U mamy w domu jest zarówno dziecięce łóżeczko, jak i zabawki, ale to tylko pokazówka: wnuka widzi raz w roku

W domu mojej mamy stoi dziecięce łóżeczko, mnóstwo zabawek, różne rozwijające gry dla dzieci. Jeśli ktoś wejdzie tam, może odnieść wrażenie, że mieszka tam lub często bywa dziecko. Ale tak nie jest. Mama kupiła to wszystko na pokaz, żeby mogła opowiadać koleżankom, co kupiła dla wnuka, i zbierać pochwały.

Ale cała prawda jest taka, że jej wnuk nigdy nie był u niej w domu, ani razu nie bawił się tymi zabawkami i nie spał w tym łóżeczku. W ogóle widział swoją babcię tylko dwa razy – raz w roku. To jednak nie przeszkadza mamie udawać troskliwą babcię. Wszystkie jej znajome uważają, że jestem prawie matką kukułką, która zrzuciła wszystkie obowiązki na oddaną babcię.

Cała ta sytuacja mnie irytuje, bo mama zamiast udawać, mogłaby naprawdę pomóc z wnukiem. Wie przecież, że nie żyje nam się tak łatwo, jak byśmy chcieli.

Chociaż jestem mężatką, ciąża była nieplanowana. Gdzie rodzić dziecko, skoro sami wynajmujemy pokój w akademiku i tylko zbieramy na własne mieszkanie? Mąż powiedział, że zaciśniemy pasa i jakoś przetrwamy.

Oczywiście, wszystkie nasze niewielkie oszczędności poszły na najpotrzebniejsze rzeczy. Na przykład łóżeczka nie mogliśmy od razu kupić, więc syn pierwsze pół roku spał w wózku.

Ale łóżeczko kupiła mama i postawiła je u siebie, a kiedy poprosiłam, żeby nam je oddała, otrzymałam stanowczą odmowę.

– W tym łóżeczku wnuk będzie spał, kiedy będzie u mnie gościł. A wy powinniście lepiej przygotować się na przyjście dziecka – powiedziała mi, choć wiedziała, jak wygląda nasza sytuacja.
zie łóżeczko – w mieszkaniu mamy.

Jeśli spojrzeć na profile mamy w mediach społecznościowych, to wygląda na kochającą babcię, bo prawie każdy post jest o wnuku. Zrobiła mnóstwo zdjęć podczas wypisu ze szpitala, a potem przez pół roku je publikowała. Potem zaczęła brać zdjęcia z mojej strony.

Sama widziała wnuka dwa razy – przy wypisie i kiedy dziecko skończyło rok. Mama przyszła, przyniosła paczkę pampersów w złym rozmiarze, zrobiła zdjęcia i znowu wyjechała do siebie.

Ale wszyscy znajomi uważają ją za wspaniałą, troskliwą babcię: o, nawet dziecięce łóżeczko stoi, więc dziecko często u niej zostaje. I zabawki ma całą górę.

Nie miałabym nic przeciwko, gdyby mama choć na kilka godzin zabierała do siebie dziecko, ale wiem na pewno, że to się nie stanie. Nawet kiedy musiałam iść do szpitala, z pracy zwolnił się mąż, a mama, która była na urlopie, nawet nie kiwnęła palcem, żeby mi pomóc.

Nie rozumiem, po co wydaje pieniądze na różne dziecięce rzeczy, których nikt nigdy nie użyje. Jaki to ma sens?

Choć o “nikt” może się pospieszyłam. Mam młodszego brata, który jeszcze się nie ożenił. Może mama kupiła to wszystko, żeby potem przekazać jego dzieciom? W tym założeniu nie ma logiki, ale gdzie logika, a gdzie moja mama? Po co kupiła nowe łóżeczko i postawiła je u siebie w domu, wiedząc, że wnuka w nim nie będzie?

Mąż tylko kręci palcem przy skroni, teściowa delikatniej nazywa moją mamę dziwną, a ja nie wiem, jak mam się odnosić do jej zachowania. Ale bardzo chciałabym zburzyć jej obraz idealnej babci.

Spread the love