Późnym wieczorem wróciłam z pracy. Mąż wstał ze swojego wygodnie usadowionego miejsca na kanapie i tylko zapytał, co będziemy mieli na kolację. Nie mogłam mu odpowiedzieć

Późnym wieczorem wracałam do domu. Dziś po pracy miałam jeszcze dodatkową pracę na kilka godzin. Dodatkowo zajęłam się zakupami w supermarkecie. Dlatego dopiero po dziewiątej przekroczyłam próg mieszkania.

Tam, na swoim zwykłym miejscu na kanapie, czekał na mnie mąż. Andrzej, słysząc, że wróciłam, wstał ze swojego usadowionego miejsca i wyszedł na korytarz.

Jeszcze nie zdążyłam się rozebrać, gdy Andrzej bez żadnego powitania ani pytania o to, jak minął dzień, zapytał, co będziemy mieć na kolację, patrząc na to, co przyniosłam w torbach.

Od około czterech miesięcy pracuję sama, a mąż nie ma pracy od dawna. On jest budowlańcem i naturalnie zimą trudno jest mu znaleźć zatrudnienie. Na początku jeszcze próbował dorobić się jakiejś kasy, ale potem przyzwyczaił się do tego, że ja pracuję i przynoszę do domu pieniądze. Powiedział, że na wiosnę będzie szukał stałej pracy, a zimę jakoś przetrwa w domu.

Nie miałam innego wyboru, jak tylko pogodzić się z sytuacją i czekać na wiosnę. Zwłaszcza że mieszkanie, w którym mieszkaliśmy, należało do Andrzeja. Jednak po kilku miesiącach Andrzej całkowicie się zmienił, przestał wykonywać prace domowe, w żaden sposób mi nie pomagał.

Milczałam, wszystko czekałam, że wszystko wkrótce się ułoży, bo w każdej rodzinie czasem bywa trudny okres.

Jednak to pytanie Andrzeja całkowicie mnie rozczarowało. Codziennie pracuję od rana do wieczora, zapewniam nas obojgu utrzymanie, wracam zmęczona, a mąż nawet nie potrafił przygotować kolacji za cały dzień. To mnie tak zdenerwowało, że poszłam do sypialni, spakowałam tam swoje rzeczy i zamówiłam taksówkę, zabierając ze sobą również te torby z zakupami, które zostawiłam na korytarzu.

Wyjechałam do siostry, postanowiłam spędzić u niej trochę czasu. Myślałam, że zareagowałam pochopnie, ale nie. Andrzej nawet raz do mnie nie zadzwonił. Dlatego zdecydowanie postanowiłam, że nie wrócę do męża. W końcu jestem jeszcze młoda, będę organizować swoje życie.

Zaczęłam chodzić na basen, na jogę, trochę odświeżyłam garderobę, na co nie mogłam sobie pozwolić, mieszkając razem z Andrzejem. W końcu zrozumiałam, że mogę być samowystarczalną kobietą, kiedy nie zmuszam się do pracy, by ciągnąć na sobie bezrobotnego mężczyznę.

Andrzej zadzwonił do mnie dopiero po miesiącu. Bardzo narzekał, że jest mu bardzo trudno, prosił, żebym do niego wróciła. Zapewnił mnie, że zaczął szukać pracy. Teraz pomaga mu mama, a ona mówi, że dobra żona nigdy nie porzuci męża w trudnej sytuacji, więc postąpiłam źle wobec niego. Ale on wszystko mi wybacza i czeka w domu.

Wysłuchałam go, nie przerywając i nie kłócąc się. Kiedy skończył, po prostu odłożyłam słuchawkę. Było mi wszystko jedno z Andrzeja. Nie czułam do niego nic. Tego wieczoru szłam na randkę ze swoim kolegą. Jan od dawna o mnie dbał i w końcu przyjęłam jego zaproszenie, by spędzić razem wieczór. Po pewnym czasie naszych spotkań Jan ukląknął na jedno kolano i zaproponował mi, żebym została jego żoną. Długo się wahałam, ale planuję odpowiedzieć mu tak. W końcu po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam, że jestem ceniona i kochana.

Spread the love