„Mamo, jesteś taka piękna… A ja jeszcze nie potrafię tak rysować”
Niedawno wydarzyła się ze mną taka historia. Mam małą córkę, która uczęszcza do przedszkola. Mieszkają z nami także moja mama i mąż.
Rano odprowadzam dziecko do przedszkola i biegnę do pracy. Wieczorem, po pracy, odbieram moją Zosię. Trochę spacerujemy, po drodze kupujemy produkty i wracamy do domu. I tak dzień po dniu.
Dziś niespodziewanie zadzwoniła do mnie wychowawczyni mojej córki i poprosiła, żebym nie zapomniała odwiedzić psychologa w przedszkolu.
Idę cała zdenerwowana — myślę, że coś się stało. Już wcześniej rozważam różne scenariusze.
Wchodzę do gabinetu. Psycholog, już nieco starsza kobieta, wyjaśnia sedno sprawy.
— Dzisiaj wszystkie dzieci przeszły test i wszyscy wypadli w nim dobrze. A oto spójrzcie, co narysowała Wasza córka. To, jak pani powiedziała, babcia. To — tata. A tu sama Zosia. A pani nie ma. Rozumie pani, o co chodzi. Nie uczestniczy pani w życiu swojego dziecka! Proszę zwrócić na to uwagę.
Podziękowałam i wyszłam na zewnątrz. Idę z Zosią do domu. Rozmowa psychologa nie daje mi spokoju. Jak to, że nie uczestniczę w życiu swojego dziecka? Jestem z nią od pierwszego dnia i do tej pory praktycznie nie odchodzę od niej, poza czasem pracy. A tu nagle takie stwierdzenie…
— Zosiu, właśnie rysowałaś obrazek z panią Weroniką?
— Tak, rysowałyśmy — zgadza się córka.
— Powiedz mi, dlaczego obok siebie narysowałaś tylko tatę i babcię? A gdzie ja?
— Mamo, jesteś taka piękna. Rozumiesz? A ja jeszcze nie potrafię tak rysować… — odpowiedziała zdezorientowana Zosia.
Nie mogłam się powstrzymać — roześmiałam się serdecznie. Zosia spojrzała na mnie i również radośnie się uśmiechnęła.
To właśnie oznacza dzieci. Ich subtelne postrzeganie świata i samego życia. Nawet doświadczeni psychologowie czasami nie potrafią zajrzeć i odkryć delikatnych ruchów dziecięcej duszy.
