Kiedy spotkałem żonę po rozwodzie, zrozumiałem znaczenie powiedzenia „Doceniamy, gdy tracimy”!
Odszedłem od mojej żony, zostawiając ją z dwojgiem dzieci na rękach.
Moja żona, kiedyś elegancka kobieta, która przyciągała uwagę każdego mężczyzny, o której mężczyźni dosłownie walczyli o uwagę, przestała być tak atrakcyjna. Patrzę na nią i zastanawiam się, jak taka piękna dziewczyna mogła przemienić się w to. Zamiast pięknej, wysportowanej sylwetki — zwiotczały brzuch i piersi, zamiast fryzur — kucyk. Niechlujne ręce, bez manicure.
Cały czas poświęcała uwagę tylko dzieciom, domowi i trochę mnie. Przestała nosić piękne ubrania, które podkreślały jej urodę. Zamiast tego chodziła po domu w szerokich swetrach, gdy było zimno, i w t-shirtach, gdy było gorąco, oraz w jakichś niezrozumiałych spodniach.
O makijażu w ogóle nie wspomnę. O nim tym bardziej zapomniała. Nie mogłem już dłużej widzieć obok siebie takiej, już nie pięknej kobiety, więc długo nad tym myślałem, spakowałem rzeczy i odszedłem. Po pewnym czasie złożyłem wniosek o rozwód i zostawiłem żonie mieszkanie. Płaciłem alimenty, ale nie spędzałem czasu z dziećmi. Nie miałem wtedy czasu także dla nich, zajmowałem się swoim życiem osobistym, szukałem godnej mnie kandydatki. A dzieci to troska kobiety, to ona je urodziła, a nie ja. Moim zadaniem było płacić.
Minęło dużo czasu. Okres 4-5 lat. Wtedy starszy syn już poszedł do szkoły, a młodszy chodził do przedszkola, o ile wiem. Nie utrzymywałem kontaktu z byłą żoną i dziećmi, tylko sumiennie co miesiąc płaciłem alimenty. Rodziny tak naprawdę nie stworzyłem i długo nie związywałem się z kobietami. Wszystkie stawały się takie same jak moja żona, gdy się rozstaliśmy, dlatego się od nich odłączałem.
Pewnego dnia, idąc ulicą, spotkałem byłą żonę. Szczerze mówiąc — szczęka mi opadła na ziemię i nie mogła się podnieść. Stała się jeszcze piękniejsza niż wtedy, gdy jeszcze się spotykaliśmy. Wspaniała sylwetka, włosy, makijaż. Wszystko u niej. Ani cień tamtej kobiety, od której odszedłem. Nie mogłem w to uwierzyć. Nawet chciałem podejść, ale się nie odważyłem.
Zrozumiałem, że teraz nawet nie przywita się ze mną. W końcu to ja, ostatni drań, zostawiłem ją za nieidealny wygląd zewnętrzny, kiedy dopiero co urodziła młodszego syna. Przyszło do mnie zrozumienie. To jak wtedy wyglądała — to były konsekwencje niedawnych porodów i braku czasu. W mieszkaniu zawsze było schludnie, przygotowane, dzieci zawsze były zadbane. I nawet wtedy poświęcała mi uwagę, chociaż nie miała czasu dla siebie.
W tym momencie żałowałem wszystkiego, ponieważ straciłem idealną kobietę i dzieci. Zrozumiałem ich wartość dopiero po tym, jak straciłem wszystko. Ona teraz mnie nie przyjmie, nawet nie pozwoli zbliżyć się ani do siebie, ani do dzieci.
Mężczyźni, nie wyciągajcie pochopnych wniosków, a dobrze pomyślcie. Inaczej stracicie wszystko, jak straciłem ja. Dbajcie o swoich ukochanych i dzieci.
