Anna dzisiaj była w domu – wzięła wolne z pracy. Położyła się do łóżka i zdrzemnęła. Obudziły ją głosy z korytarza: – Idź, póki ona śpi. Dziś się nie uda – to był głos jej męża Wiktora. Anna ostrożnie podeszła do drzwi. Na korytarzu stała piękna brunetka. Anna wróciła do łóżka. Nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła

– Gdzie byłaś? – to pierwsze, co usłyszała Anna, wchodząc do mieszkania.

– Przecież wczoraj mówiłam, że dzisiaj nas zatrzymają w pracy…

– Nic podobnego! Nie mówiłaś mi tego! – Wiktor nawet odwrócił głowę od telewizora, żeby to powiedzieć.

– Mówiłam, nawet parę razy.

– Chcesz powiedzieć, że zapomniałem? Że nie zwracam uwagi na swoją żonę? – wysyczał.

– Oczywiście, że nie – westchnęła Anna i poszła dalej. – Może sama się pomyliłam.

– Oczywiście, że sama – powiedział zadowolony Wiktor. – No, dawaj, przygotuj coś. Nie ma nic na kolację.

– A może poszedłbyś do sklepu… – ale zamilkła pod spojrzeniem męża. Wyciągnęła więc portfel z torebki i wyszła z mieszkania.

Anna szła wieczornym miastem, obserwując ludzi. Wszyscy wokół byli tacy radośni! Oto starsza pani z pudlem energicznie zmierzała na plac w pobliskim parku. Jak dawno nie spacerowali w parku? Przecież jest tuż za ulicą…

Oto para nastolatków szła, całkowicie zanurzona w rozmowie, a jeden z chłopaków gestykulował z zaangażowaniem. Anna uśmiechnęła się, ale zaraz spoważniała; Wiktorowi by się to nie spodobało. Zacząłby narzekać, że za ich czasów dzieci były wychowywane, a teraz są tak rozpuszczone, że nie mają szacunku do dorosłych.

Wiktorowi wiele rzeczy się nie podobało, zawsze był niezadowolony. Anna przyspieszyła krok; mąż jest głodny, trzeba szybko coś ugotować. Wewnętrzny głos podpowiadał, że kochający mąż mógłby sam pójść do sklepu, ale kobieta odrzuciła tę myśl.

– Dlaczego tak długo? – znowu pytanie, tym razem Wiktor nawet na nią nie spojrzał.

– Była kolejka, a torby ciężkie…

– Trzeba było iść do sklepu w dzień wolny! – zamiast pomocy Anna usłyszała kolejny wyrzut.

Przygotowaną kolację Wiktor szybko zjadł i bez słowa poszedł do telewizora, zostawiając Annę z brudną kuchnią. Kobieta z ostatnich sił zebrała się, przygotowała wszystko na śniadanie, umyła się i szybko zasnęła, nawet nie słysząc, kiedy Wiktor położył się spać.

Rano Anna ledwo wstała: miała zatkany nos i bolało ją gardło.

– Czyżby wczoraj przewiało mnie pod klimatyzatorem? – wymamrotała, patrząc na siebie w lustrze.

– A gdzie śniadanie? – zamiast „dzień dobry” usłyszała od męża i nagle zrobiło jej się bardzo przykro. Tak, Wiktor zawsze był surowy. Nigdy nie schodził do czułości, a romantyzm nazywał „cukrowym syropem”.

Z trudem Anna dotarła do pracy, ale po kilku godzinach szefowa odesłała ją do domu, żeby wracała do zdrowia. Powiedziała, że i tak w obecnym stanie niewiele pomoże, a oni poradzą sobie sami.

Całą drogę do domu Anna marzyła tylko o herbacie z cytryną i łóżku.

– Dlaczego tak wcześnie wróciłaś? – Wiktor nie był w humorze.

– Jestem chora, mam dreszcze i czuję się osłabiona – zdziwiła się na jego reakcję Anna. – A ty czemu nie w pracy?

– Mam wolne – powiedział i poszedł do kuchni.

– Zrób mi proszę herbaty z cytryną – poprosiła Anna.

Przebrała się w piżamę, zmyła makijaż i położyła się do łóżka. Miała dreszcze, chciała czegoś gorącego, ale Wiktor nadal nie przyniósł herbaty. Po chwili kobieta musiała wstać sama. Wiktor siedział przed telewizorem.

– Przecież prosiłam o herbatę – powiedziała cicho.

– Sama sobie zrób, nie przemęczysz się!

Ze łzami w oczach Anna zaparzyła herbatę, wzięła cytrynę i poszła do pokoju. Tam, siedząc na łóżku i patrząc na cytrynę, nagle zaczęła płakać.

Zaczęła przypominać sobie wszystkie sytuacje, kiedy mąż traktował ją obojętnie. Nagle zdała sobie sprawę, że nie potrafi przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz Wiktor jej w czymkolwiek pomógł lub po prostu słowami ją wsparł. Nawet gdy sam popełniał błędy, potrafił sprawić, że to ona była winna. Łzy nie przestawały płynąć. Anna ostrożnie odstawiła szklankę z herbatą na stolik, owinęła się kocem i zasnęła z wyczerpania.

Obudziły ją głosy dobiegające z korytarza.

– Idź już, ona jeszcze śpi. Dzisiaj się nie uda – głos Wiktora był zaskakująco delikatny. Anna wstała i podeszła do drzwi, delikatnie je uchylając. W przedpokoju stała piękna, wyrazista brunetka.

– Koteczku – powiedziała – to kiedy się w takim razie spotkamy?

– W weekend pokłócę się z nią i pojedziemy nad jezioro na dwa dni!

– Uuu! – zapiszczała i wskoczyła mu w ramiona.

– Ciszej…

Anna wróciła do łóżka. Wciąż miała nadzieję, że to jej się przywidziało z powodu gorączki. Przecież nawet się nie ukrywają! Kobieta objęła głowę dłońmi. Jak mogła do tego dopuścić! Co zrobiła nie tak?!

Stop! Anna nawet się wyprostowała. To nie jej wina. Gdyby Wiktor przestał ją kochać, mógłby powiedzieć to wprost i by się rozstali. Nikt go nie zmuszał do oszukiwania! To, co uświadomiła sobie przed snem – takie traktowanie przez męża – skłoniło ją do myśli o rozwodzie, ale teraz jasno rozumiała, że nic nie będzie tak jak dawniej… Przypomniała sobie to zimne spojrzenie Wiktora i pomyślała: czy naprawdę potrzebuje „jak dawniej”? Nie. Już nie pozwoli, by ktoś tak ją traktował!

Anna z wyczerpania zasnęła. Rano poczuła się lepiej, ale zadzwoniła do pracy i wzięła jeszcze jeden dzień wolnego. Ledwo odłożyła telefon, gdy do pokoju wszedł Wiktor.

– Gdzie śniadanie?

– W lodówce – odpowiedziała spokojnie.

– Co to ma znaczyć? – Wiktor zmrużył oczy.

– To znaczy, że jestem chora – westchnęła i znów położyła się pod kocem.

– Czyli mam iść do pracy bez jedzenia!

– Masz ręce. Otwórz lodówkę, zrób sobie kanapki, zaparz herbatę i zjedz – powiedziała Anna spod koca. Wszystko w jej wnętrzu się buntowało, chciała wstać i wszystko zrobić sama. Pokręciła głową, zastanawiając się, jak do tego doszło!

Słyszała, jak Wiktor się zbiera i jak zamknęły się drzwi wejściowe. Nie zjadł śniadania.

Miała przed sobą cały dzień. Najpierw wezwała fachowca i wymieniła zamek. Mieszkanie należało do niej; Wiktor swoje wynajmował, a tych pieniędzy nigdy nie widziała. Potem zebrała wszystkie jego rzeczy. Przeszła się po mieszkaniu i zatrzymała się w kuchni: toster i ekspres do kawy kupił on. Bez żalu zapakowała i je. Resztę dnia spędziła tak, jak sama chciała! I przed powrotem Wiktora nie pędziła do kuchni, by gotować.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Anna otworzyła.

– Co się stało z zamkiem?

„Znowu, nawet się nie przywitał!” – zauważyła.

– Co to jest? – Wiktor zobaczył swoje rzeczy.

– To całe twoje dobro – odpowiedziała Anna. – Zabieraj je i nie chcę cię więcej widzieć! Wniosek o rozwód złożę sama.

Wiktor patrzył na nią i nie poznawał tej kobiety. Kim ona jest? Gdzie ta cicha żona, która na skinienie robiła wszystko, czego chciał?

– Wiktor, wszystko wiem. Nie kochasz mnie, tylko mnie wykorzystujesz. Wracaj do siebie i nie wracaj. Nie wybaczę!

Wiktor zamówił taksówkę. Zabierając ostatnią torbę, powiedział:

– Jeszcze przybiegniesz do mnie, błagać o przebaczenie!

– Nie, nie będę – odpowiedziała Anna już do pustego korytarza.

Następnego dnia złożyła wniosek o rozwód, a miesiąc później byli oficjalnie rozwiedzeni. Wiktor do końca nie wierzył w to, co się dzieje. Kilka razy próbował porozmawiać z już byłą żoną, ale ta tylko go zbywała.

Anna z uśmiechem szła przez park. Wokół krzątali się ludzie, tu i tam rozlegał się śmiech. Minęła ją już znajoma starsza pani z pudlem.

– Przepraszam – niespodziewanie dla siebie zawołała Anna.

– Słucham? – odpowiedziała uprzejmie.

– Gdzie zdobyła pani takiego pieska? – zapytała nieśmiało Anna.

– Och! – uśmiechnęła się staruszka. – Zaraz wszystko pani opowiem!…

Spread the love