Aleksander stracił siostrę, Annę. Już następnego dnia pojechał do wsi, w której mieszkała. Dom Anny znalazł szybko. Spojrzał na budynek i bardzo się zdziwił. Była to rozpadająca się chatka. Jak ludzie mogli w niej mieszkać, pozostawało wielką zagadką… Stypa Anny minęła szybko. Na cmentarzu, oprócz niego i sąsiadki, nie było nikogo. Aleksander nie zapraszał nikogo do domu. Dał sąsiadce pieniądze i poprosił ją o zorganizowanie czegoś… Jednak kiedy sąsiadka opowiedziała mu coś o Annie, Aleksander zamarł z zaskoczenia. Nie wiedział, co teraz robić
Aleksander był w pracy, kiedy zadzwonili do niego i poinformowali, że jego rodzona siostra, Anna, nie żyje. Nie odczuł wielkiego bólu z powodu tej wiadomości, ponieważ prawie nie utrzymywał z nią kontaktu.
Sam Aleksander był późnym dzieckiem, a w momencie jego narodzin Anna była już dorosła, co więcej, nie mieszkała już wtedy w domu.
Tak się złożyło, że całe jej dzieciństwo rodzice musieli dużo pracować, a córka spędzała większość czasu u babci.
Czy to babcia i rodzice nie dopilnowali Anny, czy może taki miała charakter, ale w wieku nastoletnim zaczęła robić różne złe rzeczy. Rodzice próbowali naprawić zachowanie córki, ale bezskutecznie.
Anna wpadła w złe towarzystwo, zaczęła imprezować, a w końcu opuściła dom, zdecydowanie odmawiając powrotu.
Aleksander prawie nie pamiętał swojej siostry. Pojawiała się w domu bardzo rzadko, a jej obecność zawsze kończyła się kłótniami.
Potem Anna wyjechała, a przez wiele lat Aleksander prawie nic o niej nie słyszał.
Tylko czasami docierały do niego plotki, że jego siostra prowadzi złe życie, ale nigdy nie zagłębiał się w szczegóły.
Tylko raz, gdy matka zmarła, Aleksander próbował zadzwonić do Anny. Matka miała jej adres i numer telefonu, ale Anna, słysząc wiadomość o śmierci matki, tylko się zaśmiała i powiedziała, że od dawna tego chciała.
Od tego czasu Aleksander postanowił, że nie ma siostry…
Dziś, gdy dowiedział się, że nie żyje, nie poczuł niczego. Jednak Anna, jakby nie patrzeć, była jego rodzona siostrą, więc był zobowiązany, by ją pożegnać.
Następnego dnia Aleksander był już w wiosce, gdzie mieszkała Anna. Dom znalazł szybko i wcale nie był zaskoczony, gdy go zobaczył, bo tego miejsca trudno było nazwać domem. To była rozpadająca się chatka i trudno było zrozumieć, jak ktoś mógł tam mieszkać.
Jeśli dom siostry go nie zaskoczył, to wiadomość o tym, że miała syna, wprawiła Aleksandra w osłupienie.
Nikt z rodziny nie wiedział, że Anna urodziła syna, ale fakt był faktem – dziecko istniało i teraz zostało całkowitym sierotą.
Stypa Anny minęła szybko. Na cmentarzu, oprócz Aleksandra i sąsiadki Anny, nie było nikogo. Nie zapraszał nikogo do domu. Dał pieniądze tej samej sąsiadce i poprosił ją o zorganizowanie czegoś…
Pozostało jeszcze coś postanowić w sprawie Filipa, syna Anny. Chłopiec był w szpitalu, dokąd trafił z opieki.
Na początku Aleksander chciał po prostu zignorować to, czego się dowiedział o dziecku. Przecież nigdy go nie widział, więc nie miał żadnych uczuć wobec chłopca. Jednak myśląc o dziecku, zrozumiał, że nie może tak po prostu go wykluczyć z życia. Bo to tylko dziecko! Dziecko, które nie ponosi winy za nic…
Po przejściu wszystkich formalności, otrzymał pozwolenie na spotkanie z Filipem.
Dowiedział się także, że chłopiec ma pięć lat i jest zupełnie zdrowy, choć nieco zaniedbany, co wynikało z tego, że matka w ogóle się nim nie zajmowała.
Aleksander kupił dużą zabawkę, słodycze i wyruszył na spotkanie z dzieckiem.
Aleksander myślał tak: zobaczy się z siostrzeńcem, da mu prezent, słodycze i na tym jego misja się zakończy. Jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, niż przypuszczał! Filip okazał się bardzo ciekawym chłopcem, a co więcej, wcale się nie bał, gdy poznał swojego wujka.
Chłopiec przyjrzał się Aleksandrowi od stóp do głów i z powagą zapytał:
– Jesteś moim wujkiem?
Aleksander skinął głową.
Przyglądał się dziecku z zaciekawieniem i coraz bardziej widział, że Filip wyraźnie jest podobny do ich rodziny. Był zadziwiająco podobny do dziadka, a nawet spojrzenie chłopca przypominało Aleksandrowi jego ojca.
Kiedy Aleksander obserwował Filipa, ten wyraźnie zainteresował się zawartością kolorowego pudełka, które Aleksander położył na krześle.
– To dla mnie? – zapytał z nadzieją chłopiec.
– Dla ciebie. To samochodzik. Lubisz się bawić samochodami?
Chłopiec z radością kiwnął głową.
– Oczywiście! Ale w domu mam tylko jedną zabawkę. Dostałem ją od wujka Andrzeja.
– A wujek Andrzej to kto?
– To przyjaciel mamy. Miała ich wielu… No, przyjaciół… Ale oni zwykle nie byli mili, a wujek Andrzej był dobry. Przynosił mi nawet cukierki!
– Rozumiem.
W trakcie rozmowy chłopiec szarpał pudełko, próbując je otworzyć. Aleksander pomógł siostrzeńcowi. Gdy tylko samochodzik znalazł się w rękach dziecka, jego oczy radośnie zaświeciły, a on zaczął oglądać zabawkę z każdej strony.
W tym czasie niemal zapomniał, że obok niego siedzi wujek, którego zresztą widział po raz pierwszy w życiu.
Tylko raz Filip oderwał się od zabawki i spokojnie powiedział:
– A moja mama umarła…
Aleksander się spięł, a Filip spokojnie kontynuował:
– No cóż, ona dużo imprezowała! Dlatego już jej nie ma. A mnie teraz oddadzą do domu dziecka i będę tam mieszkał.
Słowa chłopca przeraziły Aleksandra. Gdy odchodził, obiecał Filipowi, że na pewno jeszcze go odwiedzi, a wieczorem zadzwonił do Olgi, swojej żony.
Byli małżeństwem od dwóch lat, ale nie mieli jeszcze dzieci.
Żyli dobrze. Jak to się mówi, rozumieli się bez słów.
Aleksander opowiedział wszystko Olgi.
A właściwie to ona już znała sytuację, opowiedział jej tylko o spotkaniu z chłopcem.
– I co? Co o tym myślisz?
Olga chwilę milczała.
– Myślę, że powinniśmy zabrać Filipa do siebie. Jeśli tego nie zrobimy, to ani ja, ani ty nie będziemy mogli żyć spokojnie. To jest moje zdanie!
Aleksander uśmiechnął się. Olga zawsze taka była. Nigdy nie zastanawiała się długo. Mówiła od razu, jak jest. Taki miała charakter.
– Wiesz, Olga, ja też tak myślę, ale z jakiegoś powodu trochę się boję.
Teraz to Olga się śmiała.
– No proszę! To tylko dziecko! A mówiąc serio, Aleksandrze, też się boję, ale myślę, że damy radę!
Aleksander wiedział, był po prostu pewny, że będzie im trudno, ale teraz, po zgodzie ukochanej żony, był na to w pełni gotowy.
Był przekonany, że Filip zasługuje na lepsze życie.
A oni? Oni zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby mu pomóc…
…Minęły trzy lata.
Filip mieszkał z rodziną Aleksandra i Olgi.
Teraz niczym nie różnił się od innych chłopców. Był trochę łobuzowaty, ale w szkole go chwalili. Uczył się dobrze, a od pewnego czasu Filip stał się bardzo poważny, ponieważ mama i tata, jak nazywał Aleksandra i Olgę, powiedzieli mu, że wkrótce będzie miał młodszą siostrę i w związku z tym zostanie starszym bratem.
Filip był niezwykle dumny z tego zadania i nie mógł się doczekać, aż pojawi się jego siostrzyczka…
Aleksander i Olga pokochali chłopca całym sercem, a on odpłacał im pełną wzajemnością.
Dla nich stał się synem! Synem, a nie siostrzeńcem!
I choć trafił do ich rodziny w dość dziwnych okolicznościach, nikt już o tym nie myślał.
Oni go odnaleźli. Swojego syna.
I to było najważniejsze…
