym sobie nie żałujesz. Morze widzisz co roku, a czasem nawet dwa razy w roku, czasami zimą też gdzieś wyjeżdżasz. Dziecko zawsze jest dobrze ubrane, nosi najnowsze rzeczy, na zajęcia i ciebie wozi taksówka. Czego jeszcze ci potrzeba do pełni szczęścia? Czy to nie jest wspaniałe życie? Czy chcesz, żeby twoja Irena wróciła do waszej małej dwupokojowej kawalerki, pracowała w bibliotece i znowu liczyła grosze, a ty wspomagałabyś ją z własnej emerytury? Powinnaś być wdzięczna za to, co macie. Widzi się z synem często, spędza z nim czas. Czego jeszcze chcesz?
– Niby tak – mówi Maria – Ale chłopiec przecież rozumie, że mieszka u babci, a mama tylko przychodzi. Potrzebuje matki. Wkrótce zrozumie, na co jego matka, Irena, go wymieniła. Na dostatnie życie? Na prezenty? Na morza? A co z tym, że może poczuć się niepotrzebny?
Jednak koleżanki emerytki nie chcą wspierać Marii. Same opiekują się wnukami za darmo przez cały dzień i nikt nie pyta ich o zdanie, bo wiedzą, że dzieciom jest trudno i chcą pomóc.
Rodzice odbierają wnuki tylko na noc, bo pracują od rana do wieczora, wielu ma kredyty na mieszkania. A w czasie, gdy inni szukają promocji na produkty, żeby zaoszczędzić choć trochę, Maria, która ma wszystko, narzeka na swoje trudne życie.
– Moja Irena wyszła za mąż po raz pierwszy prawie 9 lat temu, zaraz po studiach, za takiego samego niedawnego studenta jak ona sama – opowiada Maria. – Mieszkali u mnie przez kilka miesięcy, potem wynajęli mieszkanie, a po roku urodził się mój wnuk, Jarosław. A pięć miesięcy później moja córka wróciła z dzieckiem do mnie, a zięć poszedł swoją drogą. Pochodził ze wsi, tam wrócił, z tego co wiem.
Alimenty od byłego męża Irena dostawała groszowe i to nieregularnie, dobrze, że Maria pracowała i utrzymywała córkę i wnuka.
Kiedy Jarosław skończył 3 lata, poszedł do przedszkola, a Irena wróciła do pracy, do biblioteki.
– Nie miała na ubrania, nie miała na buty – skarżyła się wtedy Maria koleżankom. – Były zięć przysyła jakieś grosze, córka zarabia niewiele, śmieszne pieniądze. Co będziemy robić, gdy przejdę na emeryturę? Nie mogę tego pojąć. Tak ciężko nam teraz żyć, w ogóle nie starcza nam pieniędzy.
Na pół roku przed tym, jak Maria miała przejść na zasłużony odpoczynek, a Jarosław skończył 6 lat, Irena poznała nowego mężczyznę. Bardzo bogatego mężczyznę.
– Ma swój dom pod miastem, własnego kierowcę, pomoc domową, która codziennie przychodzi. Ma świetny biznes, nie interesowałam się szczegółami, czym się zajmuje, ale to bardzo dochodowy interes. Z Ireną obchodził się bardzo ładnie: bukiety, restauracje, weekendowe wyjazdy za granicę – opowiada Maria.
Po kilku miesiącach kwiatów i prezentów Irena dostała wymarzony pierścionek z dużym diamentem i propozycję ślubu oraz zamieszkania razem.
Wydawało się, że wszystko układa się dobrze, ale ku zaskoczeniu Ireny, Artur postawił jeden warunek:
– Niech twój syn zostanie z babcią, z twoją mamą. Ty, twoja mama i twój syn niczego nie będziecie potrzebować, dobrze was zaopatrzę. Nie musisz pracować, a z synem będziesz mogła się widywać, kiedy tylko zechcesz, żadnych ograniczeń ani zakazów nie będzie. Ale chłopiec nie będzie z nami mieszkać, chcę mieć własną rodzinę.
Irena poważnie porozmawiała wtedy z matką. Albo wszystko, albo nic. W tym momencie Maria, zmęczona wiecznym brakiem pieniędzy, współczując zmęczonej jedynej córce, która w końcu miała szczęście, zgodziła się.
– Artur od razu kupił mojej córce samochód – mówi dalej. – Więc prawie codziennie była u nas. Tylko kiedy wyjeżdżali gdzieś razem, wnuk nie widział mamy. Ale i tak za nią tęsknił. Irena wychodziła, a chłopiec prosił, żeby została, bo jest jego mamą. Trudno mi było na to patrzeć, nigdy nie myślałam, że tak to się potoczy.
Ale przynajmniej Maria i wnuk nie potrzebowali już niczego. Chłopiec miał korepetytorów, modne gadżety, płatne zajęcia, o których wcześniej nawet nie marzył.
Maria z wnukiem zwiedziła wszystkie dobre kurorty i ośrodki wypoczynkowe. Babcia i wnuk byli dobrze ubrani, dobrze odżywieni, Irena, a właściwie jej mąż, wymienili sprzęt AGD w domu, zainstalowali dwa klimatyzatory.
– Nawet dobry remont zrobili, gdy byliśmy z wnukiem na wakacjach w Egipcie – przyznaje Maria – ale nie wszystko da się kupić za pieniądze, i to właśnie najbardziej mnie teraz boli.
Od roku Maria niemal codziennie upomina swoją córkę: Powiedz swojemu mężowi, że jeśli cię naprawdę kocha, niech również przyjmie twojego syna. Chodzi nie o to, że jej ciężko, ale o to, że chłopiec potrzebuje matki, a ona powinna być blisko.
– Mamo – znużona tłumaczyła Irena – Mój mąż nie jest człowiekiem, który zmienia swoje decyzje, zrozum to wreszcie. Gdyby chciał, nasz syn już dawno by z nami mieszkał, ale tak nie jest. Powiedział, że dziecko nie będzie z nami mieszkać, więc nie ma sensu się sprzeczać. To jego stanowisko, jest zdecydowanym i bezpośrednim człowiekiem, proszę cię, zrozum. On nas dobrze zaopatruje, nie ma nic przeciwko, gdy jadę do syna. Czego jeszcze potrzebujesz? Chcesz, żebym się rozwiodła, mieszkała z wami, znalazła pracę za grosze? Jaką przyszłość dam wtedy mojemu synowi? Jeśli teraz zacznę o tym rozmawiać z Arturem, skończy się tylko kłótnią.
– Ale przynajmniej dasz mu uwagę, której nie można kupić za pieniądze! – upiera się Maria. – Zamieniłaś własnego syna na dostatnie życie! Lata szybko miną, a ty będziesz tego żałować.
Irena jest przygnębiona tymi rozmowami. Nie uważa, żeby jej syn był pozbawiony jej uwagi. Jej mąż już dawno obiecał korepetytorów i najlepszy uniwersytet dla niego.
Artur zawsze dotrzymuje swoich obietnic, nigdy niczego nie odmawia żonie, nie szczędzi na jej rodzinę.
Irena naprawdę kocha swojego męża i nie uważa, że jej syn jest pozbawiony uwagi bliskich.
– Codziennie widzę swojego syna, spędzam z nim czas – mówi młoda kobieta – Mąż jest teraz zajęty biznesem, ma poważne sprawy, a ja nawet nie muszę sprzątać domu, wszystko robią ludzie za wynagrodzenie. Robię z synem lekcje, bawimy się, chodzimy na spacery, spędzamy dużo czasu razem. Na noc wracam do domu i w niedzielę nie przyjeżdżam, bo ten dzień spędzamy z mężem razem. Co jeszcze mojej mamie nie odpowiada? Czy źle żyjemy? Czy naprawdę trzeba znowu żyć w biedzie, żeby spać w tym samym domu z synem?
Ale Maria jest nieugięta, martwi się o przyszłość, o to, co jeszcze się nie wydarzyło.
– Na razie nie mają dzieci – mówi – ale myślę, że za rok lub dwa będą mieli, a mój wnuk zostanie sam, nie będzie miał tyle uwagi, a ja będę już stara. Co wtedy? Jak Irena będzie jeździć od niemowlaka do syna? Wszyscy powinni mieszkać w jednym domu, to przecież rodzina!
– Przestań ciągle pouczać swoją córkę, Mario – mówią jej koleżanki. – Wszyscy macie teraz dobre życie, wszystko macie, wszyscy wam zazdroszczą. Irena urodzi drugie dziecko? Będzie miała nianię. A z drugim dzieckiem też będzie do ciebie przyjeżdżać. Nie psuj relacji w rodzinie swojej córki, żyją spokojnie i dobrze. Traktuj to tak, jakby zarabiała pieniądze. Wiele osób tak teraz robi: dzieci są u babć, a rodzice pracują od świtu do nocy. Jak nie rozumiesz, że macie dobre życie, a wielu ludzi marzy o takim życiu jak twoje.
Ale Maria uważa, że dziecko powinno mieszkać z matką, tylko wtedy wszystko będzie w porządku. Ale czy babcia ma rację? Co uda jej się osiągnąć?
