„Mam mnóstwo spraw do załatwienia. Nie mam czasu,” powiedziała moja mama, Anna, kiedy poprosiłam ją, aby zaopiekowała się wnukiem, Jakubem
Mamy z mamą wspaniałe relacje. Już od dzieciństwa postrzegałam ją jak przyjaciółkę. Zawsze pomagała mi moralnie i finansowo. Z wszelkimi pytaniami lub problemami szłam do mamy, a nie do koleżanek.
Kiedy na trzecim roku studiów chciałam rzucić uczelnię i podjąć się zupełnie innego zawodu, mama mnie wspierała. Nie szczędziła pieniędzy, które już zapłaciła za lata nauki. Mocno się przekonałam, że mama jest moim oparciem i wsparciem.
Tata opuścił nas, gdy miałam miesiąc. Nie wytrzymał życia rodzinnego. Powiedział, że musi wyjść na spacer. Obiecał wrócić, jak tylko to zrobi. Mama go nie czekała. Natychmiast złożyła pozew o rozwód i wychowywała mnie sama. Pracowała na trzech etatach, a wolny czas poświęcała na mnie. Mogła poświęcić ten czas na siebie lub odpoczynek, ale zawsze stawiała mnie na pierwszym miejscu.
W ogóle nie martwiłam się, gdy mama poznała mojego chłopaka, Piotra. Wiedziałam, że mnie wesprze. I się nie pomyliłam. Po ślubie szybko zaszłam w ciążę. Chciałam tego dziecka, ale stanowczo wiedziałam, że nie będę siadała na karku męża.
Po porodzie długo nie siedziałam bezczynnie. Zaczęłam pracować w sklepie spożywczym. Znajduje się on blisko naszego domu. Mąż się nie sprzeciwiał. Dla dziecka zatrudniliśmy nianię, Magdę. Płaciliśmy jej niewiele, ale ona się nie sprzeciwiała. Wszystko wszystkim odpowiadało.
Mama często przychodziła pobawić się z wnukiem. Kochala go jak mnie. Opowiadała, czego go nauczy, gdy mały dorośnie. Miło było to słyszeć. Niestety, idyll trwała krótko.
Męża w pracy zwolniono. Od razu zaczął szukać nowej pracy. Na moje 6000 zł rodzinę nie wyżyjesz. Mąż chodził na sześć rozmów kwalifikacyjnych dziennie. Bez powodzenia. Nie chcieli go zatrudnić lub warunki, o których mówiono, były inne niż te przedstawione na rozmowie. Mąż się stresował.
Musieliśmy zrezygnować z niani. Pojawił się więc nowy problem – z kim zostawić dziecko? Jeśli ja odejdę z pracy, to w ogóle nie będzie nam pieniędzy. Mąż zaproponował, żeby poprosić moją mamę. Jego rodzice dawno zmarli, więc jedyną bliską osobą dla niego i dla mnie jest moja mama, Anna.
Opowiedziałam mamie o naszych problemach. Długo rozmawiałyśmy. W efekcie poprosiłam ją, aby zaopiekowała się małym, podczas gdy ja będę w pracy, a mąż na rozmowach. Ku mojemu dużemu zdziwieniu mama odmówiła. Jakby prąd mnie porwał. Straciłam mowę na kilka minut, a mama w tym czasie czytała mi notatki.
Ona uważa, że źle rozdzielamy budżet. Powinniśmy mieć rezerwy na wszelki wypadek. Zartowała mi o drogim sprzęcie, który niedawno zakupiliśmy. Po tym powiedziała:
— Wychowywałam cię sama i zawsze liczyłam tylko na siebie. Zawsze umiałaś wydawać pieniądze i starałam się cię tego nauczyć. Najwidoczniej się nie udało. Córko, zrozum mnie dobrze. Kocham was i wnuka. Lubię spędzać z nim czas, ale nie cały dzień. Mam swoje sprawy i swoje życie. Wychowałam cię samodzielnie. Teraz chcę żyć dla siebie. Kiedy mam to robić, skoro chcecie mnie obciążyć wnukiem? Mam mnóstwo spraw do załatwienia. Nigdy nie mam czasu. Jesteście dorośli. Nauczcie się radzić sobie ze swoimi problemami samodzielnie. Kocham cię. Pa. — I odłożyła słuchawkę.
Nie spodziewałam się takiego od swojej matki. Mój mąż też był zaskoczony. Myślałyśmy, że ona przynajmniej trochę nam pomoże. Rozumiem, że było jej ciężko ze mną, ponieważ wychowywała dziecko sama. Ale nasza sytuacja jest inna. W końcu ona jest babcią! Oczekiwałam od niej pomocy.
Po tej rozmowie nie dzwoniłam do matki. Uraz nie mija, choć minął miesiąc. Z dzieckiem, w efekcie, opiekowała się sąsiadka. Dziękujemy tej zupełnie obcej kobiecie, Marii, za pomoc. Mąż już znalazł pracę. Znów mogliśmy zatrudnić nianię, Magdę, ale złe uczucia nie mijają.
