Mój syn uważa, że na emeryturze powinnam zająć się wychowaniem mojej wnuczki. Przyjechał do mnie w zeszłym tygodniu i o to poprosił. Nie mam nic przeciwko temu, by czasami spacerować i spędzać czas z moimi wnukami, których mam czworo. Jestem aktywna i jeszcze nie stara kobieta, ale mam swoje sprawy, potrzeby, pragnienia, cele. Syn niby poprosił, ale już jutro planuje przywieźć dziecko do mnie.
Odkąd pamiętam, zawsze byłam zajęta wychowaniem dzieci. Praca – dzieci – moi rodzice. Podobał mi się ten rytm życia, nigdy nie narzekałam, bo kochałam całą trójkę moich dzieci. Musiałam przy tym poświęcać uwagę także moim rodzicom, bo byłam ich jedyną córką.
Mam jeszcze dwie córki oprócz syna. I one także mają dzieci – moje wnuki. Czasem w weekendy odwiedzam je, albo one przyjeżdżają do mnie na dwa-trzy dni. Lubię tak żyć, ale nie jestem niczego nikomu winna. Córki to rozumieją i dają mi swobodę wyboru.
Natomiast mój syn chce, aby jego żona wcześniej wróciła z urlopu macierzyńskiego, a ja miałabym codziennie zajmować się wnuczką. Nie planowałam tego. Chciałabym trochę pożyć dla siebie. Jak to wytłumaczyć synowi? Niby mnie prosi, ale jednocześnie nie chce usłyszeć odpowiedzi „nie”.
Nie jestem egoistką. Z córkami już wcześniej uzgodniłam, że będę mogła im pomagać według własnego uznania i możliwości. Mój syn to najmłodsze dziecko w rodzinie. Wciąż jest w głębi duszy chłopcem, który wcześnie został ojcem. Potrafię go zrozumieć, ale on nie chce zrozumieć mnie.
Wiem, jaką odpowiedzialnością jest małe dziecko, takie jak moja wnuczka. Trzeba ją kilka razy nakarmić, wyprowadzić na spacer, wykąpać, położyć spać. I tak cały dzień. Przeszłam przez to już z moimi dziećmi. Swoją drogą, moi rodzice nie mogli mi pomóc w wychowaniu moich córek i syna. A jednak sobie poradziłam, wychowałam trójkę wspaniałych dzieci. I oni też sobie poradzą!
Wstyd mi przyznać synowi, że mam mężczyznę, z którym czasami się spotykam. Może nawet będziemy razem mieszkać. Ojciec moich dzieci nas opuścił, kiedy były jeszcze małe. A teraz postanowiłam trochę poświęcić czasu na moje osobiste szczęście. Czy mój syn mnie zrozumie? Nie wiem. Jeszcze nawet córkom nie mówiłam o mojej nowej relacji z mężczyzną. Trochę się tego obawiam.
Zresztą, żona syna też ma rodziców. Oni również mogą się zająć wnuczką, gdy ich córka będzie pracować. Mam z nimi dobre relacje. Myślę, że da się z nimi dogadać.
Jednocześnie nie chcę psuć relacji ani z synem, ani z synową. Jak im uprzejmie wytłumaczyć, że nie jestem gotowa na opiekę nad wnukami? Może później, kiedy poczuję się znudzona lub samotna? Jak przekonać syna, żeby synowa zaangażowała swoich rodziców albo sama zajmowała się swoim dzieckiem?
