Ostatnio zaczęłam zauważać, że bardzo zazdroszczę mojej synowej. Nie, oczywiście dobrze się do niej odnoszę i ona do mnie też, ale gdy widzę, jak żyje z moim synem, w duszy czuję pewien smutek. Nawet wstyd mi komukolwiek o tym powiedzieć, ale mam ku temu poważny powód

Teraz nie mam z kim o tym porozmawiać, niestety, znajomi i bliscy mnie nie zrozumieją, dlatego chcę otworzyć swoją duszę przed czytelnikami, może ktoś da mi dobrą radę, która mnie uspokoi.

Doskonale rozumiem, że nie powinnam tak myśleć, ale ciągle porównuję swoje życie z życiem mojej synowej, żony mojego jedynego syna.

Moja synowa ma to, czego ja nigdy nie miałam – dobrego i troskliwego męża. Tak, zazdroszczę jej, a czasami to uczucie przeszkadza mi żyć. Wydaje mi się, że ona nie rozumie, jakie ma szczęście, że ma takiego męża jak mój syn, a ja go wychowałam na dobrego człowieka.

Niestety, moje życie nie było takie różowe, ponieważ mój mąż nie był dobrą osobą.

Byłam zamężna tylko raz i to mi wystarczyło, nie chciałam już więcej szukać szczęścia.

Mój mąż, ojciec mojego syna, miał trudny charakter. Po dziesięciu latach małżeństwa bardzo się zmienił, i to na gorsze. Ale utrzymałam rodzinę dla dobra mojego synka.

Dlatego, gdy mój mąż odszedł, choć to może zabrzmieć nieodpowiednio, odetchnęliśmy z ulgą. Syna wychowywałam sama od jego jedenastego roku życia.

Po takim małżeństwie nie chciałam już wychodzić za mąż. Całą siebie poświęciłam wychowaniu mojego dziecka.

Postawiłam sobie za cel wychować go na dobrego i uczciwego człowieka, dobrego męża i troskliwego ojca. I udało mi się, włożyłam w to dużo wysiłku.

Nigdy nie mieszałam się w relacje syna z dziewczynami. Jeśli prosił mnie o radę, mogłam coś powiedzieć, wskazać na błędy.

Gdy pojawiły się poważne relacje z Anną, przyjęłam przyszłą synową bez zastrzeżeń. Zwłaszcza że jest dobrą kobietą i gospodarną.

Kiedy mój syn i Anna postanowili się pobrać, od razu powiedziałam synowej, że miała dużo szczęścia, że wybrała sobie takiego męża. Powiedziałam, że mój syn uczyni ją szczęśliwą, bo dobrze go znam, że wygrała na loterii. I tak się stało, jak myślałam.

Mój Jarosław pomaga żonie w domu, gotuje pyszne potrawy. Szanuje i troszczy się o swoją żonę, odnosi się do niej z szacunkiem.

W zeszłym roku zostali rodzicami, o czym wszyscy marzyliśmy. Urodziła im się cudowna córeczka, moja wnuczka. Jarosław ją uwielbia, często spaceruje z nią w wózku, żeby synowa mogła odpocząć.

Niedawno świętowaliśmy pierwsze urodziny mojej wnuczki. Ja i Anna przygotowałyśmy stół i zaprosiłyśmy przyjaciół. To wtedy poczułam tę zazdrość. Nigdy nie miałam takiego święta jak żona mojego syna.

Wszystkie nasze uroczystości kończyły się tym, że mój mąż zawsze wszczynał kłótnie, zawsze byłam winna wszystkiemu i musiałam go słuchać, aż do późna w nocy, kiedy w końcu zasypiał.

Nigdy nie patrzył na mnie tak, jak nasz syn patrzy na swoją żonę. Tyle szacunku i szczerej miłości w tym spojrzeniu. A jak bawi się z córką… Jestem dumna, że mój syn jest tak dobrym ojcem i mężem.

Czasem chcę powiedzieć synowej, żeby to doceniła i dbała o swoją rodzinę, bo nie wie, jak to może wyglądać, jak źle mi się żyło z moim mężem. Kiedy masz coś dobrego, możesz tego nie doceniać, przyjmując to za pewnik.

Wczoraj moi dzieci ucieszyli mnie, ogłaszając, że ich rodzina się powiększy. Moja zazdrość tylko się nasiliła, choć wiem, że to nie jest dobre, ale takie mam teraz uczucia.

Nie myślcie jednak źle – cieszę się z ich szczęścia, ale żal mi siebie, bo nigdy nie miałam takiego życia i już nie będę go miała.

Boli mnie to, że nie mogłam mieć więcej dzieci. Z takim mężem, jakiego miałam, było to bardzo trudne. Mam nadzieję, że mój syn będzie miał syna. Wszyscy razem wychowamy go tak, aby jego przyszła żona była nam wdzięczna.

Rozumiem, że to głupie, może ktoś mnie potępi, że to nieludzkie, ale nie mogę sobie z tym poradzić. Jak poradzić sobie z tą zazdrością? Jak ukryć ją głęboko w sobie i po prostu cieszyć się szczęściem mojego syna i jego rodziny? Proszę, dajcie mi dobrą radę. Czy mogę być jeszcze szczęśliwa we własnej rodzinie w moim wieku?

Spread the love