Irena urodziła maluszka. Od razu zadzwoniła do męża. Nikt nie odbierał. Zadzwoniła więc do swojej mamy. – Mamo, znowu jesteś babcią. Wszystko w porządku. A wiesz, gdzie jest Andrzej? – powiedziała. – Andrzej pojechał do swojej matki. Coś tam się u nich stało – wyjaśniła mama. Ze szpitala odebrała ją mama. Po tygodniu pojawił się Andrzej. – Co się stało u twoich rodziców? – od razu zapytała Irena. – U rodziców? Rozwodzą się. Już się wyprowadzili. I wszystko przez ciebie – spokojnie odpowiedział Andrzej. – Przeze mnie? Co ty mówisz? – Irena spojrzała na męża zdziwiona, nie rozumiejąc, o co chodzi

Irena urodziła synka. Chłopiec. Starsza córka ma już pięć lat. Od razu zadzwoniła do męża. Ale nikt nie odbierał. Zadzwoniła więc do swojej mamy.

– Mamusiu, znowu jesteś babcią. Masz wnuka. Wszystko w porządku. A czy wiesz, gdzie jest Andrzej? Nie odbiera telefonu. Co u Ewy?

– Ewa jest ze mną. Andrzej pojechał do swojej matki. Coś się tam stało. Sama do końca nie wiem. Przywiózł dziecko i pojechał. Przygotował też wszystkie rzeczy dla maluszka na wypis. Chyba prędko nie wróci.

– Jak to?

– Tylko się nie martw. Co ci przynieść?

– Nic nie trzeba.

Irena zamyśliła się. Co mogło się stać u rodziców Andrzeja? Postanowiła zadzwonić do teściowej. Nikt nie odebrał. Wyglądało na to, że naprawdę coś się dzieje. Dobrze, że Ewa jest z babcią. Cokolwiek się stało, Andrzej mógł zadzwonić, zapytać, jak się czuję – pomyślała Irena. Jednak mąż nie zadzwonił. Ze szpitala odbierała ją mama i pojechały do niej. Klucze od mieszkania zostały w domu, Irena ich nie zabrała do szpitala. Mieszkanie było zamknięte, a Andrzej nie odbierał. Zamknięte koło.

Po tygodniu pojawił się Andrzej.

– Tu są twoje rzeczy. Składam pozew o rozwód – powiedział nagle mąż.

– A co się stało z twoimi rodzicami?

– Z rodzicami? Oni się rozwodzą. Już się wyprowadzili. I to przez ciebie.

– Przeze mnie? Co ty mówisz? Poza tym, nie masz prawa się ze mną rozwodzić. Właśnie urodziło nam się dziecko. Nie chcesz go zobaczyć?

– To twoje dziecko. Ja go nie chciałem.

– Jak to nie chciałeś?

– No, na początku chciałem, a potem zmieniłem zdanie. Nie potrzebuję dodatkowych problemów. Mam nową kobietę. Jest piękna i szczupła. I na szczęście, nie chce mieć dzieci.

– Nowa kobieta? Jak możesz to mówić?

– Nie zaczynaj. Tak to wygląda! Rozwód i koniec. Sama na rozprawie powiedz, że się zgadzasz. Zrozumiano? Mieszkanie jest moje. I już jest zajęte.

– Ach tak! No dobrze. Po tych wszystkich słowach, sama nie chcę już z tobą żyć. Wynoś się!

Andrzej odszedł.

– Córko, nie martw się. Nie powinnaś się denerwować. Poradzimy sobie. Miejsca mamy mało, ale damy radę.

– On za wszystko zapłaci. Rodzice się rozwiedli przeze mnie? Jak to możliwe? A on sam?

Rodzice Andrzeja mieszkali na przedmieściach w dużym trzypokojowym mieszkaniu. Należało ono do Michała, ojca Andrzeja, jeszcze przed ślubem. Potem odziedziczył jeszcze trzy mieszkania po swoich rodzicach. Zawsze je wynajmowali. Miał też jedno po ciotce, którą się opiekował. Ojciec miał pięć mieszkań, które należały do niego osobiście. Matka miała jedno małe mieszkanie, w którym teraz mieszka brat Andrzeja. Ojciec kupił Andrzejowi mieszkanie, w którym do niedawna mieszkali Irena i Andrzej. Wszyscy byli dobrze zabezpieczeni.

Pieniądze z wynajmu mieszkań ojciec odkładał na nowy samochód. Miał też marzenie, żeby kupić dobry dom poza miastem. Wnuki rosną, świeże powietrze. Jednak jego żona nie chciała tego.

– Urodzi im się mnóstwo dzieci, a potem wszystko im przypadnie. Wszyscy się na nas uwieszą – nagle zaczęła mówić, gdy dowiedziała się o ciąży Ireny.

A kiedy Irena była już w szpitalu, znowu poruszyła ten temat z mężem.

– Trzeba podzielić mieszkania między dzieci.

– Chcesz mnie wysłać na tamten świat?

– Nie. Ale niech mają dochód. Andrzej stracił pracę, a Jarosław wciąż studiuje. Im bardziej potrzebne są pieniądze.

– Andrzej powinien pracować. Stracił pracę – znajdzie pracę. Ma rodzinę. A Jarosław to twój wieczny student. Trzecie studia i nigdzie nie pracuje. Zapisuje się – rezygnuje. Zapisuje się – rezygnuje. A jest starszy.

– On po prostu nie może znaleźć, co mu się podoba. Musi się z czegoś utrzymywać.

– Niech się utrzymuje. Wystarczająco im pomagamy. Jak mnie zabraknie, wtedy będą dzielić. Ale powiem ci jedno – twój Jarosław nie dostanie nic więcej poza mieszkaniem, w którym teraz mieszka. Chciałbym mu pomóc, ale widzę, że z niego pożytek żaden.

– Po co ci te pieniądze?

– Potrzebuję. Jeśli ty uważasz się za starą, to ja nie. Będę miał pięćdziesiątkę dopiero za dwa lata. Mam swoje plany. I w przeciwieństwie do dzieci, ja wciąż pracuję. A oni powinni się sami utrzymywać.

– Jesteś nierozsądny.

– Możesz nazywać to, jak chcesz.

– Wiedziałam, że nie pokochasz mojego Jarosława. Na darmo za ciebie wyszłam. Przecież jego ojciec proponował, żebyśmy znowu się zeszli.

– To się rozwiedź i wróć do niego.

– No to się rozwiodę.

– No i dobrze. Nie będziesz przeszkadzać moim planom.

Kłócili się długo. Żona wspominała swojego byłego męża. Przyjechał Andrzej, matka go wezwała, żeby pomógł. Razem próbowali przekonać ojca. Ale on był nieugięty.

– Jak się nie podoba – rozwód.

Do rozwodu doszło. A ponieważ żona nie była nawet zameldowana w mieszkaniu ojca, musiała przenieść się do Jarosława, żeby go utrzymywać.

Michał przestał pomagać finansowo również Andrzejowi, kiedy dowiedział się o jego nowej partnerce, czy kim tam była.

– Pracujcie!

Andrzej obraził się na ojca. I na matkę również. W końcu to matka wszystko zaczęła.

Irena sama złożyła pozew o rozwód. Rozwiedli się, ale Andrzej nie spodziewał się, że złoży także wniosek o alimenty – zarówno na dzieci, jak i na siebie. Nie odmawiał płacenia, ale nie liczył na taką kwotę. Próbował poprawić relacje, ale Irena odmówiła. Z dziećmi się kontaktuj, ale kontaktów było niewiele – nowa partnerka chyba mu zabraniała.

Tymczasem Michał zaczął często odwiedzać wnuki. A potem zaprosił ich na parapetówkę. Sprzedał mieszkanie, w którym mieszkał z byłą żoną, i kupił duży dom. Wszystko tak, jak marzył.

– Ten dom jest dla was. Przyjeżdżajcie, kiedy chcecie. Dzieciom przyda się świeże powietrze. A możecie nawet tutaj zamieszkać.

Zdecydowali, że Irena przeprowadzi się z dziećmi, a co będzie dalej, zobaczą.

Dzieci rosły. Irena znalazła pracę. Ewa poszła do szkoły, Tadeusz do przedszkola. Irenie podobało się to małe miasteczko.

Michał coraz częściej przebywał w mieście. Czy to z powodu pracy, czy innych spraw. Matka Ireny też coraz rzadziej odwiedzała ich w gościach. Oczywiście każdy miał swoje życie. A Irena już radziła sobie sama.

Na urodziny Ewy przyjechali razem. Jakoś dziwnie patrzyli na siebie. Irena od razu to zauważyła.

– No dobrze. Czegoś nie wiem? Opowiadajcie.

– Cóż, nie ma co opowiadać. No…

– No dobrze. Dość ukrywania się. Ireno, będziemy z twoją mamą mieszkać razem. Już mieszkamy…

– Będziecie mieszkać czy już mieszkacie? – Irena już się domyśliła. Cieszyła się z ich szczęścia.

– Będziemy.

– Mieszkamy.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

– Aha. Będziemy. Mieszkamy. – Irena radośnie ich przedrzeźniała. – Mieszkajcie. Będzie ślub?

– Będzie. W gronie rodzinnym.

– No, przynajmniej tyle.

Po ślubie Michał przepisał dom na Irenę i wnuki.

A dla siebie nowożeńcy kupili jeszcze jeden dom, niedaleko.

Pozostałe mieszkania Michał również planuje przekazać wnukom.

Spread the love